Jeśli dobra relacja z sobą stanowi podstawę do tworzenia satysfakcjonujących związków z innymi, to od wczesnych lat życia człowiek powinien ją pielęgnować. Tylko jak tę miłość do siebie osiągnąć?
Wspieranie dziecka w budowaniu dobrej relacji z samym sobą wydaje się istotne szczególnie w okresie dojrzewania, który jest mieszaniną różnych doświadczeń: zmieniającego się ciała, burzy hormonalnej, intensywnych emocji oraz – co kluczowe dla tego etapu życia – kształtowania się tożsamości i uzyskiwania coraz większej autonomii. A zatem po kolei.
Rozkwit tożsamości
W świetle koncepcji Erika H. Eriksona, twórcy teorii rozwoju psychospołecznego, rozwój trwa przez całe życie i dzieli się na osiem etapów. Cztery etapy przypadają na czas dzieciństwa, jeden na okres dorastania, trzy na dorosłość. Podczas każdego z nich rozstrzyga się jakiś kryzys. Okres dojrzewania jest szczególny, po pierwsze dlatego, że w tym czasie formuje się tożsamość, a po drugie – stanowi on podsumowanie wszystkiego, co zostało zebrane w okresie dzieciństwa. Pozytywne rozstrzygnięcie kryzysu w okresie dorastania pozwala na zrównoważony rozwój w dorosłości – na ukształtowanie stabilnego poczucia własnej tożsamości.
Ten czas to więcej niż tylko kolejne zadanie rozwojowe. Podczas około 10 lat dojrzewania wszystkie dotychczasowe osiągnięcia rozwojowe młodej osoby ulegają scaleniu, tworząc funkcjonalną strukturę. Przekłada się to na powstanie obrazu siebie oraz stabilnego wzorca myślenia o sobie i świecie, a także pozwala wejść młodemu człowiekowi w świat wyzwań dorosłości.
Spoglądając na dorastającą osobę, widząc zmieniające się jak w kalejdoskopie oznaki jej fizycznego dojrzewania, czasem zapominamy, że również jej wewnętrzny świat nieustannie ulega przeobrażeniom. Gdybyśmy o tym pamiętali, wówczas rozumielibyśmy, że każdy szalony pomysł, każda złośliwość wypowiedziana pod adresem rodziców, każda relacja rozpoczęta z deklaracją „to na zawsze”, a następnie zakończona głośnym: „nienawidzę cię” – są po coś.
Uważne dorastanie
Współcześnie wielu ludziom trudno jest złapać kontakt z samymi sobą, z emocjami i potrzebami. To nie dziwi, skoro dzisiejszy świat proponuje tak wiele rozpraszaczy utrudniających spoglądanie w głąb siebie. Jednakże jeśli kształtowanie tożsamości ma pójść zgodnie z planem, nie da się tego zrobić jedynie powierzchownie, trzeba zejść głębiej. Stabilny obraz siebie samego, utworzony podczas kształtowania się tożsamości, ma stanowić mocny fundament pod konstrukcje tworzone na kolejnych etapach rozwoju. Używając metafory ogrodu, możemy powiedzieć, że dzieciństwo to okres przygotowywania gruntu. Na tym etapie istotne jest, aby warstwa żyznej gleby była wystarczająco gruba i gotowa na różne warunki atmosferyczne. Warto też zbudować w tym czasie dobrą sieć nawadniającą oraz odprowadzającą nadmiar wody. Symbolicznie chodzi o kształtowanie bezpiecznego stylu przywiązania, przekonania o własnej skuteczności, o sprawczość i samoregulację.
W okresie dojrzewania w przygotowanej wcześniej glebie umieszczone zostają nasiona. Jakie? O tym właśnie winien zdecydować sam dojrzewający człowiek. Będą to pewne cechy osobowości, przekonania o sobie i świecie, zasady moralne i wartości. To musi być jego własny, autonomiczny wybór. Mając dobry grunt i wyselekcjonowane nasiona, będzie mógł wejść w dorosłość i przyglądać się, jak to, co posadzone, kwitnie i wzrasta. Gdy nastanie starość, z jego ogrodu będą mogły skorzystać kolejne pokolenia.
Różne wymiary tożsamości
Tożsamość kształtuje się wielowymiarowo. Dwa główne wymiary wskazują na tożsamość fizyczną i psychospołeczną. Ta pierwsza definiowana jest przez Eriksona jako „czucie się we własnym ciele jak w domu”. Ta druga postrzegana jest w dwóch aspektach: subiektywnym, kiedy osoba wie, kim jest i czego chce, oraz obiektywnym, w ramach którego otoczenie ocenia ją jako spójną, dojrzałą i przewidywalną. Warto pamiętać, że w ramach kształtowania się tożsamości nastolatkowie będą eksplorować także inne jej składowe. Na szczególną uwagę zasługuje rozwijająca się seksualność młodych osób, w ramach której młodzi m.in. określają swoją tożsamość płciową (tzn. identyfikację z płcią społeczno-kulturową, czyli wewnętrzne pojęcie Ja jako mężczyzny, kobiety, obu tych pojęć lub żadnego z nich) oraz orientację seksualną.
Dla wczesnego dojrzewania charakterystyczne jest zainteresowanie „światem w sobie”, a dopiero później uwaga stopniowo przenosi się na „świat poza mną”.
Proces kształtowania się dojrzałej tożsamości jest zatem skomplikowany. Wymaga znalezienia odpowiedzi na samodzielnie zadane sobie pytania. Być może właśnie dlatego ewolucja podarowała nam na to ponad dekadę życia.
Ja – najważniejszy przyjaciel i sojusznik
Tożsamość to poczucie, że wie się, kim się jest i dlaczego jest się takim, a nie innym. To też świadomość tego, jakim człowiekiem chce się być w przyszłości – nawet jeśli nie towarzyszą temu konkretne plany. Aby wykształcić dojrzałą tożsamość, młody człowiek musi mieć ze sobą samym relację wystarczająco dobrą. To konieczne, by móc prowadzić wewnętrzny dialog, rozpoznawać swoje stany emocjonalne, regulować je, dokonywać oceny sytuacji i świadomie reagować. Ważne są też rozumienie własnych granic i umiejętność ich stawiania, znajomość własnego potencjału, mocnych stron oraz tego, co sprawia radość. Wreszcie umiejętność wsłuchiwania się we własny kompas moralny oraz wybór wartości, którymi chce się kierować w życiu.
Takie słuchanie siebie może przypominać rozmowę z dobrym przyjacielem. Gdy ktoś jest dla nas ważny, jesteśmy wobec niego uważni, empatyzujemy z nim i współodczuwamy: zarówno smutki, jak i radości. Czasem dajemy mu czas na wypłakanie się, rozzłoszczenie, wygadanie. Taką samą przyjacielską relację możemy mieć sami z sobą. I właśnie dla dobra kształtującej się tożsamości warto na nią naprowadzać młodych ludzi.
Foto: Newsweek
Kluczowym elementem dobrej relacji z sobą będzie samoakceptacja. Carol Ryff i Burton Singer, badacze dobrostanu, definiują ją w taki sposób:
„Samoakceptacja nie jest to narcystyczna miłość własna ani powierzchowne przekonanie o swojej wartości, ale głęboki szacunek dla samego siebie oparty na świadomości własnych pozytywnych i negatywnych cech”. Zatem fundamentem, na którym możemy budować, powinno być samopoznanie. Definicja Ryff i Singera zawiera w sobie wskazówki. Wiemy z niej, że samoakceptacja nie jest stanem absolutnego uwielbienia do siebie. Nie powinniśmy więc tworzyć rzeczywistości, dzielącej ludzi na lepszych i gorszych, gdzie na miłość i uwagę trzeba zasłużyć. Z ocenianych dzieci wyrastają porównujący się z innymi dorośli. Łatwo wpaść w błędne koło negatywnego myślenia o sobie, gdy nie dorówna się ideałowi. W powyższej definicji mowa też o głębokim szacunku do siebie samego, a rozwijamy go, pozwalając na autonomię, sprawczość, przestrzegając granic młodego człowieka, dbając jednocześnie o jego zdrowie i bezpieczeństwo fizyczne oraz emocjonalne.
Wskazówki dla rodziców
Uczymy się opiekować sobą od tych, którzy opiekowali się nami, gdy najbardziej tego potrzebowaliśmy. Według teorii przywiązania jakość relacji z okresu wczesnego dzieciństwa jest istotna dla tego, jak będziemy radzić sobie w dorosłym życiu. Być może nieprawidłowości w tej relacji to jeden z powodów, dla których wielu ludzi nie potrafi w dorosłości otoczyć troską samych siebie. Nie pomagał tu dominujący przez wiele dekad styl wychowania oparty na surowej dyscyplinie i nieokazywaniu czułości.
Wielu dorosłych ma do siebie niechętny stosunek, są nadmiernie wymagający i wyznaczają sobie nierealistyczne zadania. Badacze z całego świata alarmują, że mamy do czynienia z epidemią perfekcjonizmu. Jeśli taki model traktowania siebie będziemy pokazywać dorastającym dzieciom, z dużym prawdopodobieństwem one go przejmą. Warto zatem zweryfikować własne przekonania o sobie samych i wymagania, które stawiamy młodym osobom. Nawet jeśli nasze dziecko wyszło już z okresu wczesnego dzieciństwa, możemy mu nadal dawać troskę, dowodząc tym samym, że jest ważne, i budując wzorzec relacji. Możemy to robić, akceptując, poświęcając czas i uwagę.
Proces dojrzewania wymaga cierpliwości. Zarówno od nastolatka, jak i od rodzica. Temu pierwszemu będzie trudniej – nie ułatwia mu sprawy ani rozwój fizyczny, ani zagubienie w wewnętrznym świecie. Dlatego tak istotna w tym wszystkim jest rola stabilnego dorosłego, który daje autonomię (z możliwością powrotu do bezpiecznej bazy) i narzędzia do samopoznania.
Podstawowymi procesami potrzebnymi w tworzeniu nowej tożsamości są eksploracja oraz zobowiązanie, rozumiane jako zaangażowanie się w ważne dla nastolatka formy aktywności. Jako dorośli powinniśmy wspierać aktywne, uważne poznawanie siebie, a co za tym idzie, dojrzewanie tożsamości, dając młodym osobom przestrzeń na realizowanie tych zadań.
Tożsamość jak ogród
Każdy z nas pielęgnuje swój własny ogród, swoją unikalną tożsamość. Dorośli są niezbędni przy trosce o użyźnienie gleby w dzieciństwie, ale to do młodego człowieka należy tworzenie w tej glebie nasadzeń. Nieodpowiedni grunt i niesprzyjający klimat mogą uniemożliwić wykiełkowanie nasion i prawidłowy wzrost sadzonek. Jeśli ziemia jest żyzna, warto wspierać ogrodnika w odkrywaniu, jaką roślinność chce w swoim ogrodzie uprawiać. Warto się przyglądać umieszczanym przez niego w glebie sadzonkom idei, wartości i sposobów funkcjonowania, które złożą się później na charakter ogrodu (jego dorosłą tożsamość), a także zadbać o to, by miał ze sobą wystarczająco dobry kontakt (ufał swoim ogrodniczym umiejętnościom).
Troska o rośliny wymaga obecności, czułości i uważności. Takiej samej troski potrzebują nasze wewnętrzne światy. I tak samo jak ogrody istniejące w fizycznym świecie, tak też te wewnętrzne, jeśli są odpowiednio pielęgnowane, mogą być źródłem radości, spokoju i pożywienia. Uważne pielęgnowanie ogrodu pozwoli na zebranie owoców w dorosłości i podzielenie się efektami pracy z innymi. Jeśli pozwolimy, by ktoś zasadził w naszym ogrodzie coś za nas, pewnego dnia możemy spojrzeć na nasze dzieło i poczuć, że żyliśmy nie swoim, lecz cudzym życiem.