Myśląc o przyszłości, obawiamy się wielu różnych rzeczy. Lęk dotyczy rozmaitych aspektów naszego życia, jednak współcześnie większość z nas najczęściej doświadcza go w pracy zawodowej lub w związku z nią. Dlaczego?
Każdy człowiek pragnie dla siebie dobrego życia. Każdy ma też inny pomysł i rozumienie, czym to dobre życie jest. Nie ma dwóch osób z identyczną definicją szczęścia i spełnienia. Każdy ma swoją drogę do pokonania i abstrahując od charakteru wzniesienia, czy to jest łagodne wzgórze, czy stroma góra, ważny jest subiektywny odbiór satysfakcji z tej podróży.
Wspólny i uniwersalny jest wkładany w życie wysiłek w kierunku rozwoju. Życie bowiem pełne jest wymagających wyzwań i aby im sprostać, angażujemy nasze siły. Gdy im sprostamy, odczuwamy swój wpływ, sprawczość i spełnienie. Życie wymaga odwagi. A tę można rozumieć jako podążanie własną drogą mimo niepokoju i świadomości ryzyka. Kroczyć własną drogą możemy dzięki silnym i stabilnym zasobom, czyli wszystkim czynnikom wewnętrznym i zewnętrznym, które nas budują, wzmacniają i wpływają na poczucie własnej wartości oraz rezyliencję. Co, jednak gdy nasza mobilizacja i zasoby nie wystarczają, by sprostać wymaganiom pokonywanej drogi, lub nie są na tyle bogate, abyśmy zaadaptowali się do bodźców środowiska?
Dystres i eustres
W sytuacji niedostatecznych zasobów możemy reagować stresem. Wtedy w naszym organizmie pobudza się układ współczulny AUN (autonomiczny układ nerwowy), wzrasta wewnętrzne napięcie, podnosi się rytm serca, napinają się mięśnie i organizm uruchamia reakcję „walcz lub uciekaj”. W najbardziej adaptacyjnych sytuacjach ta autonomiczna reakcja pomaga nam w realizacji wyzwania, np. mobilizujemy się przed ważnym projektem, wstajemy o świcie, żeby zdążyć na pociąg, wychodzimy na scenę i prezentujemy to, nad czym długo pracowaliśmy, bądź podejmujemy trudną rozmowę z pracownikiem itd. To sytuacje, kiedy na naszej ścieżce pojawiają się większe trudności, niż zakładaliśmy, ale znajdujemy sposób, by je pokonać. Wówczas możemy korzystać z efektu tzw. eustresu, czyli stresu umiarkowanego, krótkotrwałego i angażującego człowieka w sposób zwiększający jego motywację, wydajność oraz zdolności adaptacyjne. To rodzaj stresu związany z pozytywnym podejściem do wyzwań, z tworzeniem dobrej mobilizacji oraz osiąganiem satysfakcji z przekraczania własnych granic. Takiego efektu stresu życzylibyśmy sobie na co dzień.
Podobnie jest z działaniem lęku, który w naturalny sposób pobudza w nas ośrodek zwiększonej czujności w obliczu nieznanej przyszłości. Przyszłość nie jest znana nikomu, tak jak nie wiemy, co jest za horyzontem lub za ostrym zakrętem na naszym szlaku, możemy jedynie prognozować, zakładać, oceniać ryzyko i w efekcie konstruować odpowiedni do znanych okoliczności plan. Ten rodzaj niewiedzy pobudza niepewność, zwiększa wątpliwości, uruchamia lęk, mobilizację, ale można je konstruktywnie spożytkować. Jeśli narasta w nas niepokój przed jutrzejszą prezentacją, możemy lepiej się przygotować, doczytać coś, by poczuć się pewniej, albo zaakceptować własne ograniczenia w danym zakresie. Odczuwanie lęku ma nas ochraniać i optymalizować nasze zachowania, abyśmy bezpiecznie podążali obraną drogą.
Niestety, coraz częściej odczuwamy zupełnie inne efekty zarówno stresu, jak i lęku. Kiedy stres trwa za długo albo jego natężenie jest zbyt silne, może to wpływać na dezorganizację emocjonalno-poznawczo-behawioralną i podnosić w nas poziom lęku. Mamy wówczas do czynienia z tzw. dystresem.
Reakcja na stymulujące bodźce zawodowe
Współcześnie dystresu doświadczamy zwłaszcza w życiu zawodowym. Właściwie każdy, kto jest aktywny zawodowo, w mniejszym lub większym stopniu odczuwa stres w pracy. Jak to się jednak dzieje, że dwie osoby na równorzędnych stanowiskach w tej samej organizacji mogą zupełnie inaczej reagować na sytuacje stresowe? Ba, mogą nawet inaczej je interpretować – tzn. jedna osoba wysoką presję czasu będzie odczuwać jako bodziec stresujący, a inna nie.
Te różnice wynikają z bardzo wielu indywidualnych, osobowościowych i środowiskowych czynników – z naszych zasobów, doświadczeń, wychowania, kondycji psychofizjologicznej, poziomu regeneracji, postrzegania świata. Dlatego tak ważne jest, by nie oceniać innych tylko przez pryzmat własnej mapy poznawczej, perspektywa bowiem jest znacznie szersza. Nie wiemy, co stoi za subiektywną reakcją danej osoby.
Stres zawodowy to reakcja organizmu na niezgodność między oczekiwanymi wymaganiami lub presją stawianą przez środowisko pracy a dostępnymi zasobami i umiejętnościami pracownika. Jest to stan dynamiczny, który obejmuje zarówno interakcje pomiędzy osobą a środowiskiem pracy, jak i reakcje emocjonalne, behawioralne i fizjologiczne danej osoby na stymulujące bodźce zawodowe. Jego skutki mogą przejawiać się zarówno na poziomie indywidualnym, w postaci zmęczenia, napięcia emocjonalnego czy trudności w koncentracji, jak i na poziomie organizacji, w postaci obniżonej wydajności, wzrostu absencji czy spadku jakości pracy. Przyczynami stresu w pracy może być wiele czynników wpływających na środowisko i atmosferę zawodową, takich jak wysokie wymagania co do wydajności i jakości pracy stawiane pracownikom, nadmiar obowiązków, wielozadaniowość. Za nimi zaś mogą iść poczucie przeciążenia i braku kontroli nad pracą (trochę jakbyśmy tracili grunt pod nogami) i dalej – wzrost poczucia niepewności oraz lęku przed popełnieniem błędu. Dodatkowo brak transparentnej komunikacji wewnątrz organizacji, nieumiejętne przekazywanie informacji zwrotnej czy konflikty w zespołach mogą wpływać na brak zrozumienia co do oczekiwań i celów, a tym samym wprowadzać wewnętrzny niepokój (ścieżka staje się grząska i każdy ruch wymaga od nas ogromnego wysiłku). W takiej sytuacji możemy być zmęczeni i wycieńczeni, jednak nie mając czasu ani pomysłu na efektywny odpoczynek i dobrą regenerację, nie unikniemy wzrostu wewnętrznego napięcia. Za tym zaś pójdą obniżenie zdolności radzenia sobie ze stresem oraz wzrost obaw o to, czy sobie poradzimy.
Lękowe błędne koło
Doświadczanie mechanizmów stresowych lub lękowych w ciele wpływa na modyfikację naszego zachowania. Zmiana zachowania następuje jako reakcja na wewnętrzne napięcie. Na przykład odczuwając silne napięcie wewnętrzne, możemy zacząć zachowywać się w sposób nadmiernie kontrolujący, bardziej niecierpliwy lub wycofany. Te zmiany behawioralne będą dodatkowo zwiększać lęk związany np. z własną wydajnością w danym projekcie lub relacjami w grupie współpracowników. To z kolei może prowadzić do większej absencji, izolacji i rezygnowania z działań zawodowych, potęgując tym samym poczucie lęku. W samotności bowiem silniej odczuwa się własną dezintegrację.
Foto: Newsweek
Jeśli napięcie wewnętrzne utrzymuje się na stale wysokim poziomie lub codziennie po trosze się dokłada, prawdopodobne jest, że uczucia będą zalegać, kumulować się. Jeśli zalegających emocji będzie za dużo lub będą za ciężkie, nasz organizm nie da rady ich pomieścić. Może uruchomić wówczas reakcję lękową w formie nagłego uzewnętrznienia, swoistego wentyla emocjonalnego, poprzez np. atak lękowy – bardzo intensywny, ale krótkotrwały wyrzut reakcji psychofizjologicznych. Taki napad lęku może daną osobę przestraszyć, obniżyć jej wiarę w siebie i zdemobilizować do dalszych działań. Tego typu reakcje, mimo że są naturalnym mechanizmem organizmu, często potęgują niepokój o stan własnego zdrowia i na zasadzie błędnego koła generują więcej napięcia.
Aby nie dopuścić do nadmiernego zalegania emocjonalnego, możemy dbać o regularne obniżanie napięcia poprzez dobrą i systematyczną regenerację. Jeśli to nie wystarcza, być może kumulacja emocji jest wynikiem przeszłych, trudnych lub traumatycznych doświadczeń, a wtedy najbardziej pomocna będzie psychoterapia.
W pracy możemy odczuwać lęk związany z nadmiernie wysokimi oczekiwaniami wobec naszej pracy, które mają swoje źródło zarówno w nas samych, jak i w środowisku zawodowym. Jeśli źródło wysokich oczekiwań jest wewnętrzne, pracownik może tym samym mierzyć się z wysokim poziomem kontroli swojej pracy i otoczenia, z perfekcjonizmem, brakiem zgody na popełnianie błędów i autopresją. Można tutaj mówić o wewnętrznym krytyku, który bardzo surowo ocenia każdy nasz ruch i zazwyczaj jest niezadowolony. Próba zadowolenia go okupiona jest lękiem. Podobnie jest, jeśli nadmierne oczekiwania wypływają ze środowiska pracy, od bardzo wymagającego szefa, szybko rozwijającej się branży czy agresywnej konkurencji. Wtedy lęk napędzany jest strachem przed utratą pracy, przed domniemaną społeczną degradacją, ale także utratą bezpieczeństwa oraz stabilności finansowej. Z kolei jeśli zażyłość w relacjach zawodowych jest większa niż standardowo, co zachodzi np. w firmach rodzinnych lub w relacjach przyjacielskich między partnerami biznesowymi, wtedy lęk dotyczyć może tego, że zawiedziemy bliską osobę. Jeśli wewnętrzny przymus sprostania tym oczekiwaniom przewyższa nasze zasoby, dochodzi do wewnętrznego konfliktu. Lęk powoduje zacieśnienie i zniekształcenie obrazu otaczającego świata, można powiedzieć, że zawęża perspektywę na dany konflikt, który zostaje wyolbrzymiony i przyćmiewa inne życiowo ważne wątki. Osoba zaczyna żyć w lękowej narracji.
Iluzja niekompetencji
W świecie szybkich zmian zachodzących w technologii oraz w środowisku pracy coraz powszechniej ludzie doświadczają tzw. syndromu oszusta. To stan, w którym bagatelizują własne sukcesy jako zwykły zbieg okoliczności albo przypisują je odpowiednim kontaktom. Trudno im uznać własne osiągnięcia, nie potrafią odczuwać satysfakcji z pracy i często sabotują swój rozwój zawodowy. W skrajnych przypadkach ogarniający strach, że ktoś dowie się o ich wyobrażonej niekompetencji, potrafi paraliżować. Hamuje kreatywność, wzmaga prokrastynację, utrudnia zaufanie własnym pomysłom, wydłuża procesy decyzyjne, wpływa negatywnie na procesy myślowe. Pogłębia się różnica między postrzeganiem samego siebie a tym, jak widzą ich inni, gdy zbliżają się do swoich zawodowych szczytów.
Dla osób z syndromem oszusta, im większa ekspozycja, im bardziej publiczny charakter roli w pracy, tym większym ciężarem, a nie zasobem, staje się sukces. Podróż po szlaku zaczyna być nieprzyjemnym wysiłkiem i taka osoba nie widzi sensu w dążeniu do celu.
A przecież uznawanie własnych osiągnięć jest równie ważne jak mierzenie się ze swoimi ograniczeniami. Świadomość swoich niedoskonałości i słabości pomaga w formułowaniu bardziej realistycznych oczekiwań wobec samego siebie, a także pokazuje innym, czego mogą się od nas spodziewać. To wzmacnia odporność na potencjalne przyszłe porażki czy trudności.
Dlatego w kontekście budowania wewnętrznej równowagi ważne jest umacnianie w sobie przekonania, że nasza kariera zawodowa to nasza góra i to my mamy wpływ na określenie jej wysokości, charakteru czy nachylenia. To my decydujemy o tempie wchodzenia, przystawania i podążania w kierunku szczytu, ponieważ sami go zdefiniowaliśmy. Nikt inny nie ma takiej samej góry jak my, każdy ma swoją. Świadomość i korzystanie z własnych zasobów są niczym dobrze spakowany plecak, w którym znajdują się potrzebne nam w podróży rzeczy. W każdym momencie, kiedy na szlaku pojawi się coś, czego się nie spodziewamy, boimy się, gdy sytuacja nas zaskoczy, możemy skorzystać z pokładów naszego plecaka: własnych umiejętności, kompetencji, bliskich relacji, sposobów radzenia sobie i regeneracji oraz innych czynników, które nas budują i wspierają. Dobrze skrojony plecak nie ciąży, tylko unosi.