Michał Róg, do niedawna członek zarządu Orlenu ds. handlu i logistyki twierdzi, że odpowiedzialność za utracone 1,6 mld zł na zakupy paliw spada na nowy zarząd szwajcarskiej spółki. Tymczasem zarząd Orlenu składa w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.
Była afera z przedpłatami w szwajcarskiej spółce Orlenu czy jej nie było? A jeśli była to może nie taka, jak ją przedstawił w komunikacie koncern paliwowy? W rozmowie z „Newsweekiem” Michał Róg, były członek zarządu Orlenu ds. handlu i logistyki, rzuca nowe światło na sprawę utopienia przez firmę 1,6 mld zł.
Znikające pieniądze w Orlenie
Przypomnijmy, że 11 kwietnia Orlen podał w komunikacie, że Orlen Trading Switzeralnd, założona w 2022 r. w szwajcarskim kantonie Zug niewielka spółka kupująca i sprzedająca ropę, paliwa i inne produkty ropopochodne na poczet zawartych umów wpłaciła 1,6 mld zł zaliczek. Pieniądze trafiły do pośredników w handlu ropą i paliwami, z którymi Orlen wcześniej nie współpracował. Towar nie został dostarczony, a odzyskanie wpłaconych zaliczeń centrala Orlenu uznała za mało prawdopodobne. Z informacji przedstawionych przez Orlen wynikało zatem, że szwajcarska spółka koncernu utopiła w nietrafionych zamówieniach gigantyczną sumę 1,6 mld zł. Byłaby to bodaj największa afera w spółce skarbu państwa w III RP. Kilka dni temu zarząd Orlenu skierował w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.
Komunikaty płynące z Orlenu korespondowały z tym, co nt. szwajcarskiej spółki Orlenu mówił w marcu premier Donald Tusk. Wspominał wtedy m.in., że Polska jako państwo może mieć z powodu spółki OTS międzynarodowy problem, co było zawoalowaną sugestią, że Orlen mógł być zaangażowany w proceder omijania sankcji nałożonych m.in. na Rosję.
Jednocześnie organy ścigania poinformowały, że na lotnisku im. Chopina w Warszawie zatrzymany został Samer A., do lutego 2023 r. prezes spółki OTS, a powodem zatrzymania miał być udział w aferze VAT owskiej w latach 2009-2013.
Wyłania się z tego mało krzepiący obraz spółki stworzonej przez Orlen w raju podatkowym. W kantonie Zug nie ma jednej stałej stawki podatkowej CIT dla firm, można ją negocjować z tamtejszą skarbówką, co ma być zachętą dla dużych firm do lokowania swoich przedstawicielstw w tym kraju. W dodatku zarządzana przez menedżera urodzonego w Libanie pomieszkującego w Bahrajnie, ale posiadającego polski paszport, spółka uwikłała się w podejrzane transakcje z nieznanymi wcześniej Orlenowi dostawcami paliw i utopiła w nich gigantyczną sumę.
Diametralnie inny opis tej sprawy przedstawia w rozmowie z „Newsweekiem” Michał Róg, do niedawna członek zarządu Orlenu ds. handlu krajowego, międzynarodowego i logistyki. Jego zdaniem powołanie spółki w Szwajcarii było sensowne, OTS osiągał dobre wyniki finansowe i cieszył się na tyle dużym zaufaniem na rynku finansowym, że dysponował finansowaniem wartym 1,5 mld euro (mógł pożyczać na realizacje transakcji sumę ponad 6 mld zł). A prosperity skończyła się wraz z odwołaniem starego i powołaniem pod koniec lutego nowych władz spółki OTS.
Jak tłumaczy Michał Róg celem stworzenia spółki tradingowej było nie tyle kupowanie ropy czy paliw, choć to również, ale przede wszystkim ułatwienie sprzedaży niektórych produktów Orlenu. Podobne podmioty w podobnych celach od dawna prowadzą co więksi gracze na europejskim rynku paliwowym od Shella, przez Total po BP.
Foto: Materiały własne
— Pomysłodawcą uruchomienia takiego podmiotu byłem ja. Ze względu na kwestie regulacyjne, rejestracyjne, sprawy związane z bezpieczeństwem zakładanie OTS trwało półtora roku, spółka rozpoczęła działalność operacyjną w 2023 r. – mówi Michał Róg.
To także z jego rekomendacji zarząd Orlenu fotel prezesa OTS powierzył Samerowi A. — To menedżer z ponad 20-letnim stażem w tradingu — dodaje Róg. Drugim członkiem zarządu został Marcin Oftinowski, który pracował wcześniej w spółce Exalo Driliing, w PGNIG. Z marcowych wypowiedzi Tuska wynika, że zarobki członków zarządu OTS wynosiły ok. 2 mln zł rocznie. To dużo. Więcej niż wynosiła nominalna pensja prezesa Orlenu Daniela Obajtka, nie licząc premii czy bonusów. Ale też mniej niż zarabiają szefowie innych spółek tradingowych.
W OTS pracowało według naszych ustaleń ponad 40 osób z 11 krajów. Siedzibą firmy jest skromny biurowiec w niewielkiej miejscowości Baar, w połowie drogi między Zurychem a Lucerną.
Opóźnienie w zarejestrowaniu i uruchomieniu OTS miało też wynikać z braku jednomyślności w centrali Orlenu co do jej powołania. Przeciwny, jak wynika z naszych informacji, tworzeniu odrębnej spółki handlowej miał być m.in. Grzegorz Markiewicz, który wiele lat pracował w Orlenie, kierując m.in. departamentem odpowiedzialnym za zakupy ropy. To m.in. on prowadził lata temu negocjowanie kontraktów na dostawy ropy z Rosnieftu czy Tatnieftu, do 2022 r. zdecydowanie największych dostawców ropy do Płocka. Markiewicz został zwolniony z Orlenu w połowie 2023 r.
Spółka na plusie
Z wypowiedzi Michała Róga wynika, że w pierwszych miesiącach rozruchowych spółka funkcjonowała w oparciu o finansowanie z Orlenu, ale na początku 2024 r., po dziewięciu miesiącach działalności wypracowała czysty zysk w wysokości 31 mln dol., czyli licząc po kursie ze stycznia niecałe 125 mln zł. — To zasługa osób zarządzających tą spółką — podkreśla były członek zarządu Orlenu.
W lutym doszło jednak do wspomnianego zatrzymania Samera A. na lotnisku w Warszawie, cały zarząd został odwołany. 22 lutego został powołany nowy zarząd OTS, do którego wszedł m.in. wspomniany wcześniej Grzegorz Markiewicz. Z wypowiedzi Michała Róga wynika, że kilka dni po przejęciu kontroli nad firmą, nowy zarząd zażądał zwrotu zaliczek i zagroził wypowiedzeniem kontraktów. Zakazał też pracownikom, którzy dostali wypowiedzenia, podejmowania czy realizacji jakichkolwiek decyzji.
— Wszystkie decyzje miały zapadać w centrali Orlenu, co oznacza paraliż biznesu i bieżącej działalności spółki OTS. Dodatkowo nowy zarząd spółki nie ma odpowiednich uprawnień i koncesji do reprezentowania spółki. Co z kolei oznacza, że spółka OTS nie prowadzi obecnie żadnej działalności. W gestii nowego zarządu powinno być odzyskanie 1,6 mld zł – mówi były członek zarządu Orlenu.
Chodzi właśnie o kwotę 1,6 mld zł, o czym kilkanaście dni temu poinformował w komunikatach Orlen. Z jego słów wynika, że w spółkach traderskich kontrakty realizowane na zasadzie przedpłat nie są niczym nadzwyczajnym. A co za tym idzie zawarta w komunikatach giełdowych Orlenu informacja jakoby środki wpłacone przez OTS tytułem zaliczek są nie do odzyskania, nie ma pokrycia w prawdzie. Możliwe, że przynajmniej część środków uda się odzyskać w postępowaniach sądowych lub arbitrażowych.
Wynikałoby z tego, że odpowiedzialność za utracone środki finansowe, o czym Orlen informował w komunikacie, nie spada na poprzedni zarząd OTS, który urzędował do lutego, a sytuacja ma związek z decyzjami podjętymi już po objęciu władzy w OTS przez nowy zarząd.
W poniedziałek rano „Newsweek” zwrócił się do Orlenu z prośbą o ustosunkowanie się do formułowanych przez Michała Róga zarzutów. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi.