Brytyjskie organizacje zajmujące się ochroną środowiska w tym ptaków ostrzegają przed dramatycznym spadkiem liczebności niektórych gatunków morskich ptaków w tym kraju. Z raportu RSPB i British Trust for Ornithology wynika, że wirus H5N1 spowodował utratę 75 proc. populacji wydrzyka wielkiego i 25% spadek liczebności głuptaków zwyczajnych.
To pierwszy raport oceniający wpływ wirusa H5N1 na populacje ptaków morskich w Wielkiej Brytanii, od czasu ataku ptasiej grypy. Do zgonów doszło w ciągu dwóch lat, od wybuchu epidemii wirusa H5N1 w 2021 r. Wielka Brytania jest jednym z kluczowych miejsc dla bioróżnorodności morskich ptaków. Większość spośród 16 tys. par wydrzyków lęgowych na świecie mieszka właśnie w tym kraju.
„Taki poziom strat w populacji, za który ponosimy międzynarodową odpowiedzialność, jest wręcz katastrofalny” mówi dziennikowi “The Guardian” Jean Duggan, asystent ds. polityki ptasiej grypy w Królewskim Towarzystwie Ochrony Ptaków (RSPB). „W skali globalnej jest to bardzo istotne i wywołuje efekt domina wśród populacji na całym świecie”.
Według raportu RSPB, British Trust for Ornithology i innych organów zajmujących się ochroną przyrody, w Wielkiej Brytanii występuje również ponad połowa światowej populacji głuptaków północnych. Ich liczebność na badanych stanowiskach spadła o 25 proc. Głuptaki gniazdują w niewielkiej liczbie dużych kolonii, co oznacza, że są szczególnie narażone na rozprzestrzenianie się chorób. W Walii liczba gniazdujących głuptaków północnych spadła o 54 proc..
„W przypadku głuptaków i wydrzyków wiedzieliśmy, że może być źle, ale okazało się, że jest gorzej, niż myśleliśmy” mówi Duggan. W raporcie stwierdzono również, że wirus spowodował spadek o 21 proc. populacji rybitwy różowej, najrzadszego rozmnażającego się w Wielkiej Brytanii ptaka morskiego.
Ptaki morskie to zazwyczaj zwierzęta długowieczne, które osiągają wiek lęgowy dopiero w wieku około pięciu lat. Zazwyczaj mają tylko kilka piskląt w czasie każdego okresu lęgowego, więc ich populacje potrzebują więcej czasu na regenerację po epidemii.
Epidemia wirusa H5N1 spowodowała śmierć milionów dzikich ptaków na całym świecie, a ostatnio odnotowano ją wśród pingwinów na Antarktydzie. Badacze obawiają się, że kolonie lęgowe ptaków na Antarktydzie, w których tysiące zwierząt żyją w wielkim zatłoczeniu, są szczególnie narażone na szybkie rozprzestrzenianie się wirusa. Brytyjski raport przestrzega, że H5N1 to „jedno z największych bezpośrednich zagrożeń dla ochrony środowiska, przed którym stoi wiele gatunków ptaków morskich” w Wielkiej Brytanii i Europie kontynentalnej.
Epidemia H5N1 rozpoczęła się w Europie około 2020 r. Od tej pory nowy, śmiercionośny szczep wirusa rozprzestrzenił się na większość kontynentów z wyjątkiem Australii. Wirus infekuje głównie ptaki, ale stwierdzono przypadki zakażenia i śmierci ssaków, takich jak foki, uchatki czy lisy, które miały kontakt z chorobą. W przypadku nielicznych przypadków zakażenia tym wirusem człowieka, chorzy zawsze zarażali się od dzikich lub hodowlanych ptaków. Nie stwierdzono przypadku przenoszenia się wirusa z człowieka na człowieka.
Epidemia ptasiej grypy stanowi poważne zagrożenie dla populacji dzikich ptaków na całym świecie, wywierając wpływ zarówno na gatunki wędrowne, jak i te osiadłe. Choroba ta dotyka różne gatunki ptaków, zarówno domowych, jak i dzikich, prowadząc do znacznych strat w ich populacjach. W rezultacie, epidemie ptasiej grypy mogą powodować masowe zgony wśród dzikich populacji ptaków, zaburzając ekosystemy i sieci pokarmowe, w których te ptaki odgrywają kluczowe role.
Wpływ epidemii ptasiej grypy na dzikie ptaki nie ogranicza się wyłącznie do bezpośrednich skutków śmiertelności spowodowanych zarażeniem wirusem. Skutki te mają również dalekosiężne konsekwencje dla zachowań migracyjnych, rozrodczych i socjalnych ptaków.
Ptaki wędrowne mogą przyczyniać się do rozprzestrzeniania wirusa na dużą skalę, przenosząc go między kontynentami i wprowadzając do nowych środowisk, co zagraża lokalnym populacjom dzikich ptaków, które nie miały wcześniej styczności z wirusem. Ponadto, epidemie mogą zmuszać ptaki do zmiany swoich szlaków migracyjnych, miejsc lęgowych lub obszarów żerowania, co może prowadzić do zmniejszenia sukcesu rozrodczego i zwiększenia konkurencji o zasoby.
W sumie liczebność dziewięciu z 13 gatunków uwzględnionych w brytyjskim raporcie zmniejszyła się o ponad 10%, ale w przypadku wielu gatunków spadek ten występował już przed ptasią grypą, więc nie jest jasne, w jakim stopniu przyczyną bieżących strat był wirus. W przypadku wydrzyka, głuptaków i rybitwy różowej przed pandemią ich populacje rosły, naukowcy są więc przekonani, że za zdziesiątkowanie tych ptaków odpowiada właśnie grypa.
Na potrzeby najnowszego raportu badacze przyrody monitorowali ptaki morskie od maja do lipca 2023 r. Wiadomo jednak, że w okresie nieobjętym już raportem padła znaczna liczba ptaków. Oznacza to, że skutki ptasiej grypy „prawdopodobnie będą gorsze, niż tu wskazano” – ostrzega raport. „Istnieje również możliwość wystąpienia trwałych skutków dla środowiska w miarę postępu choroby”.
Z najnowszego badania Seabirds Count, które nie uwzględniło wpływu ptasiej grypy wynikało, że prawie 62% populacji ptaków morskich w Wielkiej Brytanii już przed pandemią kurczyło się z powodu niezrównoważonych praktyk połowowych, kryzysu klimatycznego, przybrzeżnych farm wiatrowych i inwazyjnych gatunków.
Jest jednak nadzieja. W październiku naukowcy potwierdzili, że niektóre dzikie ptaki rozwinęły odporność na ptasią grypę. Pobrali próbki krwi głuptaków północnych i odkryli, że 30 proc. z nich miało przeciwciała. Nie jest jednak pewne to, jaki odsetek ptaków mógł wykształcić odporność na wirusa ani to, jak długo naturalna odporność chroni je przed ponownym zakażeniem.