Strach i upokorzenie – tak dorośli już ludzie wspominają spowiedź w dzieciństwie. Pamiętają też wstyd, gdy musieli opowiadać „panu w szafie”, czy mieli brudne myśli
We wspomnieniach o spowiedzi w dzieciństwie powtarza się słowo „strach”. Dorośli już dziś ludzie mówią, że każda wizyta w konfesjonale była dla nich traumą. Bali się księży bardziej niż Boga.
Ktoś zapamiętał, jak wyznał spowiednikowi, że opuścił niedzielną mszę, a on zaczął krzyczeć tak głośno, że wszyscy obecni w kościele patrzyli z potępieniem na małego „grzesznika”. Ktoś inny nigdy nie zapomni, jak koleżanka zwymiotowała w czasie pierwszej spowiedzi. Ksiądz nie zrobił nic, nikt też do przerażonej i zawstydzonej dziewczynki nie podszedł, nie podał jej wody. Zaraz potem zaczęła się msza, a cały kościół odśpiewał radosne „Pan Jezus już się zbliża, z radości serce drży”.
– Przed pierwszą spowiedzią ze strachu posikałam się w majtki – mówi Malwina.
– Aż mnie skręcało z nerwów, jak miałam do niej iść – dodaje 75-letnia Wanda.
– Strach, żenada i niezręczność – tak spowiedź wspomina Kasia. – I dopiero teraz, potrafię nazwać to, co czułam, gdy brałam udział w tym cyrku.
Demon przeszłości
Setki takich opowieści dostał Rafał Betlejewski, pisarz i autor głośnych akcji społecznych, gdy w 2022 r. ogłosił, że zbiera podpisy pod petycją do Sejmu w sprawie wprowadzenia zakazu spowiadania dzieci.
– Ludzie pisali, że spowiedź była dla nich traumatycznym przeżyciem. Najczęściej opowiadali, że musieli wymyślać grzechy. Zastanawiali się, co można by księdzu powiedzieć, pytali kolegów, zapisywali ich podpowiedzi na kartkach, po czym w wielkim przejęciu dukali księdzu w konfesjonale te wymyślone grzechy – wspomina Betlejewski, autor książki pt. „365 lekcji religii dla całej rodziny, która chce się wyzwolić”.
– Pamiętam wymyślanie grzechów na siłę, żeby zadowolić pana w szafie i jak najszybciej zakończyć ten upokarzający proceder – opowiada Sandra. Towarzyszył temu nie tylko ogromny stres, ale też wewnętrzny bunt. Miała wtedy tylko 8 lat i czuła, że przecież nie zrobiła nic tak okropnego, żeby sobie na ten stres i strach zasłużyć.
Równie często pojawia się we wspomnieniach motyw wypytywania dzieci o masturbację. O to, czy się dotykają „tam”, czyli w miejsca intymne.
– To był koszmar. Ksiądz pytał o sprawy seksualne, o których przecież nie miałam pojęcia. Skończyło się wybuchem płaczu. Siostra katechetka nakazała mi milczenie, więc wypłakałam się w ramionach taty, nie szczędząc mu szczegółów tej okrutnej spowiedzi. Kiedy spowiednik w pośpiechu opuścił konfesjonał, tata dogonił go i zawlókł do proboszcza. Do dziś tamto wydarzenie powraca do mnie niczym demon przeszłości – opowiada Krystyna.
– Jeden z najbardziej bulwersujących listów, jakie dostałem, był od mężczyzny, którego ksiądz zapytał, czy ma nieczyste myśli o własnej matce. Wtedy nie był w stanie zareagować, sparaliżowało go. Gdyby dziś coś takiego usłyszał, to by pewnie księdza uderzył, ale wtedy był całkiem bezbronny – dodaje Betlejewski.
Boska kara
– Trudność polega na tym, że spowiedź to zwierzanie się z rzeczy bardzo intymnych. Nie tylko z kradzieży cukierka, ale także spraw związanych z seksualnością. Ja sam miałem bardzo duży problem, by powiedzieć księdzu, że się masturbuję. A musiałem powiedzieć, bo wiedziałem, że to jest straszny grzech, za który pójdę do piekła. Bardzo często o tym piekle myślałem. Pewnie dlatego musiałem w końcu zrezygnować z religii. Dla zdrowia psychicznego – wspomina Janusz Omyliński, autor kanału Lekcjareligii.pl na YouTube.
Natrafił na ciekawe badania z Australii i USA sprzed kilkunastu lat, o tym, jak się czują dzieci zaraz po sakramencie pokuty i pojednania, jak nazywa spowiedź Kościół Katolicki. – Okazało się, że o ile bardzo boją się przed spowiedzią, to już po niej w większości czuły się dobrze, jakby zrzuciły brzemię. Tylko że to oznacza zamknięty cykl, w którym, jak nazbiera nam się grzechów, to czujemy się źle, więc idziemy się wyspowiadać. Tworzy się psychologiczna zależność od kapłana, który odpuszcza nam grzechy. Widzimy w nim kogoś ważnego, kto ma władzę – mówi Omyliński.
Bardzo wiele osób wspomina spowiedź jako upokorzenie. – Nic dziwnego, skoro sam rytuał odbywa się na klęczkach, sam na sam z dużo starszym mężczyzną, który podpiera się autorytetem Kościoła i oczekuje, że wyznamy mu swoje intymne tajemnice. A wszystko pod groźbą boskiej kary – tłumaczy Rafał Betlejewski.
Niedawno dostał list od kobiety, która wspominała, że spowiadała się tylko ze strachu, że nie pójdzie do pierwszej komunii i mama będzie się gniewać. – Ten nacisk ze strony rodziny, rówieśników i Kościoła jest potężny – mówi Betlejewski. Pamięta też historię dziewięciolatka, który za nic nie chciał pójść do spowiedzi, ale był do tego przymuszany. Bronił się, jak potrafił, czyli przeklinając, kopiąc i wyrywając się, więc rodzice postanowili wysłać go na egzorcyzmy.
Naczynie grzechu
Dyskusja o spowiedzi dzieci trwa w Polsce od dawna. Już kilkanaście lat temu prof. Tadeusz Bartoś, teolog, filozof i były zakonnik apelował do rodziców, by domagali się zaprzestania zwyczaju pierwszej spowiedzi. Przypominał, że drugoklasiści, którzy przez cały rok przygotowują się do pierwszej komunii, dowiadują się nie tylko tego, że przyjmują do serca Pana Jezusa, ale też zapoznają się z listą grzechów. A na niej są nie tylko pytania, czy szanują rodziców, odmawiają pacierz rano i wieczorem, a przechodząc obok kościoła, robią znak krzyża, ale także czy nie mają brzydkich myśli i nie dotykają się w brzydkich miejscach. Prof. Bartoś tłumaczył wtedy, że dziecko, które na lekcjach religii dowiaduje się, że jest brudne i złe, nie umie jeszcze się do takich informacji zdystansować. I że to czysta przemoc.
O szkodliwości spowiadania dzieci od lat mówi również były jezuita, historyk i antropolog kultury prof. Stanisław Obirek. Przypomina, że o tym, by dzieci przystępowały do spowiedzi, zdecydował ponad sto lat temu człowiek, który nie miał pojęcia o psychologii dziecięcej – ultrakonserwatywny papież Pius X.
– Spowiedź na ucho w ciemnej szafie nie ma uzasadnienia religijnego. Wynika z niedobrej tradycji, a nie zaleceń Ewangelii – zgadza się Rafał Betlejewski.
– Kościół wychowuje dzieci do wstydu i uległości. Bo zamiast uczyć je, że ciało służy przyjemności, wpaja im, że jest naczyniem grzechu. Rachunek sumienia przecież jest tak pomyślany, że masz wieczorem przemyśleć sobie, w jaki sposób obraziłeś Boga. To utrwala w nas patriarchalną postawę uległości, wychowuje w paradygmacie lęku i wstydu, poczuciu, że jesteśmy brudni, słabi i niesłowni. I że nie kochamy Jezusa, a on przez nas cierpi. To przekonanie pokutuje później w związkach, jesteśmy bardzo zamknięci, jeśli chodzi o nasze ciało, dotyk, swobodę rozmawiania o seksualności – mówi Artur Nowak, prawnik, pełnomocnik ofiar pedofilii w Kościele Katolickim.
Drapieżca w konfesjonale
Zwolennicy zakazu spowiedzi dzieci wysuwają jeszcze jeden, bardzo poważny argument: konfesjonał umożliwia pedofilom w sutannach wytypowanie ofiary molestowania.
– To nie jest tak, że ksiądz od razu wykorzystuje. Najpierw daje dziecku dużo uwagi i poczucie, że zostało wybrane. W trakcie spowiedzi zbiera informacje na temat jego sytuacji rodzinnej. Zanim sięgnie po dziecko, ma już wystarczająco dużo danych, by wiedzieć, że ono się nie obroni ani nie znajdzie obrońców, a może nawet obrócą się przeciwko niemu bliscy – tłumaczy Artur Nowak.
Wie, o czym mówi, bo sam został wybrany na ofiarę właśnie w czasie spowiedzi. Nie zdawał sobie z tego sprawy, był przekonany, że ksiądz wypytując go o masturbację, dba o jego czystość. I dopiero z perspektywy czasu zrozumiał, jak bezbronna jest ofiara wobec oprawcy. – Bo dziecko uważa, że ten mężczyzna, przed którym klęczy, jest Bogiem. Nie rozumie, że ksiądz to potencjalny krzywdziciel – mówi.
– Jest grupa sprawców, która wykorzystuje informację ze spowiedzi, aby uwikłać dziecko – mówi Justyna Kotowska, wiceprzewodnicząca Państwowej Komisji ds. Przeciwdziałania Pedofilii. Zwraca uwagę, że osoba, która wykorzystuje informacje uzyskane w ramach spowiedzi, aby molestować seksualnie dziecko, zwykle wykazuje zaburzenia osobowości. – Jest sprawcą niebezpiecznym, którego rozwój moralny nie przebiegał prawidłowo. I najprawdopodobniej nie ma wyrzutów sumienia – twierdzi.
Dodaje, że do przestępstw seksualnych dochodzi w każdej instytucji, gdzie dziecko zależy od dorosłego. – A sprawcy to osoby wysoko funkcjonujące, kalkulujące i manipulujące, które sięgają po różnego rodzaju narzędzia, jakie daje im instytucja. U duchownych jest to m.in. spowiedź, ale na przykład u sportowców dopuszczenie do zawodów, gdy zależy to od trenera. A u artystów czy dziecko wystąpi na scenie – tłumaczy wiceprzewodnicząca PKDP.
Dlatego – dodaje – tak ważne są standardy mające na celu przeciwdziałanie wykorzystywaniu seksualnemu dzieci, które umożliwiają wykluczanie takich osób z instytucji, w których pracują.
Problem zauważyła powołana przez diecezję w niemieckim Fryburgu komisja ds. przeciwdziałania pedofilii w Kościele, która w zeszłym roku oświadczyła, że spowiedź przed pierwszą komunią może być „punktem wyjścia do nadużyć seksualnych”.
Komisja zaleciła nie tylko, by zrezygnować ze spowiadania 8— i 9-latków, ale też unikać spowiadania starszych, przed 16. rokiem życia. Powołała się przy tym na opinie psychologów: dzieci nie mają jasnej wizji winy i grzechu, w związku z tym spowiadanie ich jest bezcelowe.
Konfesjonał to nie kozetka
Podpisana przez blisko 13 tys. osób petycja w sprawie zakazu spowiadania dzieci trafiła pod koniec roku do Sejmu. Komisja petycji ma trzy miesiące na jej rozpatrzenie. Jej przewodniczącym jest Rafał Bochenek z PiS, a jednym z członków Marcin Józefaciuk z KO, zwolennik zakazu. Petycję poparła też posłanka Zielonych Klaudia Jachira, a także europoseł Lewicy Robert Biedroń, który już dwa lata temu wywołał burzę mówiąc, że konfesjonał to nie kozetka psychoterapeuty.
Kościelne środowiska ostro protestują. Większość polskich duchownych twierdzi, że to naruszanie prawa do wolności religijnej i zasady rozdziału Kościoła od państwa. Ultrakonserwatywny Instytut Ordo Iuris wręcz oświadczył, że gdyby w Polsce wprowadzono taki zakaz, stalibyśmy się państwem totalitarnym.
Do dyskusji włączają się także politycy. Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL uważa, że zakaz byłby sprzeczny z konstytucją, zdrowym rozsądkiem i polską kulturą. – Polska jest krajem, gdzie jest wolność religijna i to rodzice decydują, w jaki sposób wychowują swoje dzieci – powiedział.
– Naprawdę nie rozumiem, jak człowiek wykształcony, lekarz, może bronić spowiedzi dzieci. To kompromituje jego samego i uczelnię, która go wykształciła – mówi Artur Nowak. Dziwi go takie odwoływanie się do tradycji. – Kiedyś tradycja była taka, że ludzie się nie myli. W Polsce tradycyjnie mówiono, że dzieci i ryby głosu nie mają. Ale te czasy już się skończyły. Jeżeli nam zależy, by każdy sam wybierał system wartości, a nie dawał go sobie narzucić, to pozwólmy dzieciom zdecydować, czy chcą się spowiadać. W przeciwnym razie robimy im krzywdę – radzi prawnik, który właśnie wydał nową książkę pt. „Zakrystia”.
Nie zrobię tego dzieciom
– Nie sądzę, żeby Sejm przyjął naszą petycję, ale sukcesem jest już to, że bardzo wiele osób w Polsce dostało sygnał, że ktoś kwestionuje ten rytuał. Zaczynają rozumieć, że rzeczywiście dziewięciolatka nie powinien przesłuchiwać na osobności żyjący w celibacie mężczyzna bez żadnego przygotowania psychologicznego – mówi Rafał Betlejewski.
Jak trudna jest to dyskusja przekonał się ostatnio, gdy w studiu radiowej Czwórki spotkał księdza Rafała Główczyńskiego, znanego jako Ksiądz z osiedla. Duchowny wygłosił teorię, że lewacy, którzy chcą zakazania spowiedzi dzieci, chcą też doprowadzić do tego, żeby dzieci mogły być zwierzętami. – On widział już w Niemczech już taką sytuację, gdzie dziewczynka chciała być kotem, więc wstawiono jej w toalecie szkolnej kuwetę – opowiada performer.
Ludzie, którzy do niego piszą, często opowiadają, że ich pierwsza spowiedź była zarazem ostatnią. – Nie pojawiłem się w kościele do chwili obecnej, a mam siedemdziesiąt lat – twierdzi Ryszard.
– Ten obrzydliwy rytuał pozwolił mi się wyrwać z rąk tej paskudnej instytucji – dodaje Patryk. – Nigdy nie zrobię czegoś takiego swoim dzieciom.