Przypomnijmy, że Marcin Kącki, reporter opublikował w „Gazecie Wyborczej” tekst, który miał być spowiedzią z jego życia. Pisał w nim o piciu, romansach i krzywdzeniu kobiet. Po publikacji tekstu reporterka „Newsweeka” Karolina Rogaska oskarżyła dziennikarza o napaść seksualną, przyznając się do bycia jedną z jego ofiar. „Męczy mnie ta manipulacja, usprawiedliwianie swoich złych zachowań swoimi przeżyciami” – napisała w opublikowanym wpisie. Finalnie tekst został usunięty ze strony, a sam Kącki odsunięty od pracy z dziennikarzami i zawieszony.
W najnowszym poście Kącki zapewnia, że chce sprawę „z pełną odpowiedzialnością zostawić komisji, która ma wyjaśnić w »Wyborczej« jego postawę wobec koleżanek, kolegów, współpracowników”. „Oczekuję rzetelnej procedury kontrolnej i udziału w niej wszystkich osób zgłaszających jakiekolwiek zastrzeżenia co do mojej postawy” – zapowiada w mediach społecznościowych.
„Liczne treści na mój temat publikowane w ciągu ostatniego tygodnia sugerują, że występują inne sytuacje, niż przypadek Karoliny Rogaskiej. Nie ma i nie było takich sytuacji” – dodał.
Sprawa Marcina Kąckiego. Dziennikarz: Nigdy nie przekazano mi, że zostałem zawieszony
Działania w sprawie podjął również Instytut Reportażu, gdzie Kącki był jednym z tutorów. W sobotę dziennikarz „Wyborczej” stwierdził, że „nigdy mi nie przekazano mu formalnie, że został zawieszony czy wyrzucony ze Szkoły Reportażu”.
– Od dłuższego czasu formułowałem jednak zastrzeżenia wobec sposobu funkcjonowania tej Szkoły, a jej kadra wie jakie zarzuty zgłaszałem, jakiego etosu broniłem i jakie ankiety spływały przez lata wobec mojej osoby od studentek i studentów Szkoły. Chciałbym, aby zostały one ponownie zweryfikowane jeśli w tym świetle pojawiają się wątpliwości – podsumował.
Nadal prowadzone jest wewnętrzne postępowanie, procedury wyjaśniające rozpoczęła także Agora SA, wydawca „Gazety Wyborczej”.