Trener Michał Probierz zdecydował się znaleźć miejsce w reprezentacji Polski dla Tarasa Romanczuka, dobrze wiedząc, jak ważną jest postacią w PKO BP Ekstraklasie. Lider Jagiellonii Białystok nie zawiódł. W piątkowym meczu z Ukrainą pochodzący z Ukrainy, ale mający polskie obywatelstwo piłkarz, zdobył debiutanckiego gola dla Polski.
Znaleziony przez Marka Papszuna, powołany przez Adama Nawałkę
Romanczuka w 2013 roku z rodzinnego, ukraińskiego Kowla, wyciągnął całkiem znany obecnie trener. Mowa o Marku Papszunie, czyli szkoleniowcu, który przeprowadził z drugiej ligi na ekstraklasowy szczyt Raków Częstochowa. Nieco ponad dekadę temu Papszun i Romanczuk pracowali wspólnie w Legionovii. Pomocnik został wypatrzony na turnieju rozgrywanym w swoim rodzinnym mieście w Ukrainie. W Legionowie spędził 1,5 sezonu, zajmując z zespołem Papszuna czwarte miejsce w II lidze. Następnie po mającego jeszcze wtedy ukraińskie obywatelstwo zgłosiła się Jagiellonia.
Prezes Cezary Kulesza, wówczas szef Jagiellonii, a dziś Polskiego Związku Piłki Nożnej, miał (tradycyjną) siłę przekonywania, a sam Romanczuk szybko stał się podstawowym zawodnikiem „Jagi”, zyskując uznanie białostockich kibiców. Przeskok z drugoligowych boisk na te w krajowej elicie, nie okazał się być szokiem. Efekt? Sezon 2023/24 był dla Romanczuka jedenastym dla klubu z serca Podlasia.
Jego klasę docenił również selekcjoner Adam Nawałka. Sześć lat temu Romanczuk otrzymał powołanie do polskiej kadry, w której zadebiutował w towarzyskim spotkaniu z Koreą Południową. Do reprezentacji Romanczuk powoływany był również przez Jerzego Brzęczka. Do tematu defensywnego pomocnika powrócił w marcu 2024 trener Probierz.
Rodzina zamordowana przez Banderowców, skandal z Furmanem
Skoro Romanczuk pochodzi z Ukrainy, skąd pomysł z powołaniem do polskiej kadry?
Zawodnik od lutego 2018 roku posiada polskie obywatelstwo, zrzekając się przy tym ukraińskiego. Piłkarz ma korzenie związane z Polską. Babcia pomocnika Jagiellonii urodziła się tuż przed II wojną światową we Włodawie, wsi we wschodniej Polsce. Została jednak wysiedlona, a w jej dokumentach wpisano, że jest Ukrainką. Sam piłkarz przyznał przed kilkoma laty w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, że jego rodzina została zamordowana przez Banderowców.
Doszło zresztą do skandalu na boiskach ekstraklasy na podłożu historycznym, kiedy w ligowym spotkaniu Dominik Furman (wówczas grający dla Wisły Płock na ekstraklasowym poziomie) miał wyzwać Romanczuka, nawiązując do Bandery. Kapitan Jagiellonii przy kolejnej nadarzającej się okazji, nie podał Furmanowi ręki.
– Gramy przeciwko rasizmowi, a on [Furman] wyzywa mnie od Bandery. Trudno opanować emocje, znając historię mojej rodziny. Moja rodzina była również zamordowana przez Banderę [Stepan Bandera to przywódca ukraińskich nacjonalistów, banderowców, jego organizacja OUN-B odpowiada za rzeź polskiej ludności na Wołyniu w 1943 r.]. On mnie tak wyzywa. To brak szacunku. Myślę, że to był ostatni mecz, kiedy podałem mu rękę – cytowała piłkarza Jagiellonii Gazeta Wyborcza w 2019 roku.
Lider Jagiellonii Białystok, mistrza PKO BP Ekstraklasy
Obecnie z dobrej gry piłkarza mogą cieszyć się kibice reprezentacji Polski. Romanczuk w szczególnym dla siebie meczu Polska – Ukraina zdobył gola na 3:0 na PGE Narodowym.
Probierz zdecydował się zatem na właściwe rozwiązanie, dając szanse piłkarzowi z krajowego podwórka. Kto wie, być może to będzie jedno z największych… ponownych odkryć dla reprezentacji – w kontekście nadchodzących wyzwań.