Nie do końca wiadomo, czy to prawdziwa oferta, czy szalony pomysł na zrobienie wokół siebie szumu. Faktem natomiast jest rozgłos, który w ostatnich tygodniach wywołał na swój temat startup Arctic Ice.
Firma obiecuje klientom lód z lodowców liczących ponad 100 tys. lat. „Te części lądolodu nigdy nie miały kontaktu z glebą. Nie były też skażone zanieczyszczeniami wynikającymi z ludzkiej działalności” – twierdzi startup.
Już w tym momencie powinno nam się zaświecić w głowie czerwone światło. Bo choć wydaje się, że rzeczywiście lód Arktyki może być wyjątkowo czysty i naturalny, to prawda jest jednak inna. W śniegu na dalekiej północy wykryto niedawno m.in. resztki kremów do opalania. W tamtejszy wodach od lat odnotowuje się także zanieczyszczenie plastikiem i mikroplastikiem.
W historii było już kilka firm, które chciały eksportować lód z Grenlandii. Na północy jest on często wykorzystywany do chłodzenia napojów. Jak mówi założyciel Arctic Ice, taki lód roztapia się dużo wolniej, ponieważ jest skompresowany i wolny od bąbelków powietrza w środku.
Startup założono w 2022 r., ale dopiero teraz rozpoczęły się pierwsze dostawy grenlandzkiego lodu do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Można go kupić przez internet w różnych formach: naturalnej, w kostkach i kształtach dostępnych na zamówienie.
Producent zapewnia, że używa tylko tych kawałków, które odłączyły się od lodowców i są najczystszym, naturalnym lodem. Bryły są pakowane do specjalnych lodówek i dostarczane statkami najpierw do Danii, a potem do Emiratów.
Malik V Rasmussen, współtwórca pomysłu wyznaje jednak, że w ostatnich tygodniach firma spotkała się z bardzo skrajnymi, często negatywnymi, opiniami. Komentujący ostro krytykują sprzedaż „grenlandzkiej wody”, szczególnie w dobie postępującego globalnego ocieplenia. Jak mówi Rasmussen, który sam pochodzi z Grenlandii, komentarze miały być „bliskie grożeniu śmiercią”.