– Dlaczego podczas spotkania w willi premiera Morawieckiego przy ulicy Parkowej pan wpadł w furię do tego stopnia, że sam Jarosław Kaczyński musiał pana uspokoić? Czy był pan pod wpływem środków bądź substancji odurzających? Krótko mówiąc czy był pan trzeźwy? – zapytał Mariusza Kamińskiego podczas przesłuchania przewodniczący komisji Dariusz Joński.
– Jest pan świnią – odpowiedział krótko Mariusz Kamiński. Polityk PiS następnie wyszedł z sali.
Tuż po wyjściu Kamiński powiedział dziennikarzom, że „nie może być tak, że świadek jest wyzywany i obrażany’.
– To jest coś nieprawdopodobnego. Nie można tego tolerować. Zostałem wprost obrażony. Proszę was, to są potworne insynuacje oparte o kłamstwa. Ten człowiek zaczął mnie znieważać, mówiąc, że byłem pod wpływem alkoholu na jakimś spotkaniu. To jest absolutnie niewłaściwe – powiedział. – W sytuacji, w której tak znieważa się świadka, ja nie mogę tego tolerować, nie mogę tego akceptować – dodał.
Kamiński stwierdził również, że nie obawia się żadnych konsekwencji. – Nie pozwolę się tak traktować. Stawiam i stawię się na każde wezwanie komisji, ale nie pozwolę się tak traktować – mówił.
Następnie polityk PiS wrócił na salę w asyście Straży Marszałkowskiej.
Więcej informacji wkrótce.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!