Komunistką została przez wrażliwość na biedę. Sowieckim szpiegiem – z miłości do kochanka, później męża. Patriotką amerykańską stała się zaś na powrót w obawie o własne życie.
Elizabeth Terrill Bentley dzięki skromności i pracowitości zdobyła tak wielką wiedzę o sowieckich szpiegach w USA, że chciano ją profilaktycznie zabić. Amerykańskie media w latach 40. ochrzciły ją „królową czerwonych szpiegów”, a NKWD (poprzednik KGB działający do 1946 r.) nazywało ją „mądrą dziewczyną”. Elizabeth Terrill Bentley w złotych czasach sowieckiej ekspansji szpiegowskiej kierowała kilkoma najaktywniejszymi siatkami szpiegowskimi w Ameryce. Jej zdrada dała Sowietom wielką wiedzę o USA i wyrządziła ogromne szkody ojczyźnie. Powrót do amerykańskiego patriotyzmu pozwolił z kolei naprawić dużą część tych szkód i zmienić historię, przyczyniając się do amerykańskiego zwycięstwa w zimnej wojnie między USA i ZSRR.
Foto: Bettman/Getty Images / Getty Images
Szpieg, który kochał ludzi
Na świat przyszła 1 stycznia 1908 r. w New Milford, małym miasteczku w stanie Connecticut. Córka nauczycielki i drobnego sprzedawcy. Wychowana surowo, ale w duchu szacunku dla innych i zgodnie z nauką Kościoła anglikańskiego. Dzieciństwo spędziła w pełnych zieleni okolicach New Milford. To miasto z ogromnymi tradycjami: to tam urodził się Roger Sherman – jeden z pięciu sygnatariuszy Deklaracji niepodległości Stanów Zjednoczonych z 4 lipca 1776 r. Jej rodzina też należała do najstarszych rodów w New Milford. Przodkowie Elizabeth przypłynęli do Ameryki już na początku XVII w. Od samego początku nadawali ton życiu miasteczka. Brali czynny udział w życiu społecznym i kulturalnym. Zakładali szkołę i bibliotekę.
Elizabeth przyszła na świat w śnieżne popołudnie w pierwszy dzień 1908 r. Była oczkiem w głowie rodziców. Państwo Bentley od początku starali się wychować córkę w duchu chrześcijańskich wartości. Elizabeth odziedziczyła spokojne usposobienie matki. Potem bardzo jej to pomagało w szpiegowskim fachu. Po ojcu miała zaś pewność siebie i chęć poznawania świata. Była zawsze pilną uczennicą, aktywną w życiu szkoły. Uczęszczała m.in. na zajęcie teatralne – kolejna przydatna umiejętność w szpiegowskim fachu. Z zajęć sportowych bardzo lubiła gimnastykę i akrobatykę.
Ostatecznie skończyła studnia humanistyczne na Vassar College i Columbia University. Podczas studiów licencjackich i magisterskich kilka razy podróżowała do Włoch, aby nauczyć się języka – chociaż z późniejszych relacji wynikało, że nie prowadziła tam spokojnego studenckiego życia. Często imprezowała, nie stroniła od alkoholu. Prawdopodobnie we Włoszech zetknęła się z faszyzmem. W 1935 r. dołączyła do Amerykańskiej Ligi przeciwko Wojnie i Faszyzmowi – komunistycznej organizacji podziemnej działającej na terenie Stanów Zjednoczonych.
Po studiach chciała zostać nauczycielką i nawet przez krótki okres pracowała w kilku szkołach, ale dość szybko straciła zapał do dzielenia się wiedzą. Była świadoma politycznie. Dostrzegała zmiany, które zachodziły w Ameryce. Nie do końca wierzyła w czysty kapitalizm, a taki właśnie system panował w Ameryce początków XX w. Nie każdy nadążał za zmianami. Głodni ludzie nie byli rzadkością. Wiele rodzin mieszkało na ulicy. Na to wszystko patrzyła i kiełkował w niej bunt. Nie chciała takiego świata. Wydawał się jej niesprawiedliwy.
Z przekonaniem i chęcią niesienia pomocy zatrudniła się w Ośrodku Pomocy Społecznej. Pomagała ubogim. Codziennie stykała się z ludźmi żyjącymi w nieludzkich warunkach. W skrajnym ubóstwie. Słuchała niekończących się opowieści o chorobach, braku pracy, głodzie, zimnie i rozpaczy. Narastał w niej bunt, a jednocześnie poczucie niemocy.
Miłość dzięki pracy
W czasie, kiedy pracowała w ośrodku, zapisała się do amerykańskiej partii komunistycznej. Już wtedy brała na siebie wiele obowiązków. Stres i przemęczenie pracą mocno odreagowywała. Alkohol, nocne nasiadówki i spora liczba kochanków nie były bez znaczenia. Pewnego dnia zemdlała w pracy. Poradzono jej odpoczynek. Zanim jednak dopełniła formalności urlopowych, zemdlała ponownie. Postanowiła więc rzucić pracę w ośrodku. Wtedy też poznała swojego późniejszego mentora i kochanka Jacoba Golosa – litewskiego imigranta z amerykańskim obywatelstwem. Golos oficjalnie prowadził biuro podróży – World Tourist. Mniej oficjalnie – zarządzał siatką radzieckich szpiegów.
Golos był oficerem prowadzącym wielu amerykańskich szpiegów ulokowanych na ważnych stanowiskach w amerykańskiej polityce, a zdemaskowanych dzięki projektowi Venona. Było to przedsięwzięcie amerykańsko-brytyjskich kryptologów, dzięki któremu od 1 lutego 1943 r. zaczęto odczytywać radzieckie depesze. W sumie poznano treść części depeszy, jakie w latach 1940-1948 placówki sowieckiego wywiadu wymieniały z centralą w Moskwie.
Ryzyko, że wpadka jednej osoby zniszczy tak wielką siatkę wywiadowczą, było nie do przyjęcia. W Moskwie rozważano wiele scenariuszy eliminacji Elizabeth Bentley. Na szczęście dla niej, na rozważaniach się skończyło
Poprzez znajomość z Golosem Bentley poznała Earla Browdera, szefa Komunistycznej Partii Stanów Zjednoczonych. To był pierwszy i najważniejszy krok w jej szpiegowskim fachu, Pod koniec 1938 r. na dobre weszła w szeregi sowieckich szpiegów. Pod kierownictwem Golosa zaczęła tworzyć siatki szpiegowskie, rekrutując członków Komunistycznej Partii Stanów Zjednoczonych. Wierzyła, że dzięki temu pomoże biednym i głodnym ludziom. Szpiegowskiego fachu nauczył ją Golos: od tego, jak bezpiecznie rozmawiać przez telefon, przez rozpoznanie obserwacji, zapamiętywanie numerów rejestracyjnych aut, po gubienie „ogona” i prowadzenie kontrobserwacji.
Foto: Bettmann Archive / Getty Images
Bentley była pilną uczennicą. Wykazywała też dużo własnej inicjatywy. Poznała wielu bardzo wpływowych działaczy partii komunistycznej. Wszystko odbywało się zgodnie z planami, jakie przed Golosem i Bentley stawiała Moskwa. Do czasu. Pod koniec 1939 r. Prokuratura Generalna Stanów Zjednoczonych, Departament Stanu oraz lokalny szeryf zażądali od Golosa wszystkich dokumentów biura, które prowadził. Śledczy słusznie podejrzewali, że ten biznes to tylko przykrywka dla szpiegostwa. Policja dobrze przygotowała się do przeszukania jego biura. Obstawili wszystkie wyjścia, a w środku trzech policjantów pilnowało, żeby nikt nie zniszczył dowodów. Już na początku 1940 r. wielka ława przysięgłych oskarżyła Golosa o działalność szpiegowską na dużą skalę. Prawnikom Golosa udało się doprowadzić do ugody z Departamentem Stanu – dostał wyrok w zawieszeniu oraz 500 dolarów grzywny. Władze miały szybki sukces, a Golos pozostał na wolności, oczywiście już na celowniku FBI. Na żadnym etapie postępowania nie pojawiło się jednak nazwisko Bentley. Elizabeth mogła spokojnie działać.
Zatrzymanie i proces bardzo wpłynęły na stan zdrowia Golosa. W kwietniu 1941 r. miał atak serca. Po kilku miesiącach doszedł do siebie, ale nie był już tym samym człowiekiem – osłabł i żył w ciągłym strachu. Wiedział, że jest pod stałą obserwacją FBI.
Przy okazji obserwacji Golosa agenci FBI wpadli na brunetkę w średnim wieku, która się nim opiekowała: jadała z nim obiady i kolacje, chodziła na spacery i pomagała w codziennych czynnościach. Elizabeth Bentley również trafiła pod obserwację. Co prawda bardzo szybko zorientowała się, że FBI ją śledzi, ale nie bardzo się tym przejmowała i spokojnie gubiła „ogon”, na przykład kupowała bilet na do kina, by po chwili wyjść z niego wyjściem przeciwpożarowym.
W tym czasie Golos próbował przeorganizować szpiegowską działalność. Biuro podróży było spalone. Musiał otworzyć nową firmę przykrywkę. Najlepszym rozwiązaniem było wejść w spółkę z kimś bogatym, szanowanym i o nieposzlakowanej opinii. Idealnym kandydatem okazał się John Reynolds, milioner z Nowego Jorku. Ojciec Johna był sędzią Sądu Najwyższego stanu Nowy Jork. Reynolds na początku lat 30. sympatyzował z socjalistami. Znał się dobrze z założycielami amerykańskiej partii komunistycznej. Dość szybko powstała nowa firma z branży turystycznej. Elizabeth Bentley została jej wiceprezesem. Skończyły się kłopoty finansowe, a Golos miał ponownie legalną przykrywkę.
Ofiara własnego sukcesu
Informacje, które pozyskiwali dla Związku Radzieckiego, były coraz bardziej przydatne w walce ze „zgniłą Ameryką”. Doszło nawet do tego, że w Moskwie przestraszono się rozmachu, z jakim Bentley działała w USA. W międzyczasie zmarł Golos i oto ona przejęła wszystkich jego agentów. To wzbudziło obawy w Moskwie. Zaczęto zmuszać ją (nawet groźbami), aby przekazywała informatorów innym. Ryzyko, że wpadka jednej osoby zniszczy tak wielką siatkę wywiadowczą, było nie do przyjęcia.
Po latach, gdy publikowano informacje uzyskane z projektu Venona, okazało się, że w Moskwie rozważano wiele scenariuszy eliminacji Bentley. W puli pomysłów było zastrzelenie jej, ale to uznano za zbyt ryzykowne. Zaaranżowanie wypadku było trudne – była pod obserwacją FBI. Myślano też o otruciu agentki. Na szczęście dla Bentley, na rozważaniach się skończyło.
Foto: Bettmann / Getty Images
Elizabeth podejrzewała, że w Moskwie dybią na jej życie. Ale nie do końca rozumiała, co kieruje jej radzieckimi mocodawcami. W końcu podjęła decyzję, która uratowała jej życie, i zmieniła bieg historii: 7 listopada 1945 r., tuż po lunchu, weszła do biura FBI w New Haven w stanie Connecticut. Agenci FBI słuchali jej opowieści z otwartymi ustami. Na początku myśleli, że mają przed sobą mitomankę. Jednak analizując to, co mówi i sprawdzając to ze swoimi materiałami, doszli do wniosku, że Bentley właśnie „spowiada się” z jednej z największych afer szpiegowskich XX w. Przez następne dwa lata była przesłuchiwana, a FBI sprawdzało szczegóły jej historii. Zlecono podsłuchy osób, które wymieniła, wysłano agentów, aby je śledzili. W sprawę zaangażowano prawie 200 agentów FBI. Przez ten czas w Moskwie nie wiedziano o zdradzie Bentley. FBI planowało nawet użyć jej w grze przeciwko KGB. Pomysł nie wypalił przez Kima Philby’ego, sowieckiego szpiega w szeregach brytyjskiego MI6. To on przekazał Moskwie obszerny raport o zdradzie Bentley. KGB w porę odwołało spalonych agentów, a FBI nie mogło już użyć Bentley jako podwójnej agentki.
Zeznania Bentley wstrząsnęły opinią publiczną w USA. Fala krytyki spadła na służby, które nie zauważyły, że KGB pod ich nosem prowadzi rozbudowane siatki szpiegowskie, rozmontowując Amerykę od wewnątrz. Kiedy odszyfrowano depesze z projektu Venona (trwało to do 1980 r.!), zeznania Bentley stały się jeszcze bardziej wiarygodne. Amerykanie jednak nie mogli użyć tych depesz, ponieważ nie chcieli, żeby Sowieci dowiedzieli się, że Amerykanie złamali ich szyfry.
Ostatecznie powstał 107-stronnicowy raport o jej działalności. Opowiadała o funkcjonariuszach państwowych, którzy dostarczali jej poufnych informacji. Niektórzy z nich byli już w kręgu zainteresowania FBI. Miała dobrą pamięć i ze szczegółami opisywała osoby, sytuacje i miejsca. Niestety, nie mogła poprzeć tego dokumentami. Jej mentor, kochanek, a ostatecznie mąż nauczył ją niszczyć wszelkie papiery, które mogłyby ją zdekonspirować. Władze poniekąd przestraszyły się tego, co zeznaje Bentley. Głównie chodziło o to, że opinia publiczna – jej przesłuchania były otwarte dla publiczności, relacjonowane w prasie i telewizji – dowie się o innych operacjach prowadzonych przez FBI i CIA. Legendarny twórca FBI J. Edgar Hoover miał również obawy, że jeśli zbyt dużo informacji trafi do Moskwy, zaszkodzi to pracy amerykańskich służb. Ostatecznie proces utajniono.
Ława przysięgłych wezwała większość osób wymienionych przez Bentley w toku zeznań, ale nie udało się im postawić aktów oskarżenia. Wszyscy chóralnie twierdzili, że Elizabeth Bentley to paranoiczka o bujnej wyobraźni. Na ich korzyść przemawiało to, że nie zachowały się żadne dokumenty. Skoro nie można było sięgać po treści depesz z projektu Venona, pozostało jedynie oskarżyć partię komunistyczną o podżegnie do szpiegowania, ostrzec i napiętnować jej członków.
Elizabeth Bentley nie ukrywała rozczarowania przebiegiem przesłuchań i biernością FBI. Nie rozumiała, czemu nikt nie został aresztowany. Wiedziała, jakiej wagi informacje przekazała wielkiej ławie przysięgłych, a mimo to ludzie, którzy szpiegowali dla KGB, nadal byli na wolności, a ją publicznie nazywali wariatką i mitomanką. Czuła się skrzywdzona. Jeździła po kraju, wygłaszając przemówienia i odczyty. Występowała w ogólnokrajowym radiu i telewizji, wprowadzając FBI w zakłopotanie.
Na początku lat 50. Bentley postanowiła napisać autobiografię zatytułowaną „Out of Bondage” (Ucieczka z niewoli). Obwiniała w niej swojego nieżyjącego męża o to, że wciągnął ją w „brudną szpiegowską grę”. Mimo to opinia publiczna traciła zainteresowanie jej opowieściami.
W lutym 1953 r. zatrudniła się w College of the Sacred Heart w Grand Coteau w Luizjanie, gdzie wykładała nauki polityczne. Później uczyła w Cathedral School of St. Mary na Long Island. Po tym, jak jej zdjęcie pojawiło się obok recenzji filmu „The FBI Story – Życie szpiegów” w styczniu 1957 r., została zidentyfikowana przez swoich uczniów, a niektórzy rodzice zabiegali o zwolnienie jej w związku ze złą reputacją. Dostała wypowiedzenie latem 1957 r.
Przez kolejne dwa lata wykonywała różne dorywcze prace, żeby jesienią 1959 r. otrzymać etat w Long Lane School. Szkoła działała w zakładzie karnym dla dziewcząt w Middletown w stanie Connecticut. Tam pracowała aż do śmierci. Zmarła 3 grudnia 1963 r. w wieku 55 lat na raka trzustki. Umierała w przekonaniu, że zmarnowano uzyskaną od niej wiedzę. Czy tak było w rzeczywistości? Odpowiedź na to pytanie kryją archiwa FBI.