Wipler gościł w studio Wnet 25 stycznia. Prowadzący zapytali go o obecną sytuację w państwie. Jaki jest cel działań rządu i Donalda Tuska?
Przemysław Wipler uważa, że w tym wszystkim chodzi o wybory prezydenckie 2025. Jego zdaniem kandydatem Koalicji Obywatelskiej nie będzie wcale Rafał Trzaskowski – od 2018 roku prezydent Warszawy, ubiegający się o fotel głowy państwa w 2020 roku. W takim razie pozostaje pytanie: kto nim będzie?
Donald Tusk – prezydentem?
– Rząd prowadzi wojnę domową, która ma doprowadzić do tego, że Donald Tusk zostanie wybrany na prezydenta za jakieś 18 miesięcy. (…) Ludzie, którzy myślą, że Rafał Trzaskowski będzie kontrkandydatem prawej strony, mylą się. Donald Tusk chce być prezydentem, wypuścił na pierwszą linię zagończyków, którzy mają robić bałagan – to są ministrowie-zderzaki – a później przyjdzie rząd stabilizujący. Finalnie powiedzą: zobaczcie, jak jest źle – żeby było lepiej, musicie dać nam również prezydenturę i całość władzy, żebyśmy mieli pełen komfort robić wszystko, na co mamy ochotę – wysunął hipotezę poseł Konfederacji.
Warto dodać, że sondaże wskazują, iż Trzaskowski miałby spore szanse, by zostać prezydentem. Mowa tu choćby o badaniu opublikowanym w drugiej połowie grudnia przez „Gazetę Prawną”, a zrealizowanym przez Research Partner (na panelu Ariadna). Wskazało ono też, że na drugim miejscu (gdyby wybory odbyły się przed świętami) mógłby znaleźć się marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Wipler o niespełnionych obietnicach Hołowni. Barierki znowu przed Sejmem
Wipler został zapytany także o ustawę aborcyjną Lewicy i ustawę o kwocie wolnej od podatku w wysokości 60 tys. zł Konfederacji. Tylko pierwsza z nich uzyskała druk sejmowy, choć obie złożone zostały na pierwszym posiedzeniu Sejmu.
– Marszałek Hołownia coraz bardziej pokazuje, że prowadzi najpopularniejsze w Polsce reality show, a niektórzy mówią, że jest najpopularniejszym w Polsce zarządzającym serwisem patostreamingowym w domenie sejm.gov.pl – zaczął gorzko Wipler.
Jego zdaniem Hołownia nie spełnił własnych obietnic. – Obiecał nam dwie rzeczy, podczas swojego otwarcia: zlikwidowanie barierek i zamrażarki. (…) W chwili obecnej siedzi w bunkrze przy ul. Wiejskiej [w Warszawie – red.], przed który wróciły barierki, a propozycji likwidacji zamrażarki, czyli tego, by pracować również nad projektami opozycji, nigdy nie zaczął wprowadzać w życie, a nawet gdy Konfederacja zaproponowała zmiany w regulaminie Sejmu, by ją [zamrażarkę – red.] zlikwidować na poziomie regulaminu Sejmu, a nie na „jaśniepana widzimisię”, to zagłosował przeciw własnemu postulatowi – ocenił poseł prawicy.
O tym, że barierki powróciły przed Sejm, media informowały w drugim tygodniu stycznia. Katarzyna Karpa-Świderek, rzeczniczka Hołowni, na X twierdziła, że wzięto pod uwagę kwestię „bezpieczeństwa demonstrantów i funkcjonariuszy w czasie zgromadzenia”. Wyjaśniła też, że „zabezpieczenia ustawiono na prośbę policji i po proteście zostaną zdemontowane”. „Sejm jest i będzie otwarty i bezpieczny dla obywateli. Czy to się komuś podoba, czy nie” – podkreślała.