Politycy cieszą się, że po ponad 3 latach oczekiwania nasz kraj otrzyma dostęp do pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej poinformowało, że na inwestycje przeznaczono pierwszy miliard złotych z Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Najwięcej poszło na program „Czyste Powietrze”.
Na co poszły pierwsze pieniądze z KPO?
„Pierwszy miliard za nami. Tyle już zainwestowaliśmy z KPO! Czyste powietrze, inwestycje w polskich rolników, laptopy dla nauczycieli, żłobki, internet na wsi. A to dopiero początek” – powiedziała cytowana w komunikacie minister funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
Z zaliczki z KPO przeznaczono ponad 598 mln zł na program „Czyste Powietrze”, którego zadaniem jest wymiana źródeł ciepła, a także poprawa efektywności energetycznej w domach jednorodzinnych. 209 mln zł przekazano na inwestycje w małe i średnie gospodarstwa rolne oraz na dywersyfikację i skracanie łańcucha dostaw produktów rolnych. Na laptopy dla nauczycieli trafiło 148,8 mln zł. Następne 187 mln zł przeznaczono na zapewnienie dostępu do bardzo szybkiego internetu na obszarach tzw. białych plam. 17,1 mln zł zainwestowano w ocieplanie bloków i kamienic, a 13,6 mln zł trafiło do żłobków.
Krajowy Plan Odbudowy dla Polski przewiduje 55 inwestycji i 55 reform.
Czy KPO podniesie ceny mieszkań?
Musimy śpieszyć się z wydaniem pieniędzy, bo czas na to upłynie z końcem sierpnia 2026 roku. Przyspieszenie inwestycji publicznych może spowodować, że deweloperom budującym na cele mieszkaniowe może zabraknąć pracowników, a ceny materiałów budowlanych i pracy pójdą w górę. Tym samym zwiększone w stosunkowo krótkim czasie zapotrzebowanie „publiczne” może podnieść ceny mieszkań.
Marek Wielgo, ekspert portalu rynekpierwotny.pl, przyznał w odpowiedzi na pytania zadane przez redakcję RMF FM, że istnieje ryzyko, że „rzeka euro, która wkrótce ma popłynąć do naszego kraju, przyspieszy tempo wzrostu cen mieszkań”.
– Jednocześnie boom przeżywać będą deweloperzy, budownictwo drogowe, kolejowe i użyteczności publicznej. Spiętrzenie inwestycji grozi zaś gwałtownym wzrostem cen wielu materiałów budowlanych oraz kosztów robocizny. Mogą się więc przeliczyć ci, którzy oczekują stabilizacji lub nawet spadku cen mieszkań – dodał.
Wiceprezes Krajowej Izby Gospodarki Nieruchomościami (KIGN) Piotr Stawicki prognozuje natomiast, że „inwestorzy będą sobie wręcz wyrywali fachowców z dziedzin, w których będą te prace, czy te działania realizowane”.Czy deweloperzy mogą zawczasu przygotować się na trudności?
– Branża może się przygotować tylko i wyłącznie magazynowo, czyli może wytworzyć na tyle dużo materiałów, na tyle dużo produktów, że one na rynku będą. Natomiast na pewno nie ściągniemy nagle rąk do pracy i to będzie głównym hamulcem realizacji zadań albo głównym kosztotwórczym czynnikiem na rynku – ocenił Stawicki.