Zakończenie roku szkolnego tuż tuż. Dla wielu rodziców oznacza to jedno – czas pomyśleć o upominkach dla nauczycieli. Są jeszcze szkoły, w których dostają oni kwiaty i czekoladki, ale, jak słyszymy, częściej stawia się teraz na pamiątki. I „coś praktycznego”.

– Córka kończy III klasę, więc żegnamy się z tym etapem nauczania. Robimy album ze zdjęciami uczniów oraz szukamy czegoś praktycznego. Na przykład karnetu na mecze ulubionej drużyny nauczycielki – mówi nam mama z Wrocławia.

Innym praktycznym prezentem, o którym słyszymy, jest karta podarunkowa do sklepu z kosmetykami lub z książkami.

W liceach czy technikach takimi sprawami zajmują się już sami uczniowie. – Mają stałą składkę: 5-10 PLN miesięcznie i z tego już mają zarówno na dzień nauczyciela, dzień kobiet, zakończenie roku – opowiada Lidia, mieszkanka małej miejscowości w woj. mazowieckim. 

Koniec roku szkolnego. Prezenty dla nauczycieli. „Pani Dorota nie chce upominków”

Nauczyciele wcale tak chętnie prezentów nie przyjmują. Każdy, kogo o to pytaliśmy, powiedział, że jest to miły gest, ale zupełnie tego nie oczekują, o czym wprost informują.

– Ja w ogóle nie lubię tego tematu – mówi na wstępie Dagmara, nauczycielka z Poznania. – To jest wmawianie nam nauczycielkom i nauczycielom, że czegoś oczekujmy, czegoś się spodziewamy. Ja dostaję pensję za swoją pracę. Nie potrzebuję, mało tego, zawstydzają mnie tak zwane „prezenty” – dodaje. I podkreśla: – Rodzice o tym wiedzą.

Podobnie musiała myśleć nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej, która uczy córkę Mateusza z Warszawy. Powiedziała rodzicom, że nie życzy sobie upominków. W związku z tym planują podziękować jej własnymi słowami, wręczając ewentualnie… potwierdzenie przelewu na wybraną organizację charytatywną.

Będą za to przygotowani, aby wręczyć upominki dla innych osób, które zajmowały się ich dziećmi: nauczycielowi języka obcego, religii, a nawet pracownikowi świetlicy i portierni.

– W mojej opinii kupowanie prezentów wszystkim nauczycielom to przesada. W końcu jest to ich praca. I w sumie niezbyt miło wspominam zakończenia roku w szkole podstawowej i szukanie wszystkich pedagogów, żeby w biegu wręczyć kwiatka. Ani to szczere, ani uprzejme. Ot, na pokaz, bo tak wypada – komentuje Anna, mama dwójki uczniów w wieku licealnym z Łodzi.

Ani prezentu, ani dziękuję. „Trochę przykre”

Żadnego prezentu od klasy, która kończyła edukację w technikum w województwie śląskim, nie dostała Katarzyna, ich wychowawczyni.

– Jeśli chodzi o samą ideę prezentów: jak jestem w restauracji zadowolona – daję napiwek, w szpitalu – czekoladki lub kawę dla miłych pielęgniarek. Lubię dawać prezenty, a odejście ze szkoły po pięciu latach i dwóch egzaminach, do których przygotowałam klasę i zdali, bez dziękuję, jest trochę przykre – mówi Interii.

Ma teorię. – Rodzice nam zazdroszczą tych prezentów. A później uczniowie też tak do tego podchodzą, bo w domu słyszą. Wypomina się nam te prezenty od lat – dodaje.

– W tym roku też się nie nastawiam, że cokolwiek dostanę. Może to i lepiej – kwituje nauczycielka.

Karnet do SPA i drogi zegarek. „Nie przyjęłam”

Dagmara z Poznania miała kiedyś zupełnie odwrotną sytuację. Otrzymała prezent, który był bardzo drogi.

– To był sportowy zegarek i karnet do SPA. Łączna wartość prezentu to około 2500 zł – wylicza. I przyznaje, że ogółem prezent był trafiony: – Lubię sportowe zegarki, a przy tamtych pensjach nie było mnie na taki stać. 

Upominku nie przyjęła. Była zawstydzona. – Podziękowałam bardzo grzecznie, ale rodzice nie do końca rozumieli. Usłyszałam, że zrobiłam przykrość im i dzieciom. Mieli dobre intencje, tylko my pracujemy z innych powodów niż tak zwane darmowe wycieczki, czy prezenty na koniec roku – dodaje.

– Kiedyś wystarczył moim nauczycielom kwiatek, laurka, czasami kubek lub pióro i już to było dużo. Mam nadzieję, że wrócimy do normalnej ludzkiej wdzięczności i sympatii – podsumowuje.

Prezent na zakończenie roku szkolnego. Aktywistka mówi o „białej korupcji”

Temat poruszyła w swoich mediach społecznościowych Alina Czyżewska, działaczka polityczno-społeczna, która często oświacie się przygląda. Dostała zdjęcie wiadomości z grupy klasowej, nadesłane przez matkę jednego z uczniów. „W związku z tym, że za chwilę mamy koniec roku, a nie wszyscy wpłacili klasowe, podaję nazwiska osób, od których nie otrzymałam składki” – czytamy. Co ważne, wychowawczyni miała wyrazić się jasno: żadnych prezentów nie chce.

Alina Czyżewska w mediach społecznościowych pisze: „W latach 90. nie umieliśmy pojąć w swoich umysłach, że można nie wcisnąć koperty z podziękowaniem lekarzowi, nie „podziękować” prezentem wystarczająco drogim, bo inaczej to wstyd. Już mniej więcej rozumiemy, że w szpitalach tak nie dziękujemy. Ale w szkołach wciąż panuje przekonanie, że to nieeleganckie, że niedanie prezentu to brak szacunku, że 'tak trzeba’.”

Według niej „na takim gruncie kwitnie zjawisko, zwane ’białą korupcją’, a wskutek tego – akceptowanie korupcji szarej i czarnej. 'Biała korupcja’ to sytuacja, gdy w danej zbiorowości określonego zachowania nie traktuje się jako korupcji, a jako zachowania zwyczajowe.”

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version