Okres nastoletni nie cieszy się dobrą opinią. Skupiamy się głównie na wybuchowości, buncie, skłonności do ryzykownych zachowań. Jest w tym ziarno prawdy, jednak możemy dostrzec również jasne strony mocy. Co czyni ten czas wyjątkowo interesującym dla nas i dla naszych dzieci?

Niewątpliwym zasobem nastolatków jest ich potencjał intelektualny, zdolność do uczenia się – przyswajania nowych informacji i nabywania nowych umiejętności. Mózg nastolatka przeżywa bardzo szybką reorganizację tego, co było, i przemianę w coś nowego. Już nigdy później nie będzie w stanie uczyć się nowych rzeczy tak szybko i tak efektywnie.

Podobnie jak we wczesnym dzieciństwie, tak i teraz nowe kompetencje zdobywa się niezwykle szybko. Potem człowiek utrwala określone obwody neuronalne dzięki powtórzeniom.

Uczenie się przebiega w tym wieku niezwykle szybko i sprawnie – dorośli często doceniają te zasoby w ramach edukacji szkolnej, jednak pamiętajmy, że równie ważne (o ile nie ważniejsze) jest nabywanie kompetencji społecznych, budowanie relacji towarzyskich, sprawdzanie się w samodzielnych decyzjach i działaniach, szukanie obszarów, w których można czuć samorealizację i ekscytację.

Nastolatkowie, sprawdzając siebie, mogą mieć różne zainteresowania, zmieniać zdanie, szukać „swojej skóry”. Ta zmienność jest rozwojowa, pozwala im na poznanie siebie, kontakt z tym, jak się czują w tym, co robią. Dlatego, zamiast wywierać presję i oczekiwać, by 14— i 15-latkowie precyzyjnie zaplanowali swoją przyszłość zawodową poprzez wybór szkoły branżowej albo profilu klasy, lepiej raczej doradzić im, by uczyli się przede wszystkim tego, co lubią, co ich interesuje. Lubią biologię i chemię? Niech idą do klasy biologiczno-chemicznej, nawet jeśli nie myślą o studiowaniu medycyny. Nie znamy przyszłości, nie wiemy, jaki pomysł na życie będzie miał dzisiejszy 15-latek za cztery lata. Nauka tego, co ciekawe, ma także taki sens, że – jeśli młodzi ludzie zaangażują swoje emocje – będą odnosić sukcesy, a dzięki temu wzmacniać siebie, zyskiwać wiarę w swoją sprawczość i skuteczność.

W książce Joanny Szulc „Kochaj i pozwól na bunt. Jak towarzyszyć nastolatkom w dorastaniu” jeden z jej rozmówców – prof. Marek Kaczmarzyk, biolog i neurodydaktyk, pisze: „Badania pokazują, że właściwie nie ma korelacji między intensywnością zmian, które zachodzą u nastolatka, a tym, czy on jako osoba dorosła będzie konsekwentny, czy nie. Jeszcze inne wskazują wręcz, że im częściej człowiek w wieku adolescencji zmienia zdanie, zainteresowania, obszary kompetencji, tym łatwiej w życiu dorosłym będzie mu tworzyć wizję siebie w świecie. Tych ostatnich badań nie ma jeszcze wiele, ale warto na nie zwrócić uwagę”.

Z kolei Bettina Hohnen, Jane Gilmour i Tara Murphy w książce „Niezwykły mózg nastolatka” piszą: „Młodzież się uczy, wypróbowuje nowe rzeczy i, jak w przypadku wszystkich nowych doświadczeń, pojawia się wiele falstartów i błędów. To zachowanie, pełne prób i błędów, nie definiuje charakteru ludzi na resztę życia. Oni po prostu właśnie się uczą”. Jeżeli przeformułujemy błędy na doświadczenia, to cały proces nastoletnich poszukiwań nabierze innego wymiaru. Kiedy, jeśli nie teraz, pofarbować włosy na różowo albo spać pod gołym niebem w letnią noc? W zasadzie można zawsze, ale im jesteśmy starsi, tym mniej mamy energii na takie eksperymenty.

W okresie dorastania głęboko przeżywanym i wyraźnie zapamiętywanym doznaniom towarzyszą intensywne emocje. To właśnie teraz nastolatki często doświadczają wielu „pierwszych razów”: pierwszych prawdziwych przyjaźni, miłości, lekcji jazdy samochodem, pierwszych samodzielnych wakacji itp. Te dążenia, gotowość do wchodzenia w relacje pozarodzinne i eksploracja świata są normatywne i rozwojowe – pokazują, że nastolatek czuje się na tyle bezpiecznie osadzony w świecie, że chce i ma gotowość wychodzić poza ramy znane z dzieciństwa. Oczywiście dobrze, aby rodzice byli otwarci na rozmowę o istniejącym ryzyku, ale bez zastraszania i odruchowej agresywnej krytyki, zwłaszcza jeżeli chodzi o tematy dotyczące alkoholu czy innych używek, nocnych imprez, nowych relacji, w tym seksualnych. Im lepsza jest więź z synem czy córką, tym swobodniej i bardziej szczerze można rozmawiać na trudne tematy.

Rodzice osób nastoletnich niejednokrotnie stają przed dylematem, w czym można im ufać, jaką odpowiedzialność powierzyć, a na co jeszcze – mimo wszystko – nie są jeszcze gotowe. Coraz bardziej rodzice przejmują się sprawami nauki szkolnej. Często obawiają się, że z powodu słabych ocen (albo tylko niewystarczająco dobrych), opuszczonych godzin lekcyjnych, braku zadań domowych dziecko „do niczego nie dojdzie”. Nie są w stanie mu zaufać, sprawdzają więc dziennik elektroniczny, przypominają o zapowiedzianych sprawdzianach, kontrolują przygotowanie do lekcji. Ze swojej dorosłej perspektywy postrzegają to jako troskę o przyszłość swojego dziecka, mając świadomość, że edukacja jest ważna. Jednak w przypadku nastolatków ich edukacja będzie miała sens, jeśli sami będą podążać za swoją ciekawością, wezmą na siebie tę odpowiedzialność. A im większą odpowiedzialność przejawia rodzic, tym mniej czuje się do niej zobowiązany nastolatek.

W książce „Nastolatki. Kiedy kończy się wychowanie?” terapeuta rodzinny Jesper Juul zwraca się do jednej z matek tymi słowami: „Albo oddasz córce całkowitą odpowiedzialność za szkołę, albo nie. Jeśli się na to zdecydujesz, to koniec z kontrolą, komentarzami, przynajmniej przez pierwszy rok lub pół roku”. A co, jeśli jednak się nie uda i nastolatek nie udźwignie powierzonej mu odpowiedzialności? Wówczas, po upływie ustalonego czasu, warto wrócić do rozmowy, zapytać, czy nadal syn/córka czuje się na siłach, czy jednak chce wsparcia rodziców w tym zakresie.

Warto porozmawiać z nastolatkiem, jaką odpowiedzialność w ogóle jest gotów unieść, a jakie zadania będą go przerastać – czy może zobowiązać się do opieki nad psem albo kotem lub do współodpowiedzialności w dbaniu o dom (np. wyrzucanie śmieci albo sprzątanie łazienki itp.) w imię tego, że dzieli wspólną przestrzeń z innymi domownikami. Kiedy tak postawimy sprawę, temat porządków nabierze innego wydźwięku, niż gdybyśmy rozmawiali o odgórnie narzucanych obowiązkach. Warto także pamiętać, że nastolatek nie jest odpowiedzialny za wychowywanie młodszego rodzeństwa – to nie jego rola, tylko rodzica. Może zatem czasem pomóc w zadaniu domowym młodszemu bratu czy siostrze albo popilnować rodzeństwa w wieku przedszkolnym pod nieobecność rodziców, jednak nie może to być stałe oczekiwanie stawiane przed nastolatkiem.

Podobnie ważne jest, aby dziecka nie parentyfikować – nie traktować jako bardziej dorosłego, niż jest naprawdę. To pewna pułapka, w którą czasem wpadają rodzice bardzo inteligentnych młodych ludzi – opierając się na ich zasobach intelektualnych, oczekują podobnej dojrzałości emocjonalnej i zaradności życiowej. W ten sposób niechcący wikłają dzieci w rolę swoich przyjaciół, zwierzając się z dorosłych problemów (tym samym bardzo obarczając dziecko) albo zrzucając odpowiedzialność za przygotowywanie posiłków dla rodziny, robienie zakupów, pilnowanie kontrolnych badań lekarskich itp. Równolegle z procesem dojrzewania dziecka przebiega proces dojrzewania rodziców – mają oni niezwykłą okazję do ćwiczenia się w cierpliwości i uważności na to, jak zmienia się dziecko w osobę dorosłą, co dzieje się stopniowo i w swoim rytmie, nie zawsze przebiegając w sposób harmonijny.

Dla nastolatków niezwykle ważna jest ocena społeczna i poczucie przynależności. Dlatego szczególnie silnie odczuwają lęk przed negatywną opinią. Dlatego też wszelkie odstępstwa mogą być ryzykowne. Jedynie najsilniejsi mają odwagę na indywidualizm. Mimo wszystko warto wspierać w nastolatkach ich oryginalne pasje, prawo do własnych opinii i światopoglądu, równocześnie rozumiejąc, z jakimi trudnościami może wiązać się bycie „innym”. Temat jest szczególnie delikatny, jeżeli dotyczy obszarów takich jak wygląd (np. w przypadku niepełnosprawności), orientacja seksualna czy tożsamość płciowa. Odrzucenie dotkliwie boli – zarówno wtedy, gdy występuje w świecie realnym, jak i w społecznościach online.

Współcześni nastolatkowie mają trudniej niż pokolenie ich rodziców, ponieważ potrzeba bycia akceptowanym dotyczy dwóch płaszczyzn tego samego świata i generuje podwójny lęk związany z tą dwoistą rzeczywistością. Co więcej, wszystko, co jest wyrażone w świecie online, trwa dłużej, nie zostaje zapomniane po tygodniu. Może żyć w sieci i ranić.

Ocena innych nabiera w tym wieku szczególnego znaczenia i miewa to czasem dość destrukcyjne skutki. Wysiłki podejmowanie przez młodzież dla uzyskania wymarzonej sylwetki mogą nieść zagrożenia. Jednym z nich jest anoreksja (zniekształcony obraz swojego ciała i dążenie do szczupłości za wszelką cenę), a innym bigoreksja (obsesyjne dążenie do zwiększenia masy mięśniowej).

Dużym wyzwaniem rozwojowym jest dla nastolatków nauczenie się tolerowania niepewności. Ważne, by mimo lęku działać. Brać udział w konkursach szkolnych albo zawodach sportowych – mimo braku pewności, czy uda się odnieść sukces, podjąć próbę poznania osoby, która się podoba, bez pewności, jak rozwinie się ta znajomość. Rolą dorosłych jest wspieranie nastolatków w ich dążeniach z „tylnego siedzenia”, aby w odpowiednim momencie ich złapać. „Angażowanie się w przedsięwzięcia o nieznanym wyniku jest ważne. Musimy do pewnego stopnia umieć tolerować nieznane, inaczej nie ewoluowalibyśmy jako ludzie” – piszą autorki „Niezwykłego mózgu nastolatka”.

Intensywne emocje mogą potęgować doznawaną przyjemność, ale równocześnie wzmagać ból i rozpacz w przypadku niepowodzenia, porażki, odrzucenia.

W okresie dorastania pojawia się ryzyko wystąpienia problemów ze zdrowiem psychicznym. Intensywne zmiany, stanowiące rodzaj biologicznego stresu dla organizmu (skok wzrostu, zmiany hormonalne) oraz dotkliwego stresu społecznego (lęk przed oceną czy wykluczeniem, doświadczanie hejtu, przemocy rówieśniczej, odrzucenie przez przyjaciół albo pierwszą miłość) mogą uaktywniać proces chorobowy. Niezmiernie ważne jest, aby uczyć młodzież samoregulacji, radzenia sobie z emocjami oraz tego, żeby w sytuacji kryzysu, zwątpienia mogli zwrócić się do zaufanych dorosłych. Dobrze, aby to byli rodzice, ale taką funkcję mogą pełnić także pedagodzy szkolni, mądrzy wychowawcy, nauczyciele otwarci na znaczącą i wspierającą relację z uczniami.

Prawdą jest, że dla nastolatków świat rówieśników zyskuje na znaczeniu, ale nie jest prawdą, że przestają mieć dla nich znaczenie relacje z dorosłymi. Co więcej, to nadal rodzice stanowią bezpieczną bazę – dlatego to oni są narażeni na ataki i wybuchy złości swoich dzieci. Z tego powodu ważne jest, aby rodzice nie obrażali się na swoich nastolatków, nie brali do siebie słów wyrzucanych w złości, ale z dystansu spojrzeli na sytuację konfliktu i przywołali własne wspomnienia z okresu dorastania.

Przypomnijmy sobie, co nas frustrowało, wkurzało, męczyło, a co było ważne i potrzebne dla nas. Kogo ceniliśmy, kto nas potrafił słuchać, z kim chcieliśmy rozmawiać. Jaki dorosły był oparciem – może to nauczyciel, który w nas wierzył, zauważał potencjał czy wytrwałość, może mama kolegi/koleżanki albo wujek, zaprzyjaźniona sąsiadka?

Czasami dorosłość napawa lękiem i budzi ambiwalentne odczucia – „fajnie by było być dorosłym i niezależnym, ale ile to niesie ze sobą obciążeń!”. Dla prawidłowego rozwoju ważne, aby zwyciężyła jednak tendencja ku wzrostowi, zamiast ku hamującemu lękowi. Niejednokrotnie pojawiające się właśnie w okresie dorastania zaburzenia emocjonalne (np. depresja, anoreksja, zaburzenia lękowe) mają pewną funkcję – opóźnić czas wejścia w dorosłość, jeszcze zatrzymać w zależności, w roli osoby, która nie może być w pełni odpowiedzialna za siebie. Oczywiście jest to pewne uproszczenie, ponieważ te choroby wymagają terapii i mogą mieć wiele ukrytych warstw znaczeniowych i funkcjonalnych. Warto jednak mieć na uwadze, jaki obraz dorosłości i dojrzałości przedstawiamy naszym dzieciom. Czy prezentujemy się jako przemęczeni i sfrustrowani, w stresie i wiecznym pośpiechu, czy pokazujemy również, że mamy swój świat relaksu, przyjemności, równowagi? Czy poświęcamy wszystko dla dzieci, czy pozwalamy także sobie na kontakty ze znajomymi lub realizowanie swoich pasji?

Często trudno jest rodzicom ustalić granicę między tym, gdzie ufać dziecku i powierzać mu odpowiedzialność za siebie, a tym, gdzie nadal sprawować nad nim opiekę. Jak mądrze wspierać, żeby dziecka nie wrzucić na głęboką wodę i nie zostawić samego z decyzjami i problemami, ale też, by nie pozbawiać samostanowienia, nie ograniczać jego rozwijającej się autonomii?

Niewątpliwie warto wspierać i wzmacniać, podkreślać mocne strony, przypominać o jego osiągnięciach. Nasze dzieci potrzebują słyszeć, że są pracowite, inteligentne, pomocne. Potrzebują również słyszeć, że ładnie wyglądają. I nie jest to ani próżne, ani płytkie. Wygląd jest pierwszą charakterystyką, którą zauważamy w innych ludziach (a inni w nas). Czy tego chcemy, czy nie, oceniamy innych. Istotne jest to, na ile się do tych ocen przywiązujemy, czy je weryfikujemy i jakie mają długofalowe znaczenie. Młodzież ocenia surowiej niż dorośli – tak rówieśników, jak i samych siebie. W zmieniających się ciałach nastolatki nie czują się pewnie – zachodzące zmiany nie są przyjemne. Wzmacniajmy zatem i zauważajmy to, co cenimy w naszych dzieciach, za co jesteśmy im wdzięczni, co się nam w ich zachowaniu/osobowości/wyglądzie podoba. Gdy zagubiony nastolatek dostrzega w sobie deficyty – pokażmy mu jego mocne strony. Nawet jeżeli chwilowo zaprotestuje, to słowa zostaną zasiane.

W książce „Chłopiec, kret, lis i koń” autorstwa Charliego Mackesy’ego możemy przeczytać: „Najwspanialszym przejawem wolności jest to, że sami decydujemy o tym, jak się zachowywać” – i to właśnie jest celem okresu dorastania. Wewnętrzna wolność. Do niej dążą nastolatkowie. Dążą, jak potrafią i podczas tej wędrówki potrzebują mieć obok siebie mądrych dorosłych – sparingpartnerów, mówiąc językiem Jespera Juula. Kiedy z tej perspektywy spojrzymy na nastolatków, być może z większą łagodnością będziemy podchodzić do ich rozterek i silnych emocji.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version