Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Zatrzymanie byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego to – w opinii Zbigniewa Ziobry – akt zemsty Donald Tuska? Czy rzeczywiście?
Prof. Rafał Chwedoruk: Nie sądzę, by motywacje osobiste były nadrzędne w sytuacji, gdy w grę wchodzi los partii politycznych, poparcie setek tysięcy wyborców. One mogą mieć jedynie uzupełniającą rolę. Częściej zemsta dotyczy rozgrywek wewnątrzpartyjnych, gdy dawnych działaczy los uczynił konkurentami.
Każdy polityk, także ten najwyższy rangą, jak Donald Tusk podlega nieustającym naciskom grup interesów, lobbystów i ludzi, którzy na niego głosowali.
A twardy elektorat domaga się rozliczenia poprzedników z afer. Stąd ta determinacja?
Tak, ale „posprzątanie” po poprzednikach nie jest takie proste. O ile uporządkowanie mediów publicznych, per saldo, poszło sprawie, o tyle naprawa wymiaru sprawiedliwości będzie kłopotliwa. Podejmowanie daleko idących działań w tej materii jest obarczone ryzykiem, bo coś, co podoba się najwierniejszym wyborcom, niekoniecznie „kupują” wyborcy, o których toczy się rywalizacja – ci bowiem mogą odebrać tego typu rozgrywki, jak pokazowe zatrzymania polityków Zjednoczonej Prawicy, jako koncentrację na tematach zastępczych i myślą tak: źle się dzieje w gospodarce, więc rządzący oferują nam igrzyska.
Pokazowe aresztowania stały się domeną polskiej sceny politycznej. Widzimy to od lat.
To prawda, odkąd PO i PiS stały się czołowymi postaciami, ich konflikt przerodził się w wojnę domową. W tym sensie cały główny nurt polskiej polityki wyrasta z populizmu polskiej prawicy z lat 90., zachęcającej do represyjnego prawa jako antitodum na problemy społeczne, w tym problemy związane z bezpieczeństwem. Tyle że czasy się zmieniły, więc nic dobrego z takich spektakularnych akcji nie wynika.