Jeśli o jakimś piłkarzu Ekstraklasy można powiedzieć, że nie gryzie się w język i nie owija w bawełnę, bez wątpienia jest to Lukas Podolski. Lider Górnika Zabrze często punktuje to, jak zarządzany jest klub oraz to, co się w nim dzieje. Tym razem mistrz świata z 2014 roku zdradził kolejną, niezbyt korzystną tajemnicę.
Rzecz w tym, że dobra dyspozycja sportowa przykrywa problemy, które ostatnio pojawiły się w kuluarach. W wiosennej rundzie śląska ekipa wygrała oba mecze (3:1 z Piastem Gliwice i 3:1 z Koroną Kielce), obecnie zajmuje 7. pozycję w lidze i przynajmniej od strony sportowej wszystko się zgadza. Niestety w klubie wcale nie jest tak różowo, jak mogłoby na to wskazywać boisko.
Lukas Podolski szczerze o problemach Górnika Zabrze
Na łamach „Sportowych Faktów” czytamy bowiem, że dobre wyniki są notowane pomimo kłopotów z wypłacaniem pensji na czas. Aktualnie znów są zaległości, choć w teorii sprzedaż Daisuke Yokoty do Gentu miała sprawić, iż ten kłopot nie powróci. W praktyce wyszło zupełnie inaczej, o czym otwarcie opowiedział Lukas Podolski.
– Te rezultaty trzeba ocenić tak, jakbyśmy byli w pierwszej trójce. Do drużyn, które są nad nami, finansowo nie mamy podjazdy. Nie ma dyrektora, nie ma prezesa, nie ma wypłat, a my wychodzimy na boisko i gramy o pełną pulę, dajemy z siebie wszystko. Za to szacunek dla zawodników i trenerów – stwierdził pomocnik.
Mimo dobrych wyników osiąganych przez Górnik Zabrze w obecnym sezonie 38-latek nie chciał zadeklarować walki na przykład o grę w europejskich pucharach. Zamiast tego wolał tonować nastroje. Według niego śląski klub nie jest na tyle stabilny, by w ogóle stawiać sobie takie coś za cel. – Nie chcę jednorazowego wyskoku, tylko budowy stabilnego, poukładanego klubu – podsumował.