Łukasz Mejza w czwartek na antenie Polsat News odniósł się do zarzutów w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w składanych przez niego oświadczeniach majątkowych. Opisał między innymi jak wyglądało spotkanie z prokuratorem.
– Kto śledzi poczynania Tuska i Bodnara ten się w cyrku nie śmieje, bo całe to przesłuchanie to istny cyrk – zaczął Łukasz Mejza. Jak tłumaczył, wcale nie musiał w środę stawiać się w prokuraturze, ponieważ otrzymał zawiadomienie tego samego dnia, a „prokuratura powinna zawiadomić mnie chyba siedem dni przed”.
– Ale w związku z tym, że mam czyste sumienie, to chętnie się z tą prokuraturą skonfrontowałem, a jeszcze chętniej skonfrontuję się przed obliczem niezależnego i niezawisłego sądu. Jestem przekonany, że tę prokuraturę Adama Bodnara działającą na polityczne zlecenie zmiotę w pył – mówił na antenie Polsat News.
Polityk dodał ironicznie, że był bardzo zdziwiony, że na miejscu nie spotkał Kingi Gajewskiej czy Dariusza Wieczorka, których – jak tłumaczył – przewinienia w zakresie oświadczeń majątkowych są dużo cięższe niż jego. – To wskazuje na to, że prokuratura Bodnara działa na polityczne zlecenie – zaznaczył.
Poseł PiS tłumaczy się z zarzutów na antenie Polsat News. „Chleba i igrzysk”
W dalszej części swojej wypowiedzi Łukasz Mejeza porównał działania obecnego rządu i prokuratury do tych z czasów starożytnego Rzymu, kiedy popularne było hasło: „Chleba i igrzysk”.
– Nie są w stanie dać ludziom tego przysłowiowego „chleba”, bo gospodarka nie idzie, więc muszą być igrzyska – tłumaczył Mejza. – Więc do tej sekty, do tych „silnych razem” będzie przemawiać jedynie to, że „będziemy ścigać posłów PiS i będziemy ich zamykać w więzieniach i aresztach”, więc szukają i łapią co się da – kontynuował.
Poseł PiS odniósł się w wywiadzie do jednego z zarzutów, który dotyczył metrażu jego mieszkania. – Prokuratura zarzuca mi, że wpisałem, że posiadam zbyt duże mieszkanie, gdzie ja mieszkanie wpisałem zgodnie ze stanem faktycznym i zgodne z wyceną biegłego, ale prokuratura inaczej do tego podchodzi – tłumaczył Mejza i aby udowodnić swoją rację, wstał w trakcie wywiadu, zabrał kamerę i oprowadził widzów Polsat News po swoim „strychu”.
– Chętnie pokaże, bo właśnie znajduję się na tym strychu. Muszę ostrożnie wstać, bo mam 190 cm wzrostu i musze uważać, żeby głową nie uderzyć w sufit na tym moim ogromnym strychu – mówił poseł, przemieszczając się w tym samym momencie po pomieszczeniu. – To jest ten ukryty strych Mejzy, taka komnata, trochę czułem się tutaj jak Harry Potter – dodał z ironią.
Tłumaczył, że wpisał wszystko zgodnie z metrażem. – Ale tu wszędzie są skosy, a skosy w polskim systemie liczy się zupełnie inaczej, bo pełne metry kwadratowe liczymy dopiero, gdy wysokość ma 220 cm. Tu nigdzie nie ma 220 cm – mówił Mejza.
Łukasz Mejza z zarzutami. W tle udziały w spółkach
Drugi zarzut dotyczył udziałów w spółkach. – To był błąd pisarski, bo wpisałem za dużo, wiec jakbym chciał coś ukryć to raczej bym tego nie wpisywał albo wpisałbym, że mam mniej. Miałem cztery udziały, wpisałem pięć, a udział jest warty 100 zł – deklarował poseł.
Dodał, że te zarzuty pojawiły się, gdy zrobił korektę. – Wszyscy od zawsze robili korekty. Pokazałem to na komisji, ale jest taki ananasek Kołodziejczak, co złożył korektę do korekty, ale on nie ma problemów, bo jest z PO, czyli co – prawo dotyczy tylko posłów opozycji? Tak działa państwo prawa i niezależna prokuratura panie Bodnar? – pytał Łukasz Mejeza.
Redaktor Polsat News zwrócił również uwagę, że pojawiła się informacja o tym, że Łukasz Mejza pożyczył 300 tys. zł. – „Gazeta Wyborcza” mi przypisywała, że ukrywam jakieś pożyczki, ale może ja albo redaktorzy „Wyborczej” mamy problem z czytaniem, bo ja zawsze przy takich sytuacjach poddawałem, że pożyczka została mi udzielona od osoby fizycznej, ale prokurator mi zarzuca, że powinienem zapisać konkretnie od kogo i na jakich zasadach. I ja to wykazałem na komisji – powiedział. Dodał, że każdy poseł, niezależnie od formacji, tak robi.
– Nie jestem gościem, którego da się zastraszyć, a po za tym uważam, że zarzuty politycznej prokuratury Adama Bodnara to powód do dumy – podsumował Łukasz Mejza. Oświadczył również, że będzie występował przed sądem wraz z pełnomocnikiem, ” bo w Polsce prawo nie obowiązuje”.
Łukasz Mejza z zarzutami. Nie przyznał się do winy
Prokurator ogłosił w czwartek posłowi na Sejm RP Łukaszowi Mejzie (wyraził zgodę na publikację danych osobowych oraz wizerunku) 11 zarzutów w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w składanych oświadczeniach majątkowych – podała Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze.
Posłowi PiS zarzuca się m.in. „podanie nieprawdy lub zatajenie prawdy w siedmiu złożonych w latach 2021-2024 oświadczeniach o stanie majątkowym”, „podanie nieprawdy w 2021 r. w trzech oświadczeniach majątkowych w związku z pełnieniem funkcji publicznej tj. sekretarza stanu w Ministerstwie Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, następnie Ministerstwie Sportu i Turystyki” ,”niedopełnienie ciążącego na funkcjonariuszu publicznym, pośle na Sejm RP, obowiązku w zakresie zgłoszenia wymaganych informacji (…) do prowadzonego przez Marszałka Sejmu RP Rejestru Korzyści”.
Prokuratura Okręgowa z Zielonej Górze informuje, że po ogłoszeniu zarzutów poseł na Sejm RP został przesłuchany. Nie przyznał się do zarzucanym mu czynów.