– Szkalowany był mój tata, moja żona (…), w końcu zaatakowali nawet matkę. To dowód, że garstka złych ludzi rozsianych po instytucjach może zdegenerować państwo – powiedział Brejza o kulisach wykorzystania przeciwko niemu systemu Pegasus. Jego zdaniem pokazuje to, jak ważne jest kontrolowanie działań operacyjnych, by nie dochodziło do „bezkarnego niszczenia ludzi”.
Brejza podkreślił, że był osobą, która ujawniała szereg afer władzy PiS. Jego zdaniem był to jeden z powodów, dla którego padł ofiarą inwigilacji. Europoseł określił działania PiS mianem „układu zamkniętego”.
Afera ws. Pegasusa. Krzysztof Brejza: Inwigilacja mojej rodziny trwała sześć miesięcy
Świadek pytany, kiedy zorientował się, że jest inwigilowany, odparł, że domyślił się, gdy na ekranie Telewizji Polskiej zobaczył materiały ze swojego telefonu, „zmiksowane do poziomu aferalnego”.
– Oba moje telefony były zaatakowane Pegasusem 40 razy, przy czym były to restarty wgrywania tego oprogramowania – przekazał europoseł. Zaznaczył, że to umożliwiło służbom monitorowanie jego środowiska politycznego i prywatnego.
– Inwigilacja mojej rodziny – od wejścia do domu, po sypialnię – trwała sześć miesięcy – dodał Brejza.
Artykuł jest aktualizowany…
Komisja śledcza ds. Pegasusa. Kolejne przesłuchania
W poniedziałek drugim świadkiem wezwanym przed komisję jest obecny europoseł KO (w 2019 r. poseł, a po jesiennych wyborach senator) Krzysztof Brejza.
Według ogłoszonych na przełomie 2021/2022 r. informacji przez kanadyjską grupę Citizen Lab miał on być inwigilowany Pegasusem. Do telefonu Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r., gdy był on szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi. W kwietniu br. Prokuratura Krajowa potwierdziła, że Brejza był inwigilowany Pegasusem.
Szefowa komisji Magdalena Sroka zapowiedziała, że komisja będzie pytać Brejzę, jak wykorzystywano system Pegasus „do uderzenia w szefa kampanii wyborczej największej, wówczas opozycyjnej partii”.
Podkreśliła, że pytań będzie dużo więcej, ponieważ w przypadku Brejzy „mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której materiały wyciekały do mediów rządowych, które manipulacją doprowadziły do nagonki na jednego z czołowych polityków ówczesnej opozycji”.
Europoseł KO zarzuca służbom m.in., że manipulowano treściami pozyskanymi z jego telefonu.
– Ukradziono mi smsy sprzed wielu, wielu lat, wiadomości z Signala, WhatsAppa, to kiedy okazało się, że nie można z tych 80 tysięcy wiadomości znaleźć rysy na moją nieuczciwość, ludzie służb posunęli się do przekręcenia kontekstu, zmanipulowania” – mówił Brejza w styczniu tego roku.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!