Autor pod pseudonimem Krzysztof Suwart publikował w Wirtualnej Polsce artykuły wychwalające rządy Prawa i Sprawiedliwości oraz atakujące opozycję. W sumie powstało ponad 300 tekstów. Jak się okazało, stało za nimi kilku dziennikarzy, a sam Suwart okazał się fikcyjną postacią. W styczniu 2020 roku sprawę ujawnił OKO.press.
Kim jest Krzysztof Suwart? „Mogliśmy mieć do czynienia z korupcją polityczną”
Magazyn „Press” w najnowszym numerze opisał sprawę Krzysztofa Suwarta. Autor tekstu, Krzysztof Boczek napisał, że rozmawiał z byłymi pracownikami Wirtualnej Polski, którzy mieli być zgodni w tym, że tzw. sprawa Suwarta nie została „dogłębnie wyjaśniona”.
„Nie powiedziano, kim on był. Powinni byli to zrobić”, „uderzyli się w pierś, odsunęli Tomasza Machałę, ale to nie wyjaśniło wszystkiego. Mogliśmy mieć do czynienia z korupcją polityczną” – usłyszał dziennikarz. „Press” zapytał Dominikę Długosz z „Newsweeka” o to, kim był Suwart. „Odpowiada, że był nim Tomasz Machała, bo on stworzył Suwarta” – czytamy.
Boczek opisuje, że dwoje dziennikarzy przekazało mu z kolei, że Suwartem był Krzysztof Olszewski. Zapytał o to byłych pracowników WP. „Część ludzi w WP wiedziała, że jest osoba, która taki profil założyła i czasem te teksty wrzucała”, „Suwartem była jedna osoba, która zlecała teksty – Olszewski” – usłyszał między innymi od informatorów, którzy w tekście pozostają anonimowi. Jedna z osób poleciła z kolei, aby sprawdził nazwisko panieńskie jego żony – Joanny Suwart. Sam Olszewski, bezpośrednio nie odniósł się do informacji zawartych w tekście miesięcznika. Odesłał jedynie jego autora do wpisu na Facebooku, w którym stwierdził że „nie jest Krzysztofem Suwartem”.
– Sprytne zagranie. Bo to nie on pisał takie teksty, ale je zlecał. Koordynował te wszystkie deale na wykupione artykuły – mówi były pracownik WP. „Jeśli to Olszewski stworzył Suwarta, to firma nie wyciągnęła konsekwencji wobec niego. Nie został zwolniony, nie przeniesiono go nawet do innej parafii. Awansował” – opisuje dziennikarz.
Fikcyjny dziennikarz w Wirtualnej Polsce. „Płacili 200 złotych brutto dodatkowo”
Jak opisuje Boczek, „Suwartów było wielu”. – Prawie każdy w WP nim był. Ja też. Bo płacili 200 zł brutto dodatkowo do skromnej pensji. Choć uzgadnianie z klientem detali w tekście było uciążliwe – mówi rozmówca „Pressa”. „Dorabianie jako Suwart było tak popularne, że jeszcze przed aferą, gdy jakiś pracownik odchodził z WP, dostawał na pożegnanie pamiątkę – wydrukowaną stronę WP z podpisami redakcyjnych kolegów i koleżanek. Wśród podpisów: Suwart” – opisuje Boczek.
W sprawie przewija się również nazwisko redaktora Sebastiana Ogórka. „To naczelny serwisów Finanse WP i Money.pl, należących do WP. Właśnie w nich pojawiało się sporo publikacji Suwarta” – tłumaczy magazyn. „Jedna osoba opisała sytuacje z pewnego spotkania redakcyjnego, na którym Ogórek miał blokować teksty niewygodne dla dwóch spółek skarbu państwa, z którymi WP miała umowy” – czytamy.
– Nigdy nie byłem Krzysztofem Suwartem. Z każdym, kto będzie tak twierdził, spotkam się w sądzie. Ja byłem ofiarą Suwarta, podobnie jak wszyscy inni dziennikarze WP – powiedział Ogórek w rozmowie z „Press”. Dlaczego określił się ofiarą? Były pracownik WP próbował to wytłumaczyć: – Jakiś czas po aferze dostał opcje: odejście lub degradacja. Wybrał to drugie. Wszyscy się dziwili, że tak zrobił, bo on miał ambicje zostać naczelnym.
Roman Giertych chce śledztwa w sprawie Wirtualnej Polski
Jak informowaliśmy, w połowie kwietnia 2024 roku Roman Giertych zwrócił się z interpelacją poselską do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego domagając się śledztwa w sprawie Wirtualnej Polski.
„Wydawca WP miał pełną świadomość, czym jest Fundusz Sprawiedliwości i wiedział, że jego celem nie jest wykupywanie milionowych reklam swojej działalności, lecz pomoc ofiarom przestępstw, osobom, które znajdują się w sytuacji szczególnie trudnej, ludziom, którzy w wyniku zbrodni stracili cały majątek lub zdrowie, ofiarom, które nie mogą znaleźć się po traumie, jakiej doznały w wyniku przestępstwa” – czytamy we wpisie polityka. „W moim przekonaniu jest to działanie bez wątpienia nieetyczne zarówno ze strony Funduszu Sprawiedliwości, jak i ze strony wydawcy portalu” – dodał.
Redaktor naczelny WP: Mówię stanowcze „nie” opluwaniu w imię politycznej nawalanki
Wirtualna Polska w odpowiedzi na wpis polityka odparła, że „zarzuty z 2020 roku dotyczące konsultowania publikacji WP z ministrem sprawiedliwości i jego otoczeniem były wtedy – i nadal są – nieprawdziwe”. „Przypominamy, że tę sprawę w WP wyjaśniał specjalny zespół, szczegółowy raport z jego prac jest publicznie dostępny od 6 lutego 2020 roku, czyli od ponad czterech lat” – przekazał nam Michał Siegieda, Dyrektor Biura Komunikacji Korporacyjnej oraz rzecznik prasowy WP Holding.
Pod koniec kwietnia do sprawy odwołał się sam naczelny portalu. „Gdy w reakcji na nieprzychylne władzy teksty pewne środowiska próbują przedstawiać aktualną redakcję WP jako sprzedajną i usłużną tej czy innej opcji politycznej, stanowczo protestuję. Jako redaktor naczelny, współodpowiedzialny za tworzenie WP po 2020 roku, mówię stanowcze 'nie’ opluwaniu w imię politycznej nawalanki tych 400 zatrudnionych w redakcji WP wspaniałych ludzi” – przekazał Paweł Kapusta.