Marta Nowak: Co można było kupić na targach „medycyny niekonwencjonalnej” w Gliwicach?
Mateusz Płocha: Mnóstwo rzeczy od sasa do lasa. Są suplementy diety, są urządzenia, które mają usprawnić twoje życie – od okularów przyciemniających światło ze smartfona po dużo droższe, bardziej skomplikowane maszyny.
Szymon Żurawski: Niektóre z tych produktów pewnie nie są szczególnie szkodliwe – kiszonki, soki, wiadomo. Bartek Skrobisz, który był tam z nami, położył się na macie, która ma emitować pole elektromagnetyczne, żeby płyny w organizmie bardziej wibrowały. Piszą o tym „najnowsze rozwiązania do stymulacji mikrokrążenia”. Sprawdziłem – faktycznie w sanatoriach bywają podobne urządzenia. Ale widzieliśmy też naprawdę dziwne produkty i usługi. Była np. pani z dwiema wagami. Dawało się jej rękę, ona kładła ją na wagę, naciskała dłoń miernikiem, a na drugiej wadze w tym czasie stawiała odważniki, chyba z nazwami chorób. Taki sposób diagnostyki.
I co, teraz już wiesz, na co jesteś chory?
SŻ: Nie wiem, nie wziąłem w tym udziału, bo mam taką wadę, że bardzo się śmieję, kiedy mam do czynienia z kompletnymi głupotami. Ale na innym stoisku rozmawiałem np. z osobą, która z kolei mówiła, że ciało ludzkie emituje światło i są specjalne naklejki, które przykleja się w miejscach przepływu energii, a one zbierają to światło jak pryzmat.
MP: Boli cię ręka – to przyklejasz sobie taką naklejkę na rękę.
SŻ: Kosztuje to 600 złotych za 20 naklejeczek.
Periodyk 'Harmonia’ i ulotki z konferencji 'Czego ci lekarz nie powie’ Fot. Marta Nowak
Jakie są teraz trendy w altmedzie? Wiem, że kiedyś modna była np. lewoskrętna witamina C.
MP: To już kompletnie passé. Teraz tematem jest magnez. Jeden sprzedawca tłumaczył mi z kamienną twarzą, że jeśli dużo korzystasz z telefonu albo słuchawek bezprzewodowych, to wytracasz magnez z organizmu. No więc trzeba kupić suplementy, ale nie takie z apteki, bo one wszystkie są złe i nie działają. Za to ten, który on ma w ofercie – o, to jest świetny magnez. Taki w kropelkach, do rozpuszczenia w wodzie, doskonale przyswajalny. Próbowałem zadawać podchwytliwe pytania o te słuchawki i telefony, myślałem, że gość się na czymś potknie, ale nie. Bardzo spójnie na wszystko mi odpowiadał.
Rzeczy, o których mówią altmedowcy, często mają jakieś tam połączenie z rzeczywistością – tylko to połączenie jest dosyć mgliste. To działa na takiej samej zasadzie jak wtedy, kiedy ktoś z faktu, że istnieje fizyka kwantowa, zaczyna wysnuwać wnioski, że ten sam człowiek może być jednocześnie w dwóch różnych miejscach.
SŻ: Ludzie z uniwersum Jerzego Zięby robią tak: biorą jakąś kwestię, o której zaczyna się mówić w bardziej naukowym kontekście, żeby szybko to rozdmuchać i przerobić na swoją modłę. Ostatnio np. robi się głośno o badaniach na temat wykorzystania psychodelików w terapii. Gdzieś pojawia się temat substancji zawartych w muchomorach. I tyle wystarczy, żeby powstała firma, która sprzedaje produkty z muchomorem czerwonym. Nagle można kupić mazidło rozgrzewające z muchomorem, mazidło chłodzące z muchomorem, mazidło regenerujące z muchomorem itd.
Czyli altmedowcy mimo wszystko chcą, żeby ich produkty i usługi w jakiś sposób kojarzyły się z nauką?
SŻ: Sam mistrz Zięba często powołuje się na jakieś badania czy eksperymenty, które ktoś rzeczywiście gdzieś kiedyś przeprowadził, ale np. w oparciu o taką metodologię, że ich wyniki nie są dziś uznawane. Ale jeśli zwróci się na to uwagę, to usłyszymy taki argument: nie są uznawane, bo Big Pharma nie chce nam ujawnić prawdy, bo wszyscy siedzą w kieszeni Billa Gatesa, Izraela czy jakiejś innej potężnej siły.
MP: Na konferencji w Gliwicach jeden z mówców wysunął taką tezę: „90 proc. ludzi ma problem z zakwaszeniem organizmu”. Zaraz potem się poprawił: „Nie, w zasadzie jestem w stanie powiedzieć, że 99, a nawet 100 proc.”. Coś takiego można oczywiście sprawdzić: dajesz próbkę moczu do badania i dowiadujesz się, jakie masz pH, czy odczyn jest w normie, czy zasadowy, czy właśnie kwaśny. Ale – i to jest clou – ten gość stwierdził, że słyszał z dobrego źródła, z laboratorium, że oni często te badania fałszują. Taka logika.
A Zięba był na tej konferencji?
MP: Był, był. A wokół niego wianuszek fanów.
SŻ: Ja miałem takie skojarzenie: Chrystus nauczający w świątyni. Przez cały czas otoczony wyznawcami.
No właśnie, co z publicznością? Kto w ogóle przyjechał?
SŻ: Wyodrębniłbym trzy grupy. Byli ludzie, które sami działają w altmedowym biznesie, a na konferencję przyjechali porozmawiać, posłuchać wykładów, pokupować coś od innych. Networking. Druga grupa to seniorzy – ludzie w takim wieku, kiedy zdrowie zaczyna się sypać i albo szuka się recepty na długowieczność, albo po prostu lekarstwa na swoje dolegliwości. I było też trochę osób, które – takie miałem wrażenie – prawdopodobnie mają różne zaburzenia, są w jakiś sposób wykluczone.
Altmedowy biznes żeruje na takich ludziach?
MP: Ja bym to ujął inaczej: altmed w ogóle działa tak, że daje ludziom fałszywą nadzieję. Bardzo różnym ludziom. Sam mam do tego osobisty stosunek, bo mój ojciec przez długi czas chorował na SLA – chorobę, na którą nie ma dziś lekarstwa – i widziałem wiele osób z tego środowiska, które mimo wszystko próbowały się jakoś wyleczyć. Skoro konwencjonalna medycyna była bezradna, to szukały pomocy gdzie indziej. A pamiętajmy, że laikowi często trudno jest stwierdzić, czy jakaś konkretna terapia jest oparta na nauce, czy nie. My w rodzinie w pewnym momencie zaczęliśmy sprawdzać temat ukrytej boreliozy, a później okazało się, że to też jest element altmedowego uniwersum.
SŻ: Ale to wszystko, o czym teraz mówimy, to dopiero pierwszy poziom tego, co się na konferencji w Gliwicach działo. Bo na wykładach padały też grube teorie spiskowe.
To ja poproszę jakieś przykłady.
MP: W tej kategorii moja faworytka to była Katarzyna Szewczyk. Do dziś nie wiem, kto to w sumie jest i czym się zajmuje – przedstawiono ją mniej więcej w taki sposób, że „był z nią wywiad w dwóch miejscach i z tego jest znana”. W każdym razie wystąpiła z wykładem pt. „Efekt motyla”. Tłumaczyła, że efekt motyla to jest coś takiego: najpierw wchodzimy do Unii Europejskiej, a kończy się tak, że zaraz zaczną nam wszczepiać czipy. I dalej: że runie kapitalizm, bo zabronią nam płacić gotówką, że będą kontrolować przemieszczanie się w miastach, że zmuszą nas do przyjęcia migrantów, że jest kontrola populacji, bo za łatwo można kupić antykoncepcję. I że rodzina Rotschildów wszystkim rządzi. Na tej konferencji ze sceny padały hasła, które wyskoczą na pierwszej stronie, jak się wpisze w Google „teorie spiskowe”. O tych czipach to nawet sobie zanotowałem: „Trik egipskich kapłanów ponownie się udał” [śmiech].
Konferencja 'Czego ci lekarz nie powie’ – slajd z wykładu Fot. Mateusz Płocha / archiwum prywatne
Konferencja 'Czego ci lekarz nie powie’ – slajd z wykładu Fot. Mateusz Płocha / archiwum prywatne
SŻ: Jak nie wiesz, kto to jest Katarzyna Szewczyk, to ja ci powiem, bo ona występuje w najnowszym numerze „Harmonii” – periodyku środowiska Jerzego Zięby. Czytam biogram: „Kobieta-alchemik. Na co dzień pomaga ludziom chronić majątek, zmieniając fiducjarne aktywa na prawdziwe pieniądze, tj. złoto i srebro. Na świat finansów patrzy kobiecym okiem”. To też jest ciekawa sprawa: okazuje się, że to uniwersum się rozrasta, rozwija, wchodzi w kolejne branże. Kiedyś ludzie ze środowiska Zięby sprzedawali wyłącznie witaminy, teraz idą też np. w coaching. A do tego altmed zaczyna być coraz ładniejszy. To już nie ta sama przaśna estetyka co dziesięć czy piętnaście. Zobacz, to jest nowa reklama produktów Zięby [Szymon pokazuje reklamę w „Harmonii”]. Co, nie budzi zaufania?
Magazyn 'Harmonia’ – reklama produktów firmy Jerzego Zięby Fot. Marta Nowak
Profesjonalnie to wygląda. I reklama, i etykiety na tych butelkach.
SŻ: Ten biznes nie istnieje od wczoraj. W Polsce dotarliśmy już do etapu, kiedy nestorzy altmedu wprowadzają do niego kolejne pokolenie. Jest taki Jerzy Jaśkowski – rzeczywiście lekarz po Akademii Medycznej – w środowisku drugi po Ziębie. Taki kardynał Dziwisz tego kościoła. Czytam z biogramu: „Autor 30 książek z zakresu medycyny środowiskowej oraz historii, w tym pierwszy w Polsce podręcznik Zarys ekotoksykologii z 1955 r. czy pierwszej w Polsce publikacji Zbrodnia na Morzu Białym 1940„. On też był w Gliwicach, a w czasie wykładu zaprosił na scenę swojego syna, żeby go jakoś przedstawić audytorium. Młody Jaśkowski, który jest osteopatą, mówił raczej niekontrowersyjne rzeczy: że trzeba dbać o kręgosłup, uważać na wady postawy itd. Można się w tym pewnie doszukiwać jakiejś zmiany generacyjnej, bo sam pan doktor Jaśkowski to inna historia. On się w półsłówka nie bawił.
To co mówił?
SŻ: To był wykład o depopulacji, więc już można się czegoś domyślać. Na pierwszej planszy Jaśkowski wstawił cytat z samego siebie. „Każde działanie ludzkie musi służyć życiu, musi starać się wzbogacać egzystencję na Ziemi, aby człowiek nie stał się niewolnikiem tam, gdzie może się rozwijać, wykorzystując swoje zdolności, wiedzę i siłę”. Takie zdanie, że spokojnie mógłby je powiedzieć Gandalf. [śmiech] I w porządku – ale zaraz potem pan doktor wyciąga jakiś miernik, stwierdza, że w sali jest „1600 bpm dwutlenku węgla” i zaczyna opowiadać, że niskie normy CO2 to jest bzdura, bo przecież kiedy pijemy wodę gazowaną, to w mózgu powstaje woda gazowana. I tyle. Koniec wątku. Następny slajd. A na nim: że od dwudziestu lat wciska się nam plastikowe okna i dlatego dusimy się od dwutlenku węgla, a w rezultacie nic nam się nie chce, jesteśmy otępiali i z tego robią się te wszystkie depresje. I znów koniec wątku, cyk, następny. Tym razem opowieść o tym, że głupie matki kupują dzieciom różne ceratki, a na tych ceratkach zbiera się dwutlenek węgla i niemowlaki potem od tego umierają. Był też np. slajd o tym, że na Zachodzie jest indywidualizm, a w Azji jest masa, a przecież mamy prawo Newtona: masa ciągnie w dół. Ten wykład to był kosmos.
Konferencja 'Czego ci lekarz nie powie’ – slajd z wykładu Fot. Szymon Żurawski / archiwum prywatne
A jak reagowała na to wszystko widownia?
MP: Bardzo dużo ludzi robiło notatki.
SŻ: Było „wow”, „ooo”, podekscytowane szepty. Jaśkowski mówił np. coś takiego: „21 milionów ludzi przyjęło szczepionkę na Stupid-19”. A ktoś za nami chwytał się za głowę: „Olaboga, 21 milionów…!”.
MP: Skoro już zaczynamy temat szczepionek: ja podsłyszałem rozmowę, jak dwoje ludzi żaliło się jakiemuś specjaliście – przez telefon, w trybie głośnomówiącym – że zaszczepili dzieci. „Po dwie szczepionki, no niestety, po dwie szczepionki, co teraz zrobić, jak to odwrócić?”. I specjalista zalecił kąpiel w jakiejś miksturze, która to szczepienie cofnie.
SŻ: Bardzo wiele rzeczy, które padły na tej konferencji, było tak absurdalne, że dało się je na bieżąco obalić szybkim fact-checkingiem w Google. Jaśkowski opowiadał, że od szczepionek na HPV czternastolatki dostają menopauzy. Albo że rak piersi bierze się od opalania, bo kobietki są próżne i chcą być piękne, więc sponsorzy zabierają je do Turcji. Ważne sprawy międzynarodowe też się pojawiły: Jaśkowski powiedział, że nie warto oddawać krwi, bo my za to dostajemy czekoladę za dwa złote, a oni potem naszą krew odsprzedają Niemcom.
To skoro już zrobiło się międzynarodowo: w takich Stanach Zjednoczonych środowisko altmedowe jest pożenione ze skrajną prawicą. W Polsce też mamy antyszczepionkowców z Konfederacji – wystarczy sobie przypomnieć, jak np. Krzysztof Bosak opowiadał z mównicy sejmowej o „covidianizmie” i „sanitaryzmie”. Mieliście wrażenie, że ta konferencja jest w jakimś sensie polityczna?
MP: Absolutnie tak. Opowieści wpływowych ludzi z altmedu niby są odklejone, ale faktycznie podejrzanie dobrze łączą się z tym, co mówi Konfederacja. Na wykładzie Katarzyny Szewczyk było straszenie i Unią, i migrantami, i 15-minutowymi miastami. Jak się chwilę zastanowić, to się zupełnie nie klei – zwłaszcza to ostatnie kompletnie nie pasuje do tego, czego w teorii powinni chcieć altmedowi uzdrowiciele. Skoro w tym wszystkim chodzi o zdrowie, to powinno im chyba zależeć na tym, żeby ludzie żyli w czystym środowisku i oddychali powietrzem bez zanieczyszczeń, prawda? A tu nagle mówią, że ograniczanie ruchu dla samochodów spalinowych to zło.
SŻ: To jest polityczne, chociaż niekoniecznie w prosty sposób. Nie ma otwartej agitacji, raczej jest ogólna „antysystemowość”. Wiadomo: Unia Europejska to wróg, rząd to wróg…
WHO?
SŻ: A to zależy. Jeśli altmedowcom pasuje to, co mówi WHO, traktują ją jako autorytet. A jak nie pasuje – no to nie, WHO to jest straszna organizacja, która mydli ludziom oczy.
W tym środowisku nie jest też tak, że każdy może przyjść i wygadywać dowolne bzdury, a inni przyjmą go z otwartymi ramionami. Kocopoły mają prawo opowiadać Jerzy Zięba czy Jerzy Jaśkowski – tak jak Janusz Korwin-Mikke w Konfederacji mógł sobie do niedawna pozwolić na wszystko, ale młodsi już bardziej się pilnowali. Była ostatnio taka sytuacja z człowiekiem nazwiskiem Oskar Dorosz, który naprawdę już odlatywał – np. opowiadał, że dzieci z autyzmem to są potencjalni mordercy swoich rodziców. Okazało się, że coś takiego jest już za grube nawet dla fanów altmedu, i zrobiła się z tego afera. Wtedy środowisko bardzo sprawnie go wycięło. Dorosza nie było na konferencji w Gliwicach, nigdzie nie pokazywano też numeru „Harmonii”, na którym był na okładce, chociaż wszystkie inne można było sobie poprzeglądać. Oczywiście może też się okazać, że schowali go tylko na chwilę. Ale widać po tym, że w polskim altmedzie jest zamknięty obieg ludzi. I kontroluje się przekaz – żeby nie zrobiło się na tyle radykalnie, że ludzie się do tego zniechęcą.
Mateusz Płocha – komik, aktor, scenarzysta, zawodowo związany z warszawskim Klubem Komediowym, współprowadzący podcastu Samiec Beta.
Szymon Żurawski – podcaster, muzyk, marketer, satyryk, współprowadzący podcastu Samiec Beta.
Samiec Beta – niepoważny podcast o bardzo niemęskich sprawach dla osób aspirujących do miana samców alfa ale z niskim potencjałem na sześciopak i wygryw w życiu. Dostali bana w socialach Kuby Wojewódzkiego za nazywanie go smalcem alfa.