W meczu 22. kolejki PlusLigi Stal Nysa pokonała GKS Katowice 3:1 (33:31, 19:25, 25:22, 25:12). MVP tego spotkania został Zouheir El Graoui, zdobywca 18 punktów. Tyle samo „oczek” zdobył w tym spotkaniu atakujący GieKSy – Jakub Jarosz.
Wyjątkowa chwila dla Jakuba Jarosza. Ma na swoim koncie 5000 pkt w PlusLidze
Dla 37-latka to był wyjątkowy moment, bo w starciu ze Stalą przekroczył granicę 5000 punktów w PlusLidze. Atakujący jest trzecim siatkarzem, który tego dokonał. Przed Jaroszem zrobili to tylko Mariusz Wlazły i Dawid Konarski. Pierwszy już zakończył karierę, a ten drugi nadal nabija licznik. Swoje osiągnięcie były reprezentant Polski skomentował w rozmowie z serwisem plusliga.pl.
– To wypadkowa trzech rzeczy. Po pierwsze w czasie kariery nie miałem poważnych kontuzji barku, zerwań, czy złamań, które eliminowałyby mnie z całych sezonów. Druga sprawa, zazwyczaj zawsze występowałem w pierwszym składzie, rzadko byłem na dłużej na ławce. No i po trzecie, znaczenie ma pozycja, na której gram. Atakujący to są ci gracze, którzy otrzymują wiele piłek i mają szansę punktować. A ponad 5000 punktów na pewno cieszy – przyznał.
Sekret dobrej formy Jakuba Jarosza
Jakub Jarosz ma 37 lat na karku, jednak wyniki pokazują, że nadal jest w świetnej formie i przeżywa swoją kolejną sportową młodość. Czy ciężko jest na tym poziomie utrzymać formę przez tak wiele lat? – Obecnie największy problem to regeneracja. Niestety, teraz już nie mogę być gotów na sto procent na każdym treningu – wyznał.
– Nie mogę, bo mój organizm nie umie sobie poradzić z takim natężeniem. Gdy mnie trochę za bardzo poniesie na jednych zajęciach, to na kolejnych jest kiepsko. W tym wieku trzeba już mądrze gospodarować siłami, szczególnie wtedy, gdy na treningach włącza się gen rywalizacji – dodał.
Jakub Jarosz wymownie o końcu kariery
Na pytanie, czy ma jeszcze energię i chęć, by w następnym sezonie grać w PlusLidze, Jakub Jarosz odpowiedział, żeby nigdy nie mówić „nigdy”. – Na ten moment wydaje się, że nie będę już grał w PlusLidze. Ale zobaczymy, nie jestem już młody, nie odczuwam presji, żeby się już w lutym deklarować na sto procent i szukać czegoś na siłę. Wolę podjąć taką decyzję na spokojnie, z rozsądkiem. Bliżej końca sezonu będę wiedział, jak się czuję i jakie mam opcje – przyznał.
37-latek przyznał, że obawia się myśli, że niedługo jego kariera może dobiec końca. – Trochę się boję, jak to będzie wyglądało, czy sobie poradzę? A z drugiej strony pojawia się podekscytowanie – chyba częściej to niż strach – że będzie coś nowego, kolejne wyzwanie. Trochę strachu, ale więcej ekscytacji. Jestem w miarę pogodzony z tym, że to się może stać już po zakończeniu tego sezonu – zakończył.