W środę przed komisją śledczą ds. wyborów kopertowych były przesłuchiwane prokurator Ewa Wrzosek, która wszczęła śledztwo w sprawie wyborów oraz prokurator Edyta Dudzińska, która umorzyła postępowania trzy godziny później, tego samego dnia.
–Ja tego dnia w pracy byłam. Nie przebywałam ani na zwolnieniu lekarskim, ani na urlopie. Jak to się stało, że sprawa, która była zadekretowana na mnie trafiła na biurko pani prokurator Wrzosek? Nie znalazłam na to odpowiedzi – mówiła Dudzińska. Prokurator była dopytywana, czy poza przypadkiem wyborów kopertowych zna sytuację w polskiej prokuraturze, że postępowanie zostaje umorzone trzy godziny po jego wszczęciu przez innego prokuratora. Powiedziała, że ten przypadek według niej nie jest odosobniony. Dodała, że o podjęciu decyzji o umorzeniu rozmawiała z prokuratorem rejonowym Pawłem Zielińskim.
Wybory kopertowe. Sprzeczne wersje prok. Dudzińskiej i Wrzosek
Do przesłuchań odniósł się w programie Gość Radia ZET przewodniczący komisji, Dariusz Joński.
– Wrzosek chciała przesłuchać Kaczyńskiego, Morawieckiego, Sasina, przyjeżdża prokurator na telefon i umarza sprawę
Już następnego dnia (po wszczęciu śledztwa – red.) panią prok. Wrzosek spotyka kara polityczna. Jest oddelegowana 300 km, jest uruchomiony Pegasus wobec niej, sześć postępowań dyscyplinarnych w kwestiach politycznych – mówił Joński.
– W poniedziałek, z samego rana mamy posiedzenie. Zawnioskuję, żeby ta konfrontacja (prokurator Wrzosek i Dudzińskiej – red.) się odbyła. To były dwa bieguny, tam się nic nie zgadzało– ocenił. Zwrócił uwagę, że prokurator Wrzosek udostępniła informację z wewnętrznego systemu prokuratury, która miała dowodzić, że to jej przydzielono tę sprawę. Jednak podczas przesłuchania prokurator Dudzińska przekonywała, że to prokurator Wrzosek zabrała jej sprawę, która trafiła na jej biurko.