– Rafał nie będzie się odnosić do tego, co mówi Biejat, nie będzie pozwalał ustawiać jej narracji – zapewnia nas polityk PO zaangażowany w warszawską kampanię tej formacji. – Nie musi oglądać się na Biejat, Bocheńskiego czy Wiplera. Nie będzie się z nikim boksować. Ma taką pozycję, że może sobie na to pozwolić. Kierunkiem jego kampanii będą mieszkańcy miasta – dodaje.
– Magda wyciągnęła ten temat, bo jest konkurentką Trzaskowskiego i musi wyciągać jego niedociągnięcia. A to jest niedociągnięcie, bo Trzaskowski jedno w temacie mówił, jak rządziło PiS, a co innego mówi teraz – odpiera zarzuty osoba z otoczenia wicemarszałkini Senatu.
Biejat do Tuska: Zwrot 11 mld zł
– Warszawa w ostatnich latach, na skutek fatalnych reform podatkowych Prawa i Sprawiedliwości, straciła 11 mld zł – wyliczała Biejat na konferencji prasowej 16 lutego. – PiS robiło wszystko, żeby zagłodzić samorządy, zwłaszcza duże miasta. (…) W ubiegłym roku była to blisko połowa budżetu miasta! – podkreśliła.
Na wyliczeniach strat stolicy jednak nie poprzestała. – Zwracam się do premiera Donalda Tuska o zwrot pieniędzy, które Warszawa straciła w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości – zaapelowała. Zwróciła się również do innych kandydatów i kandydatek w wyścigu prezydenckim w Warszawie: – Solidarnie odzyskajmy pieniądze, które stolica straciła na reformach podatkowych PiS-u.
Słowa wicemarszałkini Sejmu odbiły się szerokim echem, ponieważ kwestia podatkowych strat Warszawy za rządów PiS-u była wielokrotnie podnoszona przez Rafała Trzaskowskiego. Prezydentowi stolicy przypomniano jego wcześniejsze wypowiedzi w kontekście apelu współprzewodniczącej partii Razem i jego kontrkandydatki w prezydenckim wyścigu.
Powiedzmy sobie wprost: w tej kampanii Platforma to konkurent, a nie sojusznik
~ Współpracowniczka Magdaleny Biejat w rozmowie z Interią
– Rozumiem, że Razem wybrało rolę, żeby pozycjonować się tak, jakby nie byli w rządzie. To mnie trochę martwi – ocenił wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej na antenie radia TOK FM. Jak dodał, „najważniejsze jest to, żeby pracować nad zmianami, a nie czegokolwiek żądać od premiera, ustawiając się w roli recenzenta rządu”. Podkreślił też, że w Ministerstwie Finansów trwają już prace nad zmianami prawnymi, które miałyby wymiernie poprawić stan finansów polskich samorządów.
Samorządy 30 mld zł na minusie
W warszawskiej Platformie słowa kandydatki Nowej Lewicy wywołały irytację. Nasi rozmówcy ze stołecznej PO nie gryzą się w język. – Nie wyobrażam sobie sytuacji, że w Sejmie zostałaby przyjęta jakaś specjalna ustawa, dzięki której Warszawa odzyskałaby utracone z tytuły wpływów podatkowych pieniądze – mówi jeden z rozmówców Interii, dodając, że historycznie w Sejmie Warszawa nigdy nie była lubiana i nie mogła liczyć na preferencyjne traktowanie. – Do Warszawy nie przyjdzie Tusk też z wielkim, kartonowym czekiem na 11 mld zł. To nie ta partia i nie ten mental – stwierdza polityk PO.
– 11 mld zł to gigantyczna kwota. Chodzi nam o wypracowanie jakiegoś systemu zwrotu przez rząd tych pieniędzy w systemie ratalnym. I, przede wszystkim, o zmiany na przyszłość w finansowaniu samorządów – odpiera zarzuty Dorota Olko, warszawska posłanka Razem. – Chcemy zdopingować rząd do działania i zmian w prawie – tłumaczy działania swojej partyjnej koleżanki i kandydatki Nowej Lewicy na prezydenta Warszawy.
/
Strata wpływów podatkowych przez samorządy i samą Warszawę to jednak fakt. Związek Miast Polskich (ZMP) szacował, że w 2023 roku polskie samorządy z powodu wprowadzonych przez rząd Mateusza Morawieckiego zmian w przepisach stracą około 30 mld zł. ZMP wyliczyło, że w latach 2019-24 łączny spadek dochodów odnotowało wszystkie 66 miast na prawach powiatu. Absolutnym liderem tego zestawienia jest właśnie Warszawa, która w przeliczeniu na jednego mieszkańca straciła 4816 zł. Głównymi powodami tych strat są podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł, podniesienie drugiego progu podatkowego z 85 do 120 tys. zł, a także obniżenie dolnej stawki PIT z 18 do 12 proc.
„Platforma to konkurent, a nie sojusznik”
Podatki to niejedyna kwestia, którą Rafała Trzaskowskiego i Platformę Obywatelską chce w warszawskiej kampanii uderzać Nowa Lewica. Nasi rozmówcy z partii wskazują, że będą również podnosić kwestie mieszkalnictwa, dostępności miasta dla różnych grup osób (m.in. pieszych, rowerzystów, matek z małymi dziećmi w wózkach) czy dbania o zielony charakter miasta (chodzi zwłaszcza o „koniec bezmyślnej wycinki drzew”).
Nasi rozmówcy z Nowej Lewicy przyznają, że kampania będzie merytoryczna, twarda, ale fair. – Powiedzmy sobie wprost: w tej kampanii Platforma to konkurent, a nie sojusznik. Jeśli Magda będzie mówić, że w Warszawie jest super, a prezydent ze wszystkim daje sobie radę na piątkę, to po co ma w ogóle kandydować? – retorycznie pyta jedna ze współpracowniczek wicemarszałkini Senatu.
Warszawska Nowa Lewica chce wykorzystać fakt, że PiS w stolicy wystawiło mało znanego i niezwiązanego z miastem kandydata. To – w ocenie sztabowców – otwiera natomiast drzwi nie tylko do dwucyfrowego wyniku, ale być może nawet do drugiej tury. – Wyprzedzenie kandydata PiS-u i druga tura są realne – zapowiada posłanka Razem Dorota Olko. – Naszym celem jest, żeby te wybory nie rozstrzygnęły się w pierwszej turze. To byłby ważny sygnał, pokazujący różnorodność mieszkańców Warszawy i brak politycznej hegemonii PO-PiS-u – podkreśla.
Trzaskowski i długo, długo nic
Rafał nie musi oglądać się na Biejat, Bocheńskiego czy Wiplera. Nie będzie się z nikim boksować. Ma taką pozycję, że może sobie na to pozwolić. Kierunkiem jego kampanii będą mieszkańcy miasta
~ Polityk PO zaangażowany w warszawską kampanię partii
Nic dziwnego, że w otoczeniu prezydenta stolicy daleko do nastrojów paniki z powodu ofensywy kandydatki Nowej Lewicy. – Biejat nie będzie groźniejsza niż Bocheński – zapewnia nas jeden z warszawskich polityków Platformy. Uzasadnia to dwoma argumentami. Po pierwsze, to za kandydatem PiS-u stoi prężna i zasobna w środki machina partyjna. Po drugie, przekaz wicemarszałkini Sejmu – zdaniem naszego rozmówcy – nie zaskarbi jej sympatii warszawiaków.
– Zdecydowała się pójść w przekaz betonowo-razemicki – kwituje nasze źródło. I dodaje: – W mieście, które jest mocno przechylone na lewo i otwarte na lewicowe postulaty głosy z lewej strony będzie zasysać Rafał, bo to jest postępowy i nowoczesny polityk. Nie bez powodu to był i jest nasz straszak na Nową Lewicę w skali nie tyle Warszawy, co całego kraju.