Kolejne sondaże pokazują, że przyszłoroczne wybory prezydenckie zapewne wygra kandydat Koalicji Obywatelskiej. W partii zaczyna panować niezachwiana pewność, że do zwycięstwa wystarczy tylko wystartować. Ale co bardziej doświadczeni politycy KO zaczynają wspominać rok 2015…
Jeden sondaż, drugi, trzeci. Wszystkie badania pokazują, że niezależnie od tego, kto wystartuje z KO – Rafał Trzaskowski czy Radosław Sikorski (i od tego, kto wystartuje z PiS – Karol Nawrocki czy Przemysław Czarnek) – wygra kandydat Koalicji Obywatelskiej. W partii zaczyna panować euforia, a niektórzy politycy już w głowach meblują gabinety przy Krakowskim Przedmieściu i Wiejskiej. Byle do maja, byle do czerwca, tylko I, II tura zaprzysiężenie i można odsapnąć. Jedynie bardziej doświadczeni politycy KO z niepokojem patrzą na to dzielenie skóry na niedźwiedziu. I mówią: „10 lat temu było dokładnie to samo”.
To dekadę temu Adam Michnik powiedział, że Bronisław Komorowski musiałby potrącić na pasach zakonnicę w ciąży, żeby wybory przegrać. Okazało się, że nie jest potrzebna ani zakonnica, ani ciąża, ani wypadek na pasach. Nie musi się wydarzyć nic dramatycznego. Wystarczy źle poprowadzona kampania, brak „planu B” i zignorowanie przeciwnika, żeby przegrać z kretesem.
Marcin Duma, szef IBRiS, przytoczył badania sprzed 10 lat, które pokazują, jak wielka była przewaga Bronisława Komorowskiego i jak ogromna była jego porażka w tym kontekście. W listopadzie 2014 r. urzędujący prezydent miał ponad 60 proc. poparcia, a Andrzej Duda zaledwie 17, w lutym poparcie dla Komorowskiego było już o 10 punktów niższe, ale dla Dudy wciąż nie przekraczało 20 punktów. Jak się skończyło w maju, wiadomo.
x.com
KO może przegrać prezydenturę? „Jednego nie biorą pod uwagę”
Czy możemy założyć, że teraz będzie tak samo? Oczywiście nie. Ale czy możemy założyć, że będzie zupełnie inaczej? Też nie. Co nam mówią dzisiejsze badania? Że Koalicja Obywatelska ma z kim przegrać. Przemysław Czarnek na samym początku drogi, zanim w ogóle został wskazany jako kandydat, ma u siebie w puli cały elektorat PiS. Teraz wystarczy umiejętnie dobrać. Ma możliwości. Jest politykiem z temperamentem, który może odpowiadać wyborcom Konfederacji, a nawet Polskiego Stronnictwa Ludowego. Nie boi się walki, nie będzie uciekał od starć i brutalnych zagrywek. W jego wykonaniu kampania to naprawdę będzie starcie, a nie kilka rzuconych na wiecu uszczypliwości.
Oczywiście w tej kampanii nie będzie TVP atakującej Rafała Trzaskowskiego w sposób absolutnie bezpardonowy. Ale jest TV Republika, która nie pożałuje na tę kampanię sił i środków, a w Polskę za kandydatem KO (kim by on nie był) pojadą najbardziej zaprawieni w bojach pracownicy stacji. Tyle że utarczki, nawet z agresywnymi przedstawicielami mediów, to nie to samo co walka z kontrkandydatem. Rafał Trzaskowski czy Radosław Sikorski tym razem nie będą mieli luksusu odmowy wzięcia udziału w organizowanej przez TVP debacie, bo uznają ją za medium wolne od politycznych wpływów. Czarnek raczej nie odmówi nikomu. Zapewne poszedłby nawet do TVN, bo świetnie sobie radzi w takich starciach – jest politykiem niezwykle sprawnym retorycznie. Z wiarygodnością bywa już różnie, ale w programie na żywo nie będzie czasu na jej sprawdzanie. Wygra ten, kto umie sprawniej zadawać ciosy.
Jest jeszcze jeden element, którego politycy PO/KO chyba nie biorą pod uwagę. Jak mantrę powtarzają „w 2015 r. przegraliśmy, bo Polacy byli zmęczeni po ośmiu latach rządów a Bronek był mało elastyczny i bardzo bigosowaty”. To trochę prawda, trochę nieprawda i trochę iluzja. Tak, wyborcy po ośmiu latach byli przede wszystkim znudzeni Platformą i zmęczeni ciepłą wodą w kranie. Nie, Komorowski nie był złym kandydatem, miał poparcie i był dość lubiany. To jego kampania była naprawdę zła, zwłaszcza w starciu z dużo młodszym i pełnym energii kandydatem PiS. A co do iluzji – nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, na czyją korzyść za pół roku zagra zmęczenie elektoratu. Koalicja 15 października ma rząd, PiS kontroluje Pałac. Pytanie, czy Donaldowi Tuskowi i jego koalicjantom uda się w wyborcach wzbudzić jeszcze raz „antypisowską” emocję. Jeśli nie, to zmęczenie ponad rokiem rządów koalicji, utarczkami, nieprzeprowadzonymi zmianami i ślimaczącymi się rozliczeniami może zadziałać na niekorzyść koalicji.
Droga do wygranej w przyszłorocznych wyborach nie jest prosta dla Koalicji Obywatelskiej , choć sondaże na razie sprzyjają. Wszystko też zależy od tego, jaką narrację uda się zbudować w czasie kampanii. Koalicja Obywatelska potrzebuje pozytywnej opowieści o planach na przyszłość, a nie wyłącznie o rozliczaniu przeszłości.