Media za oceanem relacjonują środowe wystąpienie w San Francisco, gdzie Joe Biden starał się pozyskać środki od darczyńców. Amerykański prezydent nazwał swojego rosyjskiego odpowiednika „szalonym s…”, przestrzegając, że choć zawsze istnieje ryzyko konfliktu nuklearnego, to egzystencjalnym zagrożeniem dla ludzkości pozostaje klimat.
– To ostatnie zagrożenie egzystencjalne. Chodzi o klimat. Mamy szalonego s… takiego jak ten Putin i innych dyktatorów. Zawsze wtedy musimy się martwić konfliktem nuklearnym, ale prawdziwym zagrożeniem dla ludzkości są zmiany klimatu – ocenił 81-latek.
Lider Partii Demokratycznej walczy o nominację ugrupowania, aby przez kolejną kadencję pełnić swój urząd. Prawdopodobnym kontrkandydatem z Partii Republikańskiej – a przynajmniej na to wskazują sondaże – będzie Donald Trump. Także i jemu Biden poświęcił swoje wystąpienie w zachodnim stanie.
Trump porównuje się Nawalnego. Błyskawiczna kontra Bidena
Demokrata przypomniał nowojorskiemu biznesowi, że jest wielkim admiratorem Władimira Putina oraz wspomniał o wypowiedzi Trumpa porównującego swoje sądowe batalie do losów Aleksieja Nawalnego.
– Naprawdę nie wiem skąd to się do cholery bierze – wypalił Joe Biden. Media zwracają uwagę, że 81-latek zaostrzył retorykę wobec Kremla po informacji o śmierci rosyjskiego opozycjonisty w łagrze. Do tego w piątek Biały Dom ma ogłosić pakiet sankcji na wschodnie dawne mocarstwo.
– Nie wiemy dokładnie, co się stało, ale nie ma wątpliwości, że śmierć Nawalnego była konsekwencją czegoś, co zrobił Putin i jego bandyci – mówił niedawno w Waszyngtonie.
Prasa wskazuje także na częste odbieganie Bidena od zaplanowanych przemów, szczególnie podczas kampanijnych zbiórek.
W ostatnich miesiącach polityk chętnie zabierał głos na temat chińskich władz, Partii Republikańskiej, a takie sojusznika USA – Izraela w związku z bombardowaniem Strefy Gazy. Niespełna dwa lata temu 81-latkowi niecenzuralne słowo wymsknęło się także wobec dziennikarza Fox News.