PiS – ku własnemu zaskoczeniu, bo obawiano się przegranej – zdobyło w wyborach samorządowych samodzielną większość w sejmiku małopolskim. Kandydatem PiS na marszałka województwa był Łukasz Kmita, poseł i były kandydat PiS na prezydenta Krakowa (zdobył w nich prawie 20 proc. poparcia). PiS ma większość w 39-osobowym sejmiku, ale za kandydaturą Kmity zagłosowało jedynie 13 z 38 obecnych na sali radnych. 22 było przeciw, dwóch się wstrzymało, a jeden głos był nieważny. Na taki obrót wypadków prezes PiS był wręcz wściekły. Wcześniej bowiem sam wskazał Kmitę jako tego, który ma zostać wybrany na marszałka Małopolski.

Wedle naszych informacji to, że radni PiS w sejmiku zagłosowali przeciwko Kmicie w aż tak dużej liczbie, było w partii zaskoczeniem. – Frakcja Beaty Szydło przyblokowała Kmitę. Masakra – słyszymy wprost od jednego z polityków PiS. W partii już układano cały zarząd województwa, który miał być zbudowany wokół Łukasza Kmity.

W Małopolsce – w pewnym uproszczeniu partyjnych gier – wojuje frakcja byłej premier Beaty Szydło (w aliansie z Andrzejem Adamczykiem) i byłego premiera Mateusza Morawieckiego, który jest w aliansie z Ryszardem Terleckim. Poseł Łukasz Kmita jest jednoznacznie kojarzony z frakcją Terleckiego i Morawieckiego.

Część radnych PiS nie poparła kandydata Nowogrodzkiej. Rachunki krzywd w małopolskim PiS są tak duże, że niektórzy radni w sejmiku zarzekają się, że nigdy nie zagłosują za Łukaszem Kmitą. 

– Tu jest Małopolska. Tu pamięta się wszystko – śmieje się jeden z polityków z tego regionu. Dość powiedzieć, że radny Piotr Ćwik jest wściekły na Łukasza Kmitę, którego obwinia o utratę stanowiska wojewody w 2020 r., a marszałek województwa Witold Kozłowski (wybrany na radnego) jest na wojnie z Ryszardem Terleckim. W małopolskim PiS-ie frakcje – jak mówią sami politycy z tego regionu – idą „na noże”. A w sejmiku póki co jest pat – jedna frakcja może zablokować drugą. Na Nowogrodzkiej nie podjęto decyzji, czy Kmita ma jeszcze raz startować na marszałka, czy zacznie się szukanie kandydata kompromisu między frakcjami.

Póki co pewne jest, że głową za tę wojenkę w małopolskim PiS-ie zapłacił Andrzej Adamczyk, były minister infrastruktury. Adamczyk został w środę odwołany z funkcji prezesa zarządu PiS w regionie. To była kara za bunt radnych w sejmiku.

– Jest duże wkurzenie na Adamczyka, ale każdy zdaje sobie sprawę z tego, że to Beata Szydło stała za tym buntem w sejmiku – słyszymy z Nowogrodzkiej. Jednak póki co publicznie nikt w Beatę Szydło nie uderzy, bo jest ona liderką kampanii PiS do Parlamentu Europejskiego. – Dymisja Andrzeja Adamczyka to rzecz niezwykła. On miał przecież bardzo dobre relacje z Jaros³awem Kaczyñskim, prywatnie bardzo się nawet lubili – słyszymy w tej partii.

Inny rozmówca dodaje: – Kaczyński potraktował decyzję sejmiku bardzo osobiście jako zakwestionowanie jego przywództwa. Szydło i Adamczyk sprywatyzowali PiS w Małopolsce.

– Szydło nie może odpuścić Małopolski – mówi z kolei polityk PiS, któremu blisko do byłej premier. I trudno się temu dziwić, że nie chce oddać swojego matecznika wewnętrznym wrogom.

Byłej premier nie spadł publicznie włos z głowy. To dlatego, że jest ona lokomotywą całej kampanii europejskiej PiS – jej liderką i twarzą, co obwieszczał tydzień temu sam prezes PiS Jarosław Kaczyński na konwencji w Warszawie.

– Nowogrodzkiej zależy na tym, aby było jej jak najwięcej w kampanii i w mediach. Ma w tej kampanii bardzo mocną pozycję – słyszymy w PiS. Jest też liderką listy w okręgu małopolsko-¶wiêtokrzyskim, w którym lista wcale nie jest najmocniejsza, ma więc szansę uzyskać świetny wynik. Ale po wyborach do PE (9 czerwca) to „okienko” się jednak już przymknie. Czy będą jakieś konsekwencje wobec niej? W PiS mówią tak: przez miesiąc może się tyle wydarzyć, że trudno przewidzieć cokolwiek.

Jednak wedle naszych informacji pewne konsekwencje już są, choć niepubliczne i nieformalne. Jarosław Kaczyński – relacjonują nam rozmówcy z PiS – był na Beatę Szydło wściekły. Prezes PiS uznał, że nie można jej już nawet rozważać jako potencjalnej kandydatki PiS na prezydenta w 2025 r. – Może już o tym zapomnieć – słyszymy w kręgu Nowogrodzkiej.

Inny dodaje: – Spokojnie. Za kilka tygodni kurz opadnie i zobaczymy. Wtedy polityka może wyglądać już inaczej.

O ambicjach prezydenckich byłej premier mówi się w partii od lat, ona sama jednak publicznie takiej woli nie wyrażała. A w najświeższym wywiadzie dla RMF stwierdziła, że „nie będzie się zgłaszać na ochotnika”.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version