W różnych momentach życia zadajemy sobie pytanie o to, kim jesteśmy. Szukając odpowiedzi, docieramy do różnych części naszej tożsamości, określanych przez pełnione przez nas role, przywdziewane jak kostiumy zależnie od sytuacji. W jaki sposób nasze złożone „ja” odnajduje się w tych rolach?
Jestem kobietą, jestem dziennikarzem, jestem studentką, jestem rebeliantką, jestem ojcem, jestem Polakiem – określamy siebie na różnych etapach życia, pokazując nasze złożone „ja” konstruowane przez wiele ról, jakich się podejmujemy.
Z perspektywy psychologicznej role te funkcjonują dwojako. Po pierwsze jako schematy – konstrukty umysłowe mające swoją treść, opisujące, jacy jesteśmy. Po drugie jako skrypty – wzorce zachowań pokazujące, jak realizować daną rolę w praktyce.
Samo pojęcie roli przenosi nas w świat teatru i sceny – odgrywania, kreowania i oceny. Jest historia, czyli schemat, przez który opisujemy siebie w danej roli. Jest też skrypt, scenariusz mniej lub bardziej dokładnie rozpisany, zawierający wyobrażenie o tym, jak dana rola powinna zostać odegrana i jak chcielibyśmy ją realizować.
Role aktywują się w określonych kontekstach, tworząc nasze „ja robocze”. Są jak różnorodne kostiumy, które przywdziewamy w odpowiedzi na wymagania sytuacji, odsłaniając różne aspekty naszej tożsamości.
Jacy jesteśmy, czy jacy chcielibyśmy być
W każdym z „ja roboczych” możemy opisywać siebie inaczej. Jeśli np. opiszę siebie w następujących rolach: dziennikarka i córka, to jako dziennikarka mogę być twórcza, odważna, dociekliwa i zdystansowana, lecz jako córka mogę być już podporządkowana, uległa, choć wewnętrznie zbuntowana.
Kiedy zaczynamy pytać ludzi o to, jak definiują siebie w danej roli czy tożsamości, co oznacza dla nich bycie np. dziennikarzem lub czyimś dzieckiem, pojawiają się fascynujące odkrycia. Paradoksalnie, często dopiero w trakcie odpowiadania na takie pytania ludzie zaczynają świadomie opisywać tę część ich samych. Werbalizując, wydobywamy bowiem z nieświadomości schematyczne treści, które w ukryty, automatyczny sposób kierują naszymi działaniami i myśleniem o sobie.
Newsweek Psychologia
Foto: Materiały wydawcy
To doświadczenie bywa zaskakujące z dwóch powodów.
Po pierwsze, czasem trudno nam siebie samych opisać, bo sposób, w jaki doświadczamy siebie w danej roli, jak ją realizujemy, nie był dotychczas przedmiotem naszej świadomej refleksji. Czasem też nie umiemy siebie opisać, bo dana rola jest dla nas nowa albo nie zdawaliśmy sobie sprawy, że w niej funkcjonujemy.
Po drugie, nasz opis to często bardziej wyobrażenie o tym, jacy powinniśmy być albo jakimi chcielibyśmy być, niż jacy realnie jesteśmy. Niekiedy również nasze wyobrażenia o tym, jakimi chcemy być, zmieniają się, bo jesteśmy w trakcie konstrukcji roli. To niedopasowanie do wyobrażeń generować może wewnętrzny konflikt między oczekiwaniami a rzeczywistą realizacją roli. Oceniamy to, jak realizujemy daną rolę, oceniają nas też inni. Pojawiające się rozdźwięk i negatywna ocena prowadzą do niezadowolenia z siebie lub z miejsca w życiu powiązanego z daną rolą. Podejmujemy wówczas próby modyfikacji, derekonstrucji roli i stworzenia jej w sposób bardziej akceptowalny. Napięcie między społecznymi oczekiwaniami wobec ról, jakie odgrywamy, a tym, jak je realizujemy, rodzi kolejny konflikt. Znaczna część krytyki, konfliktów i zawodów w relacjach wynika właśnie z niespełniania przez nas czyichś wyobrażeń o tym, jak powinniśmy realizować daną rolę.
Role w lustrach
Skrypt firmy, społeczeństwa czy partnera często różni się od naszego własnego. Sytuacja, w której możemy te rozbieżności zidentyfikować i uzgodnić, czego ktoś od nas oczekuje, a co my chcemy realizować, wydaje się psychologicznie prostsza niż taka, w której ani oczekiwania, ani nasz schemat roli nie są jasno określone.
Schematy i skrypty kształtują się w interakcjach społecznych, w procesie modelowania, poprzez nasze zanurzenie w kulturze. To ona staje się matrycą dla skryptów i schematów. Oczywiście, nasz temperament, indywidualne talenty, style poznawcze, wchodząc w interakcje ze środowiskiem społecznym, nadają naszym rolom indywidualny znak, odcień czy charakter. Ważne osoby w naszym życiu stają się dla nas modelami – przy czym „ważny” niekoniecznie oznacza „pozytywny”. Ważny model to taki, z którym jesteśmy w dialogu, świadomie lub nie. Porównujemy się z nim, dyskutujemy, podziwiamy lub negujemy to, co sobą reprezentuje.
Często nawet na poziomie świadomym nie wiemy, z kim jesteśmy w tak intensywnym dialogu. Odkrywanie protagonistów ról, jakie realizujemy, jest fascynującym i zaskakującym procesem. Do konstruowania, ale i odgrywania roli potrzebujemy interakcji, choćby domniemanej. Potrzebujemy reakcji drugiej strony, przejrzenia się w jej oczach, doświadczenia emocji – nawet jeśli bardzo chcielibyśmy ten relacyjny proces zanegować.
Emocje drugiego człowieka są jak mapa. Akceptacja i aprobata dają nam sygnał, by podążać za taką formą ekspresji roli. Niezadowolenie, krytyka i odrzucenie sugerują, by się wycofać i szukać innych zachowań, innych atrybutów. Te sygnały w dużej mierze kształtują nasze rozumienie ról i sposób ich realizacji.
Ucząc się ról i modyfikując je w poszukiwaniu ich realizacji, która będzie bardziej spójna z nami, lub próbując lepiej współbrzmieć z daną grupą społeczną, testujemy różne „ja możliwe”. Robimy przymiarki, próby danej roli. Czasem, nie znajdując dopasowania, możemy realizować rolę poprzez negację oczekiwań i reguł w nią wpisanych.
Im bardziej klarowny i czytelny wzorzec roli, tym łatwiej nam się wobec niego określić. Możemy przyjąć wzorzec realizowania danej roli, odrzucić go lub modyfikować – mamy względem czego się definiować. Ale bywa i tak, że im bardziej wyrazisty wzorzec, tym trudniej od niego uciec i iść własną drogą. Oczekiwania i presja dotyczące realizacji roli są wtedy większe.
Zagubieni w rolach
Wielość wzorców i ich mglistość sprzyjają rozmywaniu schematów ról. Widać to szczególnie wyraźnie w przypadku roli kobiety we współczesnej kulturze. Mamy różne skrypty, reguły i wzorce, które są uznawane za atrakcyjne i pożądane. Często jednak są one słabo określone i wewnętrznie sprzeczne. Trudne staje się wyodrębnienie jednoznacznych reguł, za którymi moglibyśmy podążać. To uniemożliwia stworzenie klarownego skryptu danej roli. Ta wielość wzorców przenosi się na poziom indywidualny – kobieta może się gubić i wahać, jaka chce być. Czasem również nie wie, jaka powinna być, bo w zależności od kontekstu i grupy społecznej oczekiwania wobec jej roli mogą być bardzo różnie definiowane. W efekcie może to wywoływać dyskomfort, niepewność i poczucie niedopasowania.
Testowanie ról
Alternatywność skryptów dla różnych ról, ich dostępność w dyskursie kulturowym uruchamiają motywację do testowania, a następnie kwestionowania różnych możliwych realizacji ról i powiązanych z nimi tożsamości. Wydaje się, że mamy nieograniczone możliwości w kreowaniu tych skryptów.
Nie mając wyraźnie zarysowanych granic, płynnie przechodzimy od jednego projektu danej roli do drugiego. Co więcej, w dyskursie społecznym jesteśmy zapraszani do konfrontowania się z nowo powołanymi rolami. To tak, jakbyśmy funkcjonowali w permanentnym stanie sprawdzania i doświadczania „ja możliwych”, nie mogąc się zdecydować, kim chcemy być. Wskazówki, jakie dostajemy od innych, są równie płynne – to, co jest akceptowane, nieustannie się zmienia. Sama akceptacja stała się ulotnym doświadczeniem, bo nie widzimy siebie nawzajem, może patrzymy na ten sam profil na Instagramie, ale dla siebie bywamy przezroczyści.
W tej niepewności i zmienności gubimy się w swoim wewnętrznym świecie, pociągając za sobą w zagubienie osoby będące z nami w relacjach. Nasze możliwe „ja” – wiecznie modyfikowany projekt danej roli – tworzy niestabilny układ odniesienia i dla siebie, i dla innych. W konsekwencji często szukamy wyrazistych, niemal kanciastych granic określających rolę, kierując się zewnętrzną akceptacją – ulotną i skąpo przydzielaną.
To nieco przerysowany obraz, ale uciekając od sztywnych wzorców ról, które pozwalały na poziomie kulturowym, społecznym i indywidualnym bardziej klarownie opisać daną rolę i powiązaną z nią tożsamość, dotarliśmy do przeciwległego bieguna rozmytych wzorców. Wydaje się, że w rozpięciu między sztywnością a chaosem, gdzieś pośrodku, moglibyśmy zatrzymać się, konstruując role i powiązane z nimi tożsamości w oparciu o uzgodnione wartości – w dialogu między „ja” a drugą osobą, między „ja” a grupą społeczną, między „ja” a kulturą czy kulturami, w jakich się obecnie zanurzamy.
Ten dialog mógłby pomóc w znalezieniu równowagi między potrzebą stabilnych punktów odniesienia a elastycznością w kształtowaniu tożsamości. Pozwoliłoby to zachować autentyczność w realizacji ról społecznych, jednocześnie respektując pewne wspólnie uzgodnione ich realizacyjne ramy.
dr Agata Wytykowska-Kaczorek — adiunkt na Wydziale Psychologii USWPS w Warszawie, naukowo zajmuje się wzajemnym wpływem poznania, emocji i temperamentu na rozwój psychopatologii. Certyfikowany psychoterapeuta. Pracuje z dorosłymi i młodymi dorosłymi w nurcie terapii schematów, ACT, CBT, korzystając również z podejścia psychoanalitycznego
