Atmosfera w norweskiej kadrze jest fatalna. Alexander Stoeckl pracuje z tamtejszymi skoczkami od 2011 roku i osiągnął z nimi wiele sukcesów. Wiele wskazuje jednak na to, że długoletnia praca ze Skandynawami dobiega końca. Zawodnicy w ostatnim czasie sprzeciwiają się szkoleniowcowi i proszą federację, aby ta do wiosny skompletowała nowy sztab szkoleniowy.
Wywiad przerywany łzami
Stoeckl od kilku tygodni nie jeździ z norweskimi skoczkami na zawody Pucharu Świata. Wydaje się, że nie ma szans na to, by konflikt wygasł, a Austriak jest załamany sytuacją. Ta doprowadza go do łez, co potwierdził wywiad z „Nettavisen Sport”, gdzie słynny trener płakał w trakcie rozmowy z dziennikarzami.
Streszczenie tej rozmowy przedstawił na portalu X Adam Bucholz z portalu Skijumping.pl. Stoeckl wspomina choćby o tym, że kiedy spotkał się ze skoczkami twarzą w twarz, to nie było napiętej atmosfery, a przecież wcześniej wysłali do federacji wspólny list z wieloma zarzutami wobec szkoleniowca.
– Kiedy czytam ten list, to jest w nim sporo mocnych stwierdzeń. Jest to podsumowanie wielu rzeczy, które z punktu widzenia sportowców, nie sprawdziły się. To sprawy na przestrzeni wielu, wielu lat. Ta sytuacja dużo kosztowała wiele osób. To godne ubolewania, że tak to się wszystko potoczyło. Myślę, że można było tę sprawę rozwiązać lepiej – podkreślił Stoeckl.
Nie chce opuszczać Norwegii
Przypomnijmy, że niedawno Austriak przedłużył kontrakt z norweską federacją do 2026 roku i miał przygotować zawodników na igrzyska olimpijskie w Cortinie d’Ampezzo. W jednej chwili jednak wszystko obróciło się o 180 stopni.
Stoeckl jest zły, że tak potoczyła się cała sytuacja, tym bardziej że doskonale czuje się razem z rodziną w Norwegii i podkreślił, że nie chce opuszczać tego państwa.
– Widzę, że na pewno nie jestem sam. Ludzie mnie lubią i naprawdę to doceniam. Jestem jaki jestem i ludzie tacy są. To miłe, że kiedy wieje wiatr w oczy, to otrzymujesz wsparcie, kwiaty telefony od zwykłych osób – zakończył Austriak.