Oficjalnej informacji ze strony lubińskiego klubu nadal brak, ale wydaje się, że musiałoby dojść do cudu, żeby KGHM Cuprum zostało w PlusLidze na Dolnym Śląsku. Powrót do męskiej elity siatkówki Gorzowa Wielkopolskiego wydaje się być tylko formalnością.
Trójka przyjaciół stworzyła PlusLigę na Dolnym Śląsku
We wspomniane, poniedziałkowe późne popołudnie przeciągnięte na wieczór (tj. 22.04), nastrój meczu gospodarzy z GKS Katowice był minorowy. Z ostatniego spotkania sezonu 2023/24 zrobiło się symboliczne, choć mające swój wyraz, lubińskie pożegnanie. Na trybunach pojawiło się sporo znanych twarzy, związanych z Cuprum na przestrzeni lat.
– Dla mnie to duży zawód i rozczarowanie. Sądzę, że to zdane podzielają nie tylko ci, którzy są obecnie związani z lubińską siatkówką, ale również na przestrzeni dekady spędzonej w PlusLidze, ale też i na samych początkach Cuprum. A zaczynało się przecież od trójki prezesów, Tomka Tycla, Darka Biernata i świętej pamięci Janka Rutyńskiego. Jak widać, w ostatnich latach poszło to w złą stronę. Taki jest końcowy efekt. Kupa znajomych twarzy dzisiaj na trybunach, tylko szkoda, że spotkaliśmy się przy takim, pożegnalnym meczu – przyznał Krzysztof Antosik, siatkarz Cuprum w latach 2011-14.
Trójka przyjaciół rzeczywiście niemal od zera zbudowała klub, który konsekwentnie zaliczał kolejne awanse, aż w sezonie 2014/15 wylądował w PlusLidze. Zielone światło od władz PLS dla Cuprum było też piękną wiadomością dla wówczas już bardzo poważnie chorego, jednego z twórców, Jana Rutyńskiego. Niestety, w maju 2014 przegrał walkę ze śmiertelną chorobą. Podobizna nieodżałowanego współtwórcy klubu siatkarskiego zawisła zresztą pod sufitem oddanego w rok awansu do PlusLigi obiektu, hali RCS w Lubinie. Rozgrywany jest (był?) również memoriał ku pamięci Rutyńskiego.
Po jego śmierci na czele klubu stanął Dariusz Biernat oraz pomagający mu Tomasz Tycel. Ten drugi, już jako samodzielny sternik, sporo się nasłuchał i naoglądał podczas poniedziałkowego meczu. Klub Kibica Cuprum postanowił dać wyraz swoim emocjom.
Co ciekawe, skandowane było również imię i nazwisko wspomnianego Rutyńskiego. W tym akurat wypadku kontekst był zgoła odmienny, mający pozytywne barwy.
A Biernat? Z powodzeniem radzi sobie w innym klubie z PlusLigi, działając przy Barkomie Każany Lwów. Dlaczego Tycel i Biernat nie działają razem w Lubinie? Jak widać, bez trzeciego przyjaciela, drogi tej dwójki po prostu się rozeszły.
Łukasz Kaczmarek, Grzegorz Łomacz czy Łukasz Kadziewicz
Lubinianie już w pierwszym sezonie swojego pobytu w PlusLidze pokazali, że mają pomysł na siatkówkę na Dolnym Śląsku. Mając za plecami wsparcie tak potężnego sponsora jak KGHM, potrafili zameldować się w grze chwilami nawet nieco ponad sportowy stan. Cuprum miało jednak swoją tożsamość, a na meczach w hali RCS pojawiało się mnóstwo ludzi.
Jeśli organizacyjnie, sportowo, a do tego pod względem atmosfery – wszystko było dobrze ułożone – to zaczęły pojawiać się też coraz poważniejsze nazwiska. To w Lubinie karierę zakończył Łukasz Kadziewicz. Poważne granie rozpoczynał za to imiennik „Kadzia”, Łukasz Kaczmarek, świetne poprowadzony przez Gheorghe Cretu. Tego samego, który po latach zdobył m.in. potrójną koronę (złoto PlusLigi, Puchar Polski oraz Liga Mistrzów) z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.
Cuprum pomogło też w odgrzebaniu się w karierze Grzegorzowi Łomaczowi. Rozgrywający pokazał swoją jakość, dzięki czemu po kilku sezonach przeniósł się do Bełchatowa, gdzie w sezonie 2024/25 będzie pracował ze wspomnianym Cretu.
Cuprum w roli beniaminka w 2015 roku dojechało do walki o najlepszą czwórkę PlusLigi. Po wygranej 3:0 nad Jastrzębskim Węglem, gdzie świetne zawody rozegrał wychowanek klubu Szymon Romać, dwa kolejne mecze lubinianie przegrali. To jednak zwiastowało, że w Lubinie mają pomysł na walkę z najlepszymi. Dość napisać, że w pierwszych czterech sezonach w elicie klub z Lubina nie schodziło poniżej siódmego miejsca, w kampanii 2015/16 kończąc nawet w najlepszej piątce.
Od sezonu 2018/19 nastąpił jednak zdecydowany regres. Jego efektami w 2024 roku lubinianie, po okresie „czkawki”, zwyczajnie się zakrztusili. Bez wyników, jedynie z najwierniejszą grupką kibiców na trybunach, wreszcie z ograniczonymi środkami finansowymi. Tak nie buduje się perspektywy na przyszłość. No, chyba że dochodzi do tak radykalnej przeprowadzki. Trudno jednak nie nazwać tego inaczej, jak terapią szokową.
Sebastian Świderski o PlusLidze w Gorzowie Wielkopolskim
Ivan Borovnjak, Jeroen Trommel, Dmytro Paszycki, Marcel Gromadowski, Łukasz Kadziewicz, Grzegorz Łomacz, Paweł Rusek (libero) oraz Adam Michalski, Paweł Siezieniewski. Taki skład, wliczając rezerwowych, rozpoczął 6 października 2014 historyczny mecz numer 1 w PlusLidze.
Paweł Rusek po latach nadal funkcjonuje w Cuprum. Od kilku sezonów już jako pierwszy szkoleniowiec – aktualnie 14. drużyny kończących się rozgrywek. Jak trener Cuprum spogląda na kontekst przenosin siatkówki z Lubina do Gorzowa?
– Na pewno żal. Ja jestem związany z klubem od ładnego kawałka czasu. Grałem tu trzy lata, cztery lata jestem jako trener, drugi i później pierwszy. Jest to naprawdę smutne, ale zawsze są dwie strony medalu. Jeśli faktycznie dojdzie do tego, co mówi się w kontekście klubów z Lubina i Gorzowa Wielkopolskiego, to jest to czymś uwarunkowane. W nowym miejscu klub będzie się mógł odbić, czego potrzebuje. Wiadomo, wszystko jest potrzebne. Z drugiej strony bardzo szkoda nam kibiców, wszystkiego, co tu jest i było. Zawsze z nami byli, trzeba im za to podziękować, co też i tutaj czynię. Sytuacja jest trudna i ciężko jest się wypowiadać. Zawsze któraś strona będzie urażona, bardzo zawiedziona. Tak szczerze nie mam na tę całą sytuację zdrowej odpowiedzi. Ja jestem jednak dobrej myśli, że to wszystko się fajnie ułoży – przyznał po meczu Rusek.
Przypomnijmy, że w połowie kwietnia Sebastian Świderski wraz z prezydentem Gorzowa Wlkp. Jakiem Wójcickim ogłosili, że PlusLiga powraca do województwa lubuskiego. Stilon ma na swoim koncie dwa medale mistrzostw Polski, srebro z 2000 i brąz z 1999 roku. Dodatkowo gorzowianie trzykrotnie byli w finale Pucharu Polski, raz sięgając po główne trofeum, w 1997 roku.
– Jest mi strasznie przykro i chce mi się po prostu płakać. Jadąc na ten mecz zdałam sobie sprawę, że te dziesięć sezonów w PlusLidze, to jest 1/5 mojego życia i pasji, takiej od A do Z. Bo jako klub kibica naprawdę tworzyliśmy wspaniałe widowiska. Robiliśmy dużo rzeczy pozaboiskowych, pozahalowych. Stworzyliśmy taką społeczność, mogąc na siebie liczyć w trudnych sytuacjach. Sami też pomagaliśmy, kiedy była taka potrzeba. Nawiązaliśmy również mnóstwo przyjaźni z ludźmi z klubów kibica z innych miejsc w Polsce. Oglądaliśmy na żywo największe gwiazdy siatkówki. I teraz tego nie będzie – rozkłada ręce wyraźnie poruszona Edyta Zawadzka z Klubu Kibica Cuprum.
Wystąpienie prezydenta Gorzowa razem ze Świderskim przed meczem drugoligowej, gorzowskiej drużyny, odbiło się szerokim echem. Wydaje się, że sposób ogłoszenia takiej zmiany, z punktu widzenia fanów dolnośląskiego klubu, daleki był od akceptowalnego.
– To, co teraz się dzieje, jest niesportowe, niefajne. To kładzie się cieniem na polską siatkówkę, na PLS, że można w taki sposób pokierować politycznie, biznesowo… Ja nie wiem, jestem tylko zwykłym kibicem. Pokierowano jednak tak różnymi sytuacjami, że doprowadzono do tego, żeby klub przenieść do innego miasta. Tak naprawdę nie wiemy, na jakich zasadach. Nie wiemy, jak ten klub będzie się nazywał. Nie wiemy, czy to będzie nasz klub, czy Gorzowa Wielkopolskiego. A dzisiaj jest przecież dzień ostatniego meczu w sezonie. Tak naprawdę nie wiemy nic. Wszystko to są jakieś enigmatyczne oświadczenia, coś, co zasłyszeliśmy, co ktoś nam powiedział i nie jest potwierdzone w żadnych faktach. Jest mi cholernie przykro i żal – dodała Zawadzka.
Koniec PlusLigi w wydaniu KGHM Cuprum Lubin
Co wiadomo po meczu o 13. miejsce w PlusLidze? Sportowo, KGHM Cuprum wygrało 3:1, ale w złotym secie górą byli siatkarze GKS Katowice, wygrywając cały dwumecz.
Ze spraw najważniejszych. Wspomniany prezesa Cuprum przygotował żadnej wiążącej deklaracja dla zgromadzonych na trybunach. Na pytanie „Wprost”, poprosił o jeszcze chwilę cierpliwości, deklarując chęć rozmowy po ostatecznych decyzjach.
Wróbelki ćwierkają, że w Gorzowie Wlkp. już za rogiem konferencja prasowa, gdzie oficjalnie ogłoszony zostanie powrót PlusLigi, po raz pierwszy od sezonu 2002/03. Lubińscy kibice nie doczekali się tego, co po tylu latach wydawało się być czymś w rodzaju zwyczajnej, ludzkiej normalności.
Po ostatnim (?) meczu PlusLigi w Lubinie, przynajmniej w najbliższym czasie, kibice podziękowali drużynie, otrzymując taki sam przekaz. Zrobiono również wspólne, pamiątkowe zdjęcie. Nie zabrakło łez, niektórych mocniej chwyciło za gardło.
Historia z Lubina powinna być przestrogą dla innych. Z jednej strony świetny początek, mnóstwo dobrej, świeżej krwi w PlusLidze. Do Lubina przyjeżdżały krajowe potęgi i wyjeżdżały z niczym, z Bartoszem Kurkiem na czele. Trybuny były pełne kibiców, zjeżdżających nie tylko z samego Lubina, ale całego województwa, w tym „zazdrosnego” Wrocławia, niemogącego dorobić się męskiej siatkówki w elicie od wielu, wielu lat. Swoją drogą, teraz Dolny Śląsk zostanie pustynią u siatkarzy, nie mając ani jednego zespołu na poziomie ogólnopolskim, czyli w PlusLidze bądź jej zapleczu, Tauron 1. Lidze.
Spoglądając na to, co wydarzyło się w ostatnich sezonach z Cuprum, wyciągając kilka pojedynczych, wyróżniających się jednostek, klub z Lubina obrał drogę donikąd. W kuluarach sporo mówi się o braku wsparcia ze strony władz miejskich, co miało dodatkowo mocno utrudniać codzienne funkcjonowanie klubu.
Na koniec tej stagnacji argumentów „na plus” zostało już jednak na tyle mało, że nawet ci najbardziej związani z klubem, dobrze wiedzą, jaki czeka go los.
I chwytając za wyłącznik światła.