Jeśli prezydent dziś lub jutro dostanie od Adama Bodnara opinię w sprawie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, natychmiast ich ułaskawi – mówi „Newsweekowi” bliski współpracownik Andrzeja Dudy. Ciągnący się tygodniami serial z ułaskawieniem byłych szefów CBA coraz bardziej ciąży PiS i samemu prezydentowi.
– Prezydent czeka na opinię Adama Bodnara oraz akta w sprawie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika i zamierza postępować zgodnie z trybem przewidzianym przez Kodeks postępowania karnego. Jednak jeśli Bodnar będzie zwlekał, to Andrzej Duda odwoła się bezpośrednio do Konstytucji i natychmiast ich ułaskawi – mówi mi zaufany doradca głowy państwa.
Przekonuje, że w pałacu prezydenckim nie było żadnego dwugłosu w sprawie ułaskawienia Kamińskiego i Wąsika. Tak część mediów odebrała wypowiedź Andrzeja Dudy dla „Super Expressu” sugerującą, że nie zamierza czekać na opinię prokuratora generalnego Adama Bodnara, tylko ułaskawi polityków PiS, odwołując się wprost do Konstytucji.
– Chciałbym, żeby to zostało przerwane – powiedział prezydent w wywiadzie. – Jeżeli może to zostać przerwane tylko i wyłącznie przez to, że ja ich ponownie po prostu ułaskawię, żeby po prostu ich ratować, to to zrobię – deklarował Duda.
Szef gabinetu prezydenta Marcina Mastalerek już w niedzielę tłumaczył, że prezydent nie zmienia trybu ułaskawienia i ułaskawi Kamińskiego i Wąsika „niezwłocznie po otrzymaniu opinii prokuratora generalnego”.
Dziś w TVN24 Mastalerek przyznał, że w pałac jest coraz bardziej zniecierpliwiony brakiem stanowiska Bodnara.
— Nagle okazuje się, że w 12 dni nie można przesłać opinii. To wygląda na złośliwe, wręcz sadystyczne działanie Adama Bodnara. Ja się zastanawiam, czy ten pan pamięta jeszcze, że był rzecznikiem praw obywatelskich, czy jeszcze pamięta, że pracował w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka – mówił poirytowany szef gabinetu prezydenta. To oznacza, że Duda nie zmienił zdania w sprawie wyboru procedury ułaskawienia Kamińskiego i Wąsika, a jedynie chciał ponaglić prokuratora generalnego. Wiceminister sprawiedliwości Maria Ejchart zapowiedziała we wtorek 23 grudnia w Polsat News, że być może jeszcze dziś, a najdalej w środę do prezydenta trafią dokumenty z opinią w sprawie ułaskawienia Kamińskiego i Wąsika.
Dodała, że akta są bardzo obszerne, obejmują 38 tomów, część z nich jest tajna, a samo uzasadnienie wyroku obejmuje kilkadziesiąt stron.
Dla przypomnienia warto zauważyć, że gdy prezydent Aleksander Kwaśniewski w 2005 r. chciał ułaskawić przed zakończeniem swojej kadencji byłego wiceszefa MSWiA Zbigniewa Sobotkę na podstawie Kpk, to ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro odpowiedział mu, że w ciągu 24 dni, które upływają do końca jego prezydentury, nie zdoła przesłać mu akt. Wtedy Kwaśniewski ułaskawił Sobotkę w oparciu o konstytucję tłumacząc, że działanie prokuratora generalnego nie może ograniczać jego konstytucyjnych uprawnień, czyli prawa łaski.
— Jeśli dokumenty wpłyną dziś albo w środę, to natychmiast prezydent ułaskawi obu polityków. To oznacza, że do końca tygodnia wyjdą z więzienia – mówi mój rozmówca w kancelarii prezydenta.
Spór o Wąsika i Kamińskiego zaczyna szkodzić PiS
Dlaczego Duda nie sięgnął ponownie po krótszą procedurę, która pozwoliłaby Kamińskiemu i Wąsikowi natychmiast wyjść na wolność? Według moich rozmówców z otoczenia Andrzeja Dudy, prezydent nie chciał, by wyglądało tak, że przyznaje się do błędu, czyli, że w 2015 r. nie miał prawa ułaskawić nieprawomocnie skazanych wówczas byłych szefów CBA. Takie stanowisko prezentuje Sąd Najwyższy i część prawników. Stąd wybór przez prezydenta drugiej – dłuższej ścieżki ułaskawieniowej. Prezydent nie spodziewał się jednak, że minister sprawiedliwości, a zarazem prokurator generalny Adam Bodnar będzie analizował dokumenty kilkanaście dni, a w tym czasie stan zdrowia Kamińskiego się pogorszy. Obaj politycy PiS ogłosili, że rozpoczynają głodówkę w więzieniu.
Mimo że początkowo politycy PiS przyznawali w nieoficjalnych rozmowach, że zatrzymanie Wąsika i Kamińskiego jest partii na rękę, pozwala ich bowiem kreować na więźniów politycznych „złego reżimu dyktatora Tuska”, to w PiS słychać coraz większe pretensje pod adresem Dudy za wybór dłuższej procedury ułaskawienia.
– Z tą metodą, którą zastosował, to jeszcze rok może trwać – narzekał w rozmowie z dziennikarzami Jarosław Kaczyński, który w niedzielę przyjechał do Przytuł, gdzie karę 2 lat więzienia odbywa Maciej Wąsik.
Ciągnący się tygodniami serial z ułaskawieniem byłych szefów CBA może być coraz większym problemem dla PiS. Pokazuje bowiem kompletny brak sprawczości partii Kaczyńskiego. Choć teoretycznie ma ona po swojej stronie prezydenta, wyposażonego w prawo łaski, to nie potrafi wyciągnąć zza krat swoich kolegów.
Wizerunkowo sprawa Wąsika i Kamińskiego może być też kosztowna dla prezydenta, który za sprawą swojego najbliższego dziś doradcy Marcina Mastalerka, dał się wciągnąć w tę całą awanturę. Duda otwarcie wsparł obu skazańców z PiS, a nawet udzielił im schronienia u siebie w pałacu, gdzie zatrzymała ich policja.
Z sondaży wynika, że Polacy nie uwierzyli w narrację PiS o „więźniach politycznych”. Z sondażu przeprowadzonego przez pracownię SW Research dla „Rzeczpospolitej” wynika, że 57 proc. Polaków jest przeciwna ułaskawieniu Kamińskiego i Wąsika.
– Prezydent nie startuje już w wyborach i musi przejmować się sondażami – kwituje wynik badania człowiek Andrzeja Dudy. Dodaje, że według prezydenta Wąsik i Kamiński są niewinni, a całą sprawę od początku uważał on za „dętą”.
Wąsik i Kamiński na wolności. Awantura jeszcze się zaostrzy
Jeśli Wąsik i Kamiński wyjdą na wolność, wcale nie oznacza to końca politycznej awantury. Wręcz przeciwnie. Część moich rozmówców w PiS twierdzi, że jeśli do końca tego tygodnia byli nadzorcy CBA wyjdą z więzienia, już na najbliższym posiedzeniu Sejmu, planowanym na 7-8 i 9 lutego, stawią się w parlamencie.
— Mandaty Wąsika i Kamińskiego nie wygasły. Obaj wciąż są posłami, nie ma więc przeszkód, żeby brali udział w pracach parlamentu – przekonuje mój rozmówca w PiS.
Innego zdania jest marszałek Sejmu Szymon Hołownia, który po prawomocnym wyroku stwierdził wygaszenie mandatów Wąsika i Kamińskiego, a Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego to potwierdziła.
Jednak według konstytucjonalisty prof. Ryszarda Piotrowskiego próba stwierdzenia wygaśnięcia mandatów obu polityków podjęta w Sejmie była „usiłowaniem nieudolnym”.
— Zarówno Wąsik, jak i Kamiński dalej są posłami. Stwierdzenie wygaśnięcia mandatów przeprowadzono w sposób wadliwy – mówi mi prof. Piotrowski. — Ustawa o Sądzie Najwyższym określa, że do rozpatrzenia odwołania od decyzji o wygaśnięciu mandatu posła właściwa jest Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Marszałek Sejmu, przesyłając odwołanie, występuje w roli pośrednika, nie może nic zmienić w odwołaniu poselskim, ma je tylko przesłać. A co tu zrobił pośrednik? Zmienił adresata – z Izby Kontroli Nadzwyczajnej na Izbę Pracy. Sprawa trafiła niezgodnie z właściwością do Izby Pracy i tam marszałek przeprowadził swoisty test niezawisłości i niezależności sędziowskiej. Ten sędzia, który przekierował sprawę do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych zdał ten test, a prezes Izby Pracy, który polecił sędziom w Izbie Pracy rozpatrzyć sprawę, testu nie zaliczył. Izba Pracy przekazała swoje postanowienie marszałkowi Sejmu, ten ogłosił je w Monitorze Polskim, ale ono jest bezprawne, bo podjęte przez organ niewłaściwy – dowodzi konstytucjonalista. Dodaje, że izba właściwa do oceny odwołań poselskich, czyli Izba Kontroli Nadzwyczajnej uznała, że postanowienie marszałka o wygaszeniu mandatów Wąsika i Kamińskiego jest niewłaściwe.
Według profesora Piotrowskiego nie ma znaczenia w tym wypadku orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE, który uznał, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego nie jest sądem.
— TSUE ocenił, że ta izba nie jest sądem tylko w sprawach europejskich, w których konieczna jest wykładnia prawa Unii. Tu nie ma wykładni prawa Unii jako żywo – podkreśla profesor.
Ten chaos prawny, spowodowany zmianami w Sądzie Najwyższym i powołaniem przez rząd PiS dwóch nowych izb – zlikwidowanej już Izby Dyscyplinarnej oraz Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych – powoduje, że część prawników nie uznaje orzeczeń Izby Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. A to oznacza, że awantura o Wąsika i Kamińskiego będzie trwała. W najbliższych tygodniach będziemy obserwować jej kolejne odsłony.