Płodność mogą podnieść leki hormonalne oraz zastrzyki z osocza bogatopłytkowego, czyli mezoterapia jajników lub endometrium. A w trudniejszych przypadkach różne rodzaje zapłodnienia pozaustrojowego.
Z biologicznego punktu widzenia najlepiej jest zajść w ciążę w wieku dwudziestu lat. Komórki jajowe mają wówczas najwyższą jakość, a organizm jest doskonale przygotowany do utrzymania ciąży. Jednak w dzisiejszych czasach kobiety zwykle zaczynają myśleć o dziecku dopiero po ukończeniu studiów, znalezieniu pracy i stałego partnera, czyli najczęściej około 30. roku życia. Ale wówczas często zaczynają się problemy – kolejne próby poczęcia się nie udają. Kiedy trafiają do kliniki leczenia niepłodności i dowiadują się, że w ich wieku w jajnikach pozostało zaledwie ok. 12 proc. wszystkich komórek jajowych, są w szoku. W każdym cyklu miesiączkowym jajnik zużywa od kilkuset do nawet tysiąca komórek jajowych. Zaczyna się wyścig z czasem.
– Jeśli pacjentka ma 30-35 lat, para powinna zgłosić się na konsultację do lekarza po 12 miesiącach regularnych starań (przy współżyciu trzy-cztery razy w tygodniu). Po 35. r.ż. – po sześciu miesiącach, a w 38.-40. r.ż. – już po dwóch-trzech miesiącach, bo rezerwa jajnikowa zaczyna wyczerpywać się coraz szybciej – tłumaczy dr Dorota Kuśnierczak z Kliniki Leczenia Niepłodności InviMed w Poznaniu. Poziom rezerwy jajnikowej, czyli liczbę oocytów, które mogą dojrzeć do zdolnych do zapłodnienia komórek jajowych, można sprawdzić, wykonując z krwi badanie AMH (hormon antymüllerowski). – Jest to jedno z najważniejszych badań, jakie zlecam kobietom trafiającym do kliniki. Dzięki temu badaniu możemy w przybliżeniu ustalić, jakie są szanse na posiadanie potomstwa – dodaje dr Kuśnierczak.
Wraz z wiekiem spada nie tylko liczba, ale także jakość komórek jajowych. Żeby zapewnić rozwijającemu się zarodkowi wszystkie materiały budulcowe, komórka jajowa musi być prawidłowo zbudowana, a im jest starsza, tym większe ryzyko nieprawidłowości w jej budowie. Musi też wnieść prawidłowy materiał genetyczny, tymczasem u kobiet po 35. roku życia, a już zdecydowanie po 37. r.ż. dochodzi do większej liczby błędów genetycznych na poziomie podziałów komórkowych. Skutkuje to tym, że im kobieta starsza, tym do powstania ciąży dochodzi rzadziej albo kończy się ona poronieniem. Zwiększa się też ryzyko wystąpienia wad genetycznych u płodu.
Kłopoty
Ale nie tylko wiek jest czynnikiem ryzyka powodującym problemy z płodnością. Przyczyniają się do nich także, coraz częściej dotykające nawet bardzo młode kobiety, choroby takie jak problemy z tarczycą (niedoczynność, nadczynność, autoimmunologiczne zapalenie tarczycy, czyli choroba Hashimoto), insulinooporność, hiperprolaktynemia, czyli wysoki poziom hormonu o nazwie prolaktyna, a także endometrioza czy zespół policystycznych jajników.
Dla zdrowego rozwoju zarodka we wczesnej ciąży niezbędny jest też prawidłowy poziom hormonów tarczycy. Dlatego w pakiecie podstawowych badań, jakie musi wykonać kobieta mająca problemy z zajściem w ciążę, oprócz oceny rezerwy jajnikowej, jest zbadanie poziomu hormonów tarczycy.
Na płodność ma wpływ także budowa i kształt macicy oraz występowanie nieprawidłowych struktur, np. mięśniaków, polipów, adenomiozy (forma endometriozy występującej w macicy). Ważny jest też obraz błony śluzowej macicy w zależności od dnia cyklu, bo to pokazuje, czy cykl jest hormonalnie prawidłowy. Podczas transwaginalnego USG lekarz ocenia także budowę jajników oraz sprawdza, czy widać prawidłową liczbę pęcherzyków (jest to liczba korelująca z rezerwą jajnikową). Jeśli jest ich zbyt wiele, świadczy to o zespole policystycznych jajników. Jeśli zbyt mało, możemy podejrzewać problem z obniżoną rezerwą jajnikową. Widoczne na jajnikach torbiele proste lub endometrialne również mogą wskazywać na przyczynę trudności z zajściem w ciążę.
Obecnie niepłodność dotyczy jednej na pięć par starających się o potomstwo. To niemal dwa razy tyle co w poprzednim pokoleniu. W następnym pokoleniu co trzecia kobieta może nie doczekać się dziecka poczętego metodą naturalną
Na płodność bardzo niekorzystnie mogą wpłynąć utrzymujące się przez dłuższy czas zakażenia bakteryjne oraz infekcje przenoszone drogą płciową, jak zakażenie chlamydią, mykoplazmą i ureaplazmą. Takie infekcje mogą spowodować sklejanie się jajowodów i ich niedrożność.
Jeśli kobieta w przeszłości przeszła operacje w jamie brzusznej lub cierpiała na stany zapalne w obrębie przydatków, trzeba ocenić drożność jajowodów. Jeśli są one sklejone, zajście w ciążę bez ingerencji medycznej w postaci procedury in vitro będzie niemożliwe.
Mezoterapia
Przyczyn problemów z płodnością może więc być bardzo wiele. Na szczęście współczesna medycyna ma do zaproponowania coraz więcej terapii, które pomogą zwiększyć szansę na ciążę. Rodzaj leczenia, jaki lekarz może zaproponować parze, zależy od wszystkich informacji i wyników badań, jakie uda się uzyskać od pacjentów. – Żeby postawić diagnozę, muszę przede wszystkim przeprowadzić wywiad medyczny. I to zarówno z kobietą, jak i mężczyzną. Przyczyna problemów z płodnością może bowiem leżeć po jego stronie. Tak dzieje się w 50 proc. przypadków – mówi dr Kuśnierczak. Konieczne jest też wykonanie badania ginekologicznego, USG transwaginalnego i szeregu testów z krwi w kierunku chorób współistniejących oraz oceniających równowagę hormonalną. Mężczyzna musi wykonać badanie nasienia. – Kiedy mamy już wszystkie wyniki i podejrzewamy, w czym tkwi problem, możemy zacząć leczenie – mówi dr Kuśnierczak.
Jeśli po postawieniu diagnozy okaże się, że przyczyną problemów z płodnością są choroby ogólnoustrojowe, takie jak choroby tarczycy, stany zapalne, infekcje etc., to przede wszystkim należy je wyleczyć. Ale jednocześnie lekarze zazwyczaj od razu włączają stymulację hormonalną jajników. – Nie chcemy tracić cennego czasu – tłumaczy lekarka. – Leki do stymulacji świetnie regulują cykl, co ma ogromne znaczenie np. dla pacjentek z zespołem policystycznych jajników, które mają często cykle bezowulacyjne lub opóźnioną owulację, a co za tym idzie – spada ich szansa na zajście w ciążę. Dodatkowo w pojedynczym cyklu uzyskujemy nie jeden pęcherzyk dominujący, ale dwa lub trzy. Dzięki temu wielokrotnie zwiększamy szansę na zapłodnienie. Stymulację prowadzimy zazwyczaj przez sześć miesięcy. Takie postępowanie u wielu pacjentek przynosi spodziewany efekt.
Stosunkowo nową metodą, która nie ma jeszcze wielu badań potwierdzających jej skuteczność, ale wzbudzającą ogromne nadzieje zarówno u pacjentek, jak i lekarzy, jest mezoterapia jajników lub endometrium. Polega ona na podaniu osocza bogatopłytkowego (odwirowanego z własnej krwi pacjentki). Stymuluje własne, naturalne procesy odnowy biologicznej. Za jej pomocą można „odmłodzić” jajniki.
– Jest to procedura skuteczna w przypadku kobiet, które mają obniżona rezerwę jajnikową – uważa dr Kuśnierczak. Mezoterapia pobudza jajniki do lepszej pracy. Dzięki stymulacji osoczem tkanka jajnikowa staje się bardziej wydajna, większa pula pęcherzyków zostaje uwolniona z rezerwy jajnikowej. Rośnie więc szansa na ciążę. – Ale nie da się za jej pomocą utworzyć nowych komórek jajowych. Nie stosujemy więc jej u kobiet, których rezerwa jajnikowa została wyczerpana – dodaje dr Kuśnierczak.
Z kolei mezoterapia endometrium w naturalny sposób pobudza błonę śluzową macicy do wzrostu i regeneracji. – Jest bardzo dobrym rozwiązaniem dla pacjentek z cienkim, osłabionym endometrium, w którym zarodek nie jest w stanie się zagnieździć i prawidłowo rozwijać. Pomaga także kobietom z przewlekłymi stanami zapalnymi endometrium, które nie reagują na tradycyjne leczenie antybiotykami. Przyznam, że jestem pod ogromnym wrażeniem efektów, jakie daje ten zabieg – uważa dr Kuśnierczak.
Poza ustrojem
Jeśli przyczyny problemu z zajściem w ciążę są tak poważne jak niedrożne jajowody (lub ich brak – mogły zostać usunięte np. z powodu wodniaków lub ciąży pozamacicznej), obniżona rezerwa jajnikowa, endometrioza lub bardzo złe parametry nasienia mężczyzny, najlepszą, a w wielu przypadkach jedyną szansą na przywrócenie płodności jest zapłodnienie in vitro. Jest to też metoda polecana osobom, u których wykryto nieprawidłowości genetyczne, ponieważ wówczas procedurę in vitro można połączyć z przedimplantacyjną diagnostyką genetyczną zarodków. Pozwala to uniknąć wystąpienia wad genetycznych u dziecka.
U 20 proc. par, pomimo szczegółowej diagnostyki obojga partnerów, nie udaje się znaleźć przyczyny braku ciąży. – Mówimy wtedy o niepłodności idiopatycznej, czyli niemożliwej do wyjaśnienia na podstawie obecnej wiedzy. Takie pary również kwalifikujemy do in vitro, a samą procedurę, oprócz formy leczenia, traktujemy jako dalszą diagnostykę. In vitro, jako jedyna forma leczenia niepłodności, daje nam bowiem wgląd w pęcherzyki jajnikowe, pokazuje jakość komórek jajowych oraz rozwój zarodków w pierwszych dobach życia – wyjaśnia dr Kuśnierczak.
Procedura in vitro polega na tym, że po trwającej ok. 10 dni stymulacji jajników pobiera się w znieczuleniu komórki jajowe. Następnie embriolog łączy je w laboratorium z plemnikami, czyli doprowadza do zapłodnienia pozaustrojowego. Następnie należy odczekać pięć dni, w trakcie których widać, czy z zapłodnionych komórek jajowych powstaną blastocysty, czyli prawidłowo rozwijające się zarodki. Jeśli tak, można od razu wprowadzić zarodek bądź zarodki do jamy macicy. A jeśli istnieją medyczne przeciwwskazania do transferu lub jeśli kobieta planuje ciążę w późniejszym terminie, można je zamrozić i w odpowiednim momencie zaimplementować w jamie macicy.
Dzięki temu, że zarodki można przetrzymywać zamrożone przez kilka, a nawet kilkanaście lat, in vitro jest doskonałą metodą ratującą płodność u kobiet, u których zdiagnozowano nowotwór. Czeka je zazwyczaj obciążająca organizm chemio— i radioterapia, które mogą naruszyć lub całkowicie zniszczyć jajniki. W takiej sytuacji jeszcze przed leczeniem onkologicznym warto jest zamrozić albo same komórki jajowe, albo zarodki. Po terapii i powrocie kobiety do zdrowia można umieścić zarodki w jamie macicy i tym samym umożliwić kobiecie zajście w ciążę. Taką procedurę zachowania płodności na przyszłość warto rozważyć również u młodych pacjentek z chorobami autoimmunologicznymi czy endometriozą, ponieważ te schorzenia z wiekiem znacznie obniżają szansę na zajście w ciążę.
A gdy kobieta nie ma już własnych komórek jajowych lub mężczyzna nie ma plemników w nasieniu, para może skorzystać z dawstwa niepartnerskiego, czyli komórek jajowych ofiarowanych przez dawczynię, lub nasienia dawcy. Mogą także adoptować zarodek innej pary. I dzięki temu nawet osoby, które nie mają żadnych szans na naturalną ciążę, mogą zostać rodzicami.