– Niezależnie od wyniku, oczywiście (Amerykanie – przyp. red.) będą musieli przezwyciężyć wewnętrzny rozłam emocjonalny – przekonywała Zacharowa.

Wybory w USA. Marija Zacharowa diagnozuje problem amerykańskiego społeczeństwa

W komentarzu udzielonym kremlowskim mediom państwowym, rzeczniczka rosyjskiego MSZ sugerowała, że amerykańskie społeczeństwo od kilku lat ma problem z pogodzeniem się z określonym wynikiem demokratycznych wyborów. Wskazywała na rozruchy i zamieszki, do jakich dochodziło w latach ubiegłych, tuż po ogłoszeniu rezultatu głosowania.

– Myślę, że teraz główną bolączką Ameryki jako narodu jest przede wszystkim upewnienie się, że te wyniki zostaną zaakceptowane przez samo społeczeństwo amerykańskie, biorąc pod uwagę doświadczenia z poprzednich wyborów – powiedziała.

Kremlowska dyplomatka opowiadała o ludziach, którzy „są dosłownie gotowi atakować się nawzajem, bić się” tylko dlatego, że inna osoba „nosi symbole lub agituje na rzecz polityka, któremu wierzy i ufa”. Jak stwierdziła, wszystkie te zjawiska miały być obserwowane jeszcze zanim rozpoczęły się tegoroczne wybory.

– Jak to przezwyciężyć? Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że nawet w Stanach nikt nie wie i tego nie rozumie, bo jest to sytuacja bez precedensu – oceniła Marija Zacharowa.

Wybory prezydenckie w USA. Stany Zjednoczone gotowe na potencjalne zamieszki?

Choć wypowiedź rzeczniczki rosyjskiego MSZ jest nieco udramatyzowana i przesadzona, nie da się ukryć, że w przeciągu ostatnich lat Stany Zjednoczone dotkliwie przekonały się o tym, jak druzgocące skutki przynieść może frustracja zawiedzionych wyborców. Warto przytoczyć choćby wydarzenia z 6 stycznia 2021 r., gdy tysiące zwolenników Donalda Trumpa wtargnęło do Kapitolu, by nie dopuścić do zatwierdzenia wyborczego zwycięstwa Joe Bidena. W wyniku incydentu śmierć poniosło pięć osób.

Niektórzy przedsiębiorcy od kilku dni zabezpieczają swoje restauracje i sklepy, obawiając się potencjalnych zamieszek po zakończeniu wyborów. Dodatkowe ogrodzenie postawiono również przy Białym Domu, Kapitolu, kompleksie budynków ministerstwa skarbu i siedziby wiceprezydent Kamali Harris.

Tuż po oddaniu głosu w lokalu wyborczym w Palm Springs na Florydzie Donald Trump przekonywał, że nie będzie apelował do swoich wyborców o zachowanie powściągliwości w przypadku, gdy wybory wygra jego oponentka. – Nie muszę im tego mówić. Nie będzie żadnej przemocy, moi zwolennicy nie są agresywnymi ludźmi. Oczywiście, nie chcę żadnej przemocy – mówił.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version