W ciągu najbliższych 35 lat liczba osób w wieku produkcyjnym skurczy się w Polsce o co najmniej 7 mln osób. Tylko w 2023 r. z polskiego rynku pracy wyparowało 184 tys. ludzi. Ta tendencja będzie się pogłębiać wraz z przechodzeniem na emeryturę roczników z powojennego wyżu demograficznego. Demografii nie oszukamy. Polaków rodzi się nam coraz mniej. A ci, którzy nie urodzą się dzisiaj, za te kilkanaście-kilkadziesiąt lat po prostu na rynek pracy nie wejdą.
Biznes mówi prosto: jedynym ratunkiem dla polskiej gospodarki jest dobra strategia migracyjna. Żeby utrzymać polski system emerytalny, żeby utrzymać zagranicznych inwestorów, wzrost PKB, ochronę zdrowia, armię potrzebujemy rok w rok przyjmować po kilkaset tysięcy nowych cudzoziemców wraz z rodzinami do pracy. Ale eksperci zaraz potem dodają, że to w Polsce nierealne. Problemem procedury, biurokracja, słabe narzędzia integracji oraz coraz gorszy wizerunek migranta, nawet i tego zarobkowego, w oczach opinii publicznej. Jak to zmienić, czy w ogóle da się to zmienić i czy rzeczywiście obcokrajowców do pracy potrzebujemy tak bardzo – o tym rozmawialiśmy podczas debaty, która 4 lutego odbyła się w siedzibie redakcji „Wprost”.
Migrant to nie robot
Dyskusja zaczęła się od pytania, czy rząd w ogóle te problemy widzi, że z polskiego rynku pracy co roku znikają kolejne setki tysięcy pracujących Polaków, a nowymi rodakami zastąpić ich nie można, bo rodzi się nas po prostu coraz mniej.
– Oczywiście dostrzegamy rolę migracji jako uzupełnienia dla rynku pracy. Natomiast ta strategia musi być odpowiedzialna, mądra, kompleksowa i bezpieczna – mówił podczas debaty prof. Maciej Duszczyk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Jego zdaniem, bardzo często w takich dyskusjach migrantów traktuje się jak roboty, że można kogoś takiego ściągnąć, jakiś czas popracuje i nie wiemy, co się później z nim dzieje. – Max Frisch użył takiego dobrego stwierdzenia, że „zawołali siłę roboczą, a przyjechali ludzie”, dlatego my migrację traktujemy jako przyjazd ludzi ze wszystkimi swoimi potrzebami. Polityka migracyjna musi być selektywna. Musimy wiedzieć, kogo potrzebujemy i mieć pomysł na to, co się z tymi ludźmi stanie, jak skończą u nas pracę. Jeżeli ja słyszę, że potrzebujemy takiej a takiej liczby pracowników, żeby zrealizować roczny kontrakt i mamy ich ściągnąć na przykład z Filipin, to mówię temu zdecydowanie nie. Ci ludzie do Filipin już z Polski nie wrócą i pozostaje pytanie, co się z nimi stanie, kiedy ten roczny kontrakt się skończy. Musimy uciekać od prostego przekonania, że państwo działa na zasadzie upublicznienia kosztów, ale prywatyzacji zysków – mówił prof. Duszczyk.
Jego zdaniem migracja nie jest jedynym remedium dla polskiego rynku pracy. – Wyłącznie będziemy ściągać, ściągać i ściągać pracowników z zagranicy. Tylko gdzie jest koniec tego procesu? Czy w ogóle jest jakiś koniec? Teraz następuje koniec takiego podejścia. Myślenia mówiącego o tym, że będziemy ściągać 200 tys. cudzoziemców rocznie, żeby uzupełniać hipotetyczne zmiany na rynku pracy – dodał.
– argumentował minister.– To podejście przypomina sytuację z granicy polsko-białoruskiej, kiedy mówiono: „Wpuśćmy ich, a później się zobaczy”. To jest błędne podejście. Musimy być odpowiedzialni, rozsądni, zagwarantować Polsce bezpieczeństwo
Jego zdaniem, w sprawie migracji kluczowa jest też jakość życia, więc musimy patrzeć na ile napływ migrantów będzie ją zakłócał. – W tych debatach bardzo często patrzymy na migranta jak tylko i wyłącznie na osobę dla rynku pracy, a przecież ta osoba też chodzi do lekarza, musi gdzieś mieszkać, porusza się komunikacją miejską, robi zakupy, funkcjonuje w społeczeństwie – mówił.
Szansa w dwóch ustawach
Biorąc pod uwagę wszystko to, co wiceminister powiedział na wstępie, czy to oznacza, że od teraz obcokrajowców do pracy będzie polskim przedsiębiorcom zatrudniać trudniej?
Głos zabrała Justyna Chrzanowska, dyrektor Departamentu Konsularnego w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Zwróciła uwagę na dwie ustawy, jej zdaniem bardzo nowoczesne, które są obecnie procedowane w Sejmie. – One mogą być szansą i wyjściem naprzeciw oczekiwaniom przedsiębiorców w kwestii zatrudniania cudzoziemców – mówiła. Jednym z elementów tych ustaw są priorytetowe ścieżki wizowe dla kluczowych gałęzi gospodarki. – Na pewno będzie to mogło przedsiębiorcom ułatwić aplikowanie o pracowników – argumentowała Chrzanowska. Rejestr takich kluczowych przedsiębiorstw i branż ma prowadzić Minister Rozwoju i Technologii.
Paradoksalnie pomocne mogą być również limity na zatrudnienie obcokrajowców, które mają być wprowadzone wraz z nowymi ustawami. A to dlatego, że, zdaniem przedstawicielki MSZ, w ostatnim czasie mieliśmy nadprodukcję dokumentów zmierzających do zezwolenia na zatrudnienie cudzoziemców. Mimo to, pracodawcy dalej zgłaszali problem ze znalezieniem pracowników. Zdaniem Chrzanowskiej, rynek zezwoleń o pracę był dotychczas często wykorzystywany nie do zaspakajania realnych potrzeb polskich przedsiębiorców, a do nielegalnego ściągania cudzoziemców do Polski lub dawania im obietnic wjechania do Strefy Schengen.
Jest źle, a będzie gorzej
Po wypowiedziach przedstawicieli administracji przyszedł czas na głos biznesu. Wojciech Konecki, prezes zarządu APLLiA Polska i wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej, mówił, że przedsiębiorców hamuje po prostu zbyt mała liczba cudzoziemców na rynku pracy.
– Mamy rzeczowe analizy zrobione przez wiele uznanych instytutów i autorytetów. Wszystkie wskazują jasno, że jest źle, a będzie coraz gorzej. Pracowników jest w Polsce mało, a będzie jeszcze mniej
– tłumaczył. Jego zdaniem sytuacja jest niepokojąca, a wrogowie czy przyjaciele Polski też nie śpią i drenują nasz rynek pracy, wyciągając z niego najlepszych ludzi. – Minister Duszczyk mówi o kontraktach, że przedsiębiorcy chcą kogoś ściągnąć, zatrudnić i zwolnić. To jest może brutalna rzeczywistość, ale też nie do końca prawda. Jeden kontrakt się kończy, a drugi się zaczyna. Nie wszyscy są przecież wyrzucani na bruk – tłumaczył Konecki. – Są analizy, które mówią, że polskiej gospodarce co roku będzie potrzebnych średnio 100 tys. dodatkowych pracowników. To jest prawda i nawet minister tego nie kwestionuje – dodał.
– Nie kwestionuję, ale migracja nie może nam wstrzymywać modernizacji. Jeżeli ciągle byśmy się opierali na modelu gospodarczym napędzanym tanią siłą roboczą, to my w tym wyścigu przegramy. Musimy w pewnym momencie dokonać bardzo rozsądnego i odpowiedzialnego przejścia między różnymi typami gospodarczymi, bo wiemy, że nasze przewagi się kończą. Widzimy, jakie przedsiębiorstwa mają dzisiaj problemy. Te, które opierają swoje przewagi konkurencyjne na tanich pracownikach i sięgają po coraz tańszych – wtrącił prof. Duszczyk.
Dokument jednowektorowy
Do dyskusji włączył się Piotr Oliński, analityk Forum Obywatelskiego Rozwoju, które wspólnie z partnerami przygotowało całą serię raportów z rekomendacjami dla polskiej polityki migracyjnej. – W pierwszym z cyklu raportów była prognoza, że PKB Polski bez migracji skurczy się do 2050 r. o 12 proc. – zaczął swoją wypowiedź.
– Trudno mi zaakceptować taką alternatywę, że radykalnie ograniczymy wzrost migracji i zastąpimy to automatyzacją, bo sytuacja jest dramatyczna. Prognozy ZUS wskazują, że do 2060 r. ubędzie kilka milionów Polaków. Tak jak obecnie na 100 osób w wieku produkcyjnym przypada 70 w wieku nieprodukcyjnym, tak w 2060 r. to będzie już 105 osób. Problem jest tak znaczący, że trudno jest mi zgodzić się z taką alternatywą, że będziemy czekać na automatyzację i problem rozwiąże się sam – mówił Oliński.
Jego zdaniem, strategia zaprezentowana przez rząd jest dokumentem jednowektorowym. Napisanym wyłącznie pod kątem bezpieczeństwa. Widnieje w nim lakoniczne stwierdzenie, że nie będziemy rozwiązywać problemów demograficznych przy użyciu narzędzi polityki migracyjnej. – To jest nadmiernie optymistyczne, stąd też jesteśmy sceptyczni wobec tej strategii. Uważamy, że stawia za bardzo na ten jeden wektor, co nie znaczy, że nie doceniamy pewnych nadziei w innych elementach tego dokumentu, choćby w cyfryzacji procedur, co może pomóc z naczelnym grzechem polskiej polityki migracyjnej do tej pory, czyli przewlekłością procedur – dodał Oliński.
Gdzie są pracownicy?
Zdaniem Justyny Chrzanowskiej wszyscy się zgadzają, że niedobory na polskim rynku pracy należy uzupełnić. Pytanie tylko, co zrobić, żeby podaż spotkała się z popytem – kogo naprawdę potrzebujemy w Polsce i w jakich liczbach. – Prezes Konecki mówi, że Polska co roku potrzebuje 100 tys. cudzoziemskich pracowników. To ważne, wsłuchujemy się w ten głos, ale chcę przypomnieć, że Polska wydała w zeszłym roku 388 tys. samych wiz do pracy. W związku z tym moje pytanie jest takie, gdzie ci pracownicy są? Czy na pewno są w Polsce i pracują w polskiej gospodarce? Czy to nie było tak, że generowaliśmy pozwolenia na pracę, a pracownicy nie do końca jechali do polskiej gospodarki? Te ustawy, które proceduje rząd stanowią odpowiedzi na te pytania. Chcemy zbilansować podaż z popytem – argumentowała przedstawicielka MSZ.
Zdaniem Koneckiego, trzeba oczywiście pracować nad zapraszaniem migrantów, ale również pracować nad tym, co już mamy.
– mówił prezes APPLiA.– Tak, żebyśmy stali się atrakcyjnym krajem dla migrantów, którzy już u nas są. Szczególnie dla tej wykwalifikowanej kadry. Styl wypowiedzi pana ministra odbieram za konfrontacyjny. Minister mówi o mieszkalnictwie, ochronie zdrowia, edukacji. Tylko my, jako przedsiębiorcy, nie możemy się tym wszystkim zająć. Chyba, że mamy stworzyć jakiś gabinet cieni
Jego zdaniem, politycy wraz z biznesem powinni stworzyć Pakt dla Polski, w którym takie ważne kwestie dla przyszłości kraju, jak właśnie migracja, ale też wiek emerytalny czy wejście do strefy euro, nie powinny podlegać partyjnym walkom wyborczym. – Dzięki cudzoziemcom zyskaliśmy kilka procent PKB. Jeżeli tego rynku pracy nie będzie, to będziemy się rozwijać wolniej niż inni – dodał wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej.
W dalszej części dyskusji uczestnicy debaty rozmawiali między innymi o tym, co zrobić, żeby cudzoziemcy, którzy przyjechali do Polski pracować, mocniej związali się z naszym krajem, a nie decydowali się jechać dalej na Zachód. Co zrobić, żeby obcokrajowców lepiej integrować, jak poprawić wizerunek migranta w polskim społeczeństwie i jaka przyszłość wobec tych wyzwań czeka polski rynek pracy. Cała debata jest do obejrzenia na kanale YouTube Wprost.