Wielokrotnie próbowałem zrozumieć prawidła rządzące światem piłkarskich ultrasów, ale pewnych rzeczy nigdy nie będę w stanie pojąć. Jedna z nich wydarzyła się podczas ostatnich derbów Łodzi. Niestety nie mogłem być na stadionie w ich trakcie, ale nie było to potrzebne, bym zobaczył flagę CSKA Moskwa wywieszoną przez fanów Widzewa na sektorze gości.
Widzew Łódź odcina się od postępowania kiboli
Oczywiście sam klub zdążył odnieść się w jednoznaczny sposób do zaistniałej sytuacji. W oświadczeniu podkreślono, że osoby związane bezpośrednio z RTS-em w żaden sposób nie popierają konszachtów z Rosjanami. Podkreślono również fakt, iż od początku wojny łodzianie wspierali Ukraińców, organizując zbiórki humanitarne i tym podobne akcje, a twarzą tych działań był Andrzej Michalczuk, ukraińska legenda Widzewa.
Wszystko fajnie, lecz tu jednak nie o sam klub chodzi, lecz tych, którzy często wycierają sobie gęby hasłami w stylu „Widzew to my, a nie wy”. A jeśli tak, to wypada tylko pogratulować osobom, które na derbach wywiesiły flagę CSKA Moskwa. Rzeczywiście doskonale reprezentujecie drużynę oraz jej wartości i wszystko, co z tym związane.
CSKA Moskwa popiera Władimira Putina i wojnę
Niedawno Władimir Putin powiedział, iż Rosja nie ma żadnych roszczeń terytorialnych wobec naszego kraju. Okej, teraz nie ma, ale znamy ich. Dziś roszczeń nie wysuwają, ale jutro mogą to zrobić i nikt nie będzie zdziwiony. Co wtedy? Co w sytuacji, gdy oni zaatakują również Polskę? To wcale nie jest tak abstrakcyjny scenariusz, nie dziś. Po której stronie staną kibole Widzewa, którzy wpadli na pomysł wywieszenia wspomnianej flagi w trakcie derbów Łodzi? Tyle razy słyszeliśmy, że w przypadku wojny to właśnie ultrasi będą najbardziej zagorzale bronić polskiej ziemi i obywateli naszego kraju. Czyżby?
Wybaczcie, ale w zaistniałej sytuacji wcale nie mam takiej pewności, ponieważ nie da się być trochę w ciąży. Albo w niej jesteś, albo nie. Albo potępiasz Rosję w kwestii bezpodstawnej inwazji na Ukrainę, albo ją popierasz, ale w tym drugim wypadku nie używaj w stosunku do siebie określenia „patriota”. Tu pasowałby raczej inny, przeciwstawny epitet.
Osoby z widzewskiego grona kibola, które wpadły na pomysł, że wywieszenie flagi CSKA na derbach to dobry pomysł musiały być świadome tego, jak zostanie to odebrane. Nie da się temu zaprzeczyć, nie w obecnej sytuacji geopolitycznej. A skoro tak, to mamy jasność, co takie okazywanie jedności z moskiewskim klubem oznacza. Klubem, który – dodajmy to dla jasności – wcale nie stoi w opozycji do Władimira Putina. Przeciwnie, to przecież klub wojskowy, niemalże resortowy, mający powiązania z Kremlem, którego sekcja hokeja jawnie wspierała rosyjską armię.
Gdzie w tym „Bóg, honor, ojczyzna”?
W świetle tego wszystkiego grupa fanów RTS-u nadal woli pielęgnować sztamę z CSKA, choć nie wiadomo w imię czego. Na pewno nie chodzi o Polskę i dobre intencje wobec naszej ojczyzny. Prędzej o szemrane interesy, które – to przecież tajemnica poliszynela – robią jedne grupy kiboli z innymi grupami kiboli. Jeśli nawet inwazja Rosji na Ukrainę nie była wystarczającym powodem, by zerwać te konszachty, to naprawdę możemy mówić o skandalu nie do wybronienia.
W obecnej sytuacji geopolitycznej naprawdę trudno bowiem o bardziej żenujący ruch. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jak często ci sami kibole legitymują się mottem „Bóg, honor, ojczyzna”. Jak w tym świetle interpretować tę flagę CSKA?
Cóż, moim zdaniem ojczyzny to wy się akurat w ten sposób wyrzekacie. Honor to zatem pojęcie wam obce, no bo co ma wspólnego z honorem jawne wspieranie klubu z kraju, który ma wobec Polski pasywno-agresywne nastawienie? A Bóg to co najwyżej może się za was wstydzić.