Każdy z nas ma jakieś niezaspokojone potrzeby, pragnienia, które stanowią istotny powód, by wyjść poza swoją strefę komfortu. Dobrze, gdy działania, które podejmujemy, by ją opuścić, są zgodne z naszymi wartościami. Przekraczanie swoich ograniczeń w bezpiecznych warunkach może prowadzić do głębszego poznania siebie – mówi coach Grażyna Mikusek.

Grażyna Mikusek: Najprostszym sposobem na wytłumaczenie, czym tak naprawdę są granice u człowieka, jest porównanie ich do granic obszaru państwa. Są one wszędzie tam, gdzie sięga nasza władza, potrzeby, gdzie tak naprawdę znajduje się nasze terytorium. Może być ono fizyczne, jak na przykład terytorium mojego domu czy biurko, przy którym pracuję. Granice mogą być także emocjonalne. Na przykład powiedzenie: „Nie, nie odpowiem ci na pytanie dotyczące moich spraw intymnych” jest postawieniem granicy. Ważna jest tu także nasza edukacja w ramach komunikacji empatycznej. Trzeba obserwować, jak się dziś czuję oraz jakie emocje mi towarzyszą. Warto zauważyć, że jeżeli np. złoszczę się, to znaczy, że ktoś przekracza moje granice. Ta złość może być sygnałem, że ktoś wkracza na moje terytorium.

– Jeżeli tak się dzieje, to mamy problem i nieustanną walkę. Tu znów najlepszym przykładem będzie porównanie naszych granic do granic różnych państw. Na przykład ktoś, kto jest mocno zamknięty, wręcz hermetyczny, zachowuje się niczym władza na Kubie – to jest nasze państwo i nikt inny nie ma racji. Z drugiej strony możemy swobodnie „przepływać” między granicami, np. przy okazji relacji z najbliższymi, jak to się dzieje przy przekraczaniu granic w Unii Europejskiej. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić człowieka, który nie ma żadnych granic. To tak, jakby każdy kraj wylewał swoje nieczystości dookoła, a nie chciał tego robić na własnym obszarze, ponieważ wybiera to, co jest dla niego najbardziej cenne. Podobnie my nagle wpuszczamy kogoś do naszego życia, jednocześnie nie kontrolując tego, z jakimi intencjami do nas przychodzi. To prowadzi do bałaganu i agresji. Granice sprawiają, że czujemy się bezpiecznie. Warto ich pilnować, ale z większą czułością traktować też granice innych.

– Nie znam żadnych badań, które by potwierdzały, kto ma większe, a kto mniejsze. Myślę, że najmniejszy problem mają osoby z wysokim poczuciem wartości. One doskonale wiedzą, czego chcą i co czują. Są też w stanie jasno i z szacunkiem to zakomunikować: „Jest to dobre dla mnie, dla moich najbliższych i mojego rozmówcy”. Im mniejsza pewność siebie, im mniejsze zaufanie do siebie, mniejsza spójność między naszym zachowaniem naturalnym a tym, co prezentujemy na zewnątrz, tym trudniej jest nam tych granic pilnować. Skoro wiem, że kocham w życiu nieustanne zmiany, nowe znajomości, ale nie lubię wchodzić w bliskie przyjaźnie, to w każdej sytuacji, jeżeli ktoś będzie mi proponował jakąś statyczną relację, powiem: „Stop”. Bo wiem, jaka jestem. Jeśli jest odwrotnie – ważne są dla mnie stabilizacja i długoterminowe relacje, to takie osoby będę wpuszczać na swoje terytorium. Kluczem do właściwego ustalenia granic jest poznanie samego siebie. W tym celu można pójść do profesjonalisty czy zrobić sobie testy stylów behawioralnych. Wówczas dowiemy się, jacy jesteśmy, i mamy szansę się temu przyjrzeć. Taki człowiek nabiera spokoju, a człowiek spokojny, najczęściej o niskim poziomie stresu, nie ma problemu z wyznaczeniem granic.

– Osoby, które mają skłonność do autorefleksji, z reguły dają sobie dużo czasu, aby poznać siebie. Słuchają dobrych podcastów, czytają książki, korzystają z dostępnej wiedzy. Jeśli ktoś chce przejść przez ten proces bardzo szybko, to najlepszym sposobem będzie kontakt ze specjalistą, bo wówczas na nim spoczywa odpowiedzialność za dobór odpowiednich narzędzi.

– Myślę, że takim najbardziej czytelnym i jasnym znakiem jest to, w jaki sposób reaguje nasze ciało. U większości z nas będzie to zastygająca twarz – podobno 90 proc. Polaków ma bruksizm [patologiczne tarcie zębami żuchwy o zęby szczęki – red.]. Kiedy ktoś narusza nasze granice, mamy też do czynienia z uniesieniem ramion czy spięciem całego ciała. Wtedy nasz organizm nie czuje się swobodnie – zaczyna to sygnalizować na przykład poprzez pocenie się czy drżenie rąk. Jeśli nikt nie narusza naszych granic, to ciało jest spokojne. Jak poznać, czy przy kimś czujemy się dobrze lub wręcz na odwrót? Rekomenduję pójść na wspólny obiad lub kolację. Jeżeli okaże się, że jesteśmy w stanie przy tej osobie bez nerwów zjeść i przerzuć posiłek, to będzie znaczyło, że nasze granice są bezpieczne.

– Jesteśmy w centrum tego naszego państwa. Kiedyś podczas moich warsztatów robiłam ćwiczenia polegające na zrozumieniu istoty granic. Ludzie rozstawili się po całej sali, machając rozłożonymi rękoma tak, aby nie dotknąć siebie nawzajem. To dało im możliwość zrozumienia pojęcia własnych granic. Jednak granice nie tylko chronią nas przed niechcianymi doświadczeniami, ale także pozwalają na świadome budowanie relacji. Kiedy szanujemy swoje granice, łatwiej jest nam określić, co jest dla nas dobre, a co nas obciąża. Jednocześnie akceptacja granic innych ludzi uczy nas empatii i wzajemnego zrozumienia. Tylko dzięki świadomości swoich ograniczeń możemy tworzyć relacje oparte na szacunku i autentyczności.

– Możemy zrobić wszystko, jeżeli tylko ktoś zaprosi nas do swojego świata. Powiedzmy, że spotykam się z kimś osobiście i nagle odczuwam przypływ sympatii, serdeczności lub wdzięczności. Co mogę zrobić w tej sytuacji? Ważne jest przede wszystkim zapytanie drugiej osoby, czy mogę ją na przykład uścisnąć. Trzeba pamiętać, że ludzie mają różne potrzeby – niektórym wystarczy podanie ręki.

– Mam doświadczenie z osobami, które na spotkania biznesowe przychodzą ubrane w garnitury – wyprężone i pozapinane pod szyję. Gdy spotykam kogoś takiego po kilku godzinach, nie mogę go poznać. Zastanawiam się, czy to jeszcze jest pilnowanie swoich granic, czy raczej wskakiwanie do czyjegoś państwa i zakładanie jego stroju narodowego.

– One się adaptują. A każda adaptacja to stres dla naszego organizmu i ogromne zmęczenie. Najgorzej odczuwamy to wieczorem, kiedy jesteśmy nadmiernie zmęczeni nieproporcjonalnym wysiłkiem, który włożyliśmy w wykonanie tej pracy.

– Myślę, że mamy pewnego rodzaju ważne dla siebie i niezaspokojone potrzeby. Jeżeli jestem osobą silną, dominującą i choleryczną, to odczuwam silną potrzebę prestiżu, zwycięstwa oraz, na przykład, dominacji. Niestety, codzienne życie i praca mi tego nie zapewniają, realizuję się w niej tylko ze względów społecznych lub materialnych. Często bywa tak, że nasi bliscy powtarzają nam: „Masz świetną pracę, siedź w niej do końca życia”, a dla nas idealnym życiem byłoby to w klekoczącym kamperze w środkowej Azji. Taką osobę będzie ciągnęło w innych kierunkach, bo nie realizuje swoich celów, tylko np. cele swojej mamy.

– Sangwinik jest w stanie zrobić wszystko, aby być w centrum show – skoczy na bungee lub zjedzie na nartach z Mount Everestu. Za tym stoi jego ważna potrzeba bycia znanym, lubianym i podziwianym. Choleryk, z natury ambitny i zdeterminowany, będzie przekraczał swoje granice, aby udowodnić swoją siłę i osiągnąć przewagę nad innymi. Dla niego wyzwania, takie jak prowadzenie wielkiego projektu czy rywalizacja sportowa, stają się narzędziem do potwierdzania swojej wartości. Flegmatyk unika gwałtownych zmian, ale może przekraczać swoje granice, jeśli widzi w tym korzyści dla własnej stabilizacji lub komfortu. Jego motywacją nie jest potrzeba uwagi, lecz dążenie do harmonii i równowagi w życiu. Melancholik, wrażliwy na potrzeby swojego wnętrza, przekracza swoje granice bardziej na poziomie emocjonalnym i intelektualnym, szukając głębszego sensu lub spełnienia w sztuce czy nauce. Każdy styl zachowania ma swoje specyficzne powody do wyjścia poza strefę komfortu, a kluczowe jest, aby te działania były zgodne z własnymi wartościami i potrzebami.

– Wówczas nie ma poczucia, że przekracza jakąś granicę, że przechodzi z jednego państwa do drugiego. To jest poszerzanie granic. Historie krajów pokazują, jak ich granice się zmieniały czy nadal zmieniają. Podobnie jest z naszymi. One też zmieniają się w ciągu naszego życia. Kiedy moja córka dostała w wieku ośmiu lat rower, zapytała mnie: „Mamo, powiedz mi, dokąd mogę jechać?”. Odpowiedziałam, aby pojeździła sobie po prostu trochę, a ona odparła: „Powiedz mi, dokąd mogę jechać, abym czuła się bezpiecznie”. Granice oznaczają dla nas duże bezpieczeństwo. Ważne, aby zauważyć, kiedy przestajemy czuć się bezpiecznie. Z mojego doświadczenia wynika, że jest to moment, kiedy za szybko te granice przesuwamy. Większość z nas czyni to bardzo płynnie, delikatnie i powoli.

– Tak. Cholerycy oraz sangwinicy muszą robić wszystko bardzo szybko. Cała reszta potrafi pewne czynności na spokojnie sobie zaplanować i pomyśleć, jak się z tym czują.

– To jest trochę większa praca nad sobą. Po pierwsze, muszę się zastanowić – kim jestem. Niektórym trudno jest odpowiedzieć na to pytanie z poziomu tożsamości. Proponuję takiej osobie, aby napisała to, kim nie jest – np. prezydentem. Kiedy lista jest dostatecznie długa, zaczynają pojawiać się odpowiedzi na pierwsze z zadanych pytań, a mianowicie – kim tak naprawdę jestem? Następnie ustalamy wartości, które dla danej osoby są w życiu istotne. Po wymienieniu kilku trzeba zmierzyć wartość ich zaspokojenia w skali od 1 do 10. Jeżeli np. określimy nasz prestiż na trzy, to zastanawiamy się, co zrobić, aby ten wskaźnik był wyższy. Przy tego rodzaju analizie w ogóle nie myślimy o granicach, bo jesteśmy skupieni na swoich potrzebach i wartościach, które realizujemy. Granica natomiast sama delikatnie się przesuwa.

– To, że się boimy, jest całkowicie naturalne. Pewnego razu pojechałam z wnukiem nad morze. Na plaży znajdowała się knajpka, do której trzeba zejść z małego podestu. Mój wnuk bardzo się tego przestraszył i powiedział, że się boi. Odpowiedziałam mu: „Możesz się bać i możesz skoczyć”. Akceptowalny strach nie jest niczym złym. Jeżeli natomiast ten strach jest dużo większy niż korzyści, które mogę otrzymać po wykonaniu jakiegoś działania, to może on mnie o czymś informuje. Dlatego tak ważne jest znalezienie swojej tożsamości oraz wypracowanie najważniejszych wartości w życiu. W trakcie swojej wieloletniej pracy wypracowałam narzędzie „Wartość kardynalna”. Może to być na przykład szczęście, zadowolenie lub radość. Ważne jest to, aby postawić jedną z tych wartości jako najważniejszą w danym etapie życia. Gdy u jednej z moich klientek, która jest przedsiębiorczynią, wartością kardynalną okazała się radość, nie kryła swojego zdziwienia. Ale ta wartość pozwoliła jej przekraczać swoje granice – zaczęła malować i robić rzeczy, o których wcześniej nie myślała. Wartość i tożsamość nadają cel naszej podróży. Jest nam o wiele łatwiej poszerzać własne granice.

– Trzeba to sobie przekalkulować. Najprościej kupić w tym celu 10-centymetrową linijkę i nosić ją codziennie w torbie. Służy ona jako narzędzie pomiarowe naszych emocji: tego, jak się czuję, szczególnie w czasie szczególnie dla nas emocjonującym, jak na przykład rozpoczęcie nowego projektu czy nowej pracy. Warto też się zastanowić, gdzie czuję w ciele np. podekscytowanie, ponieważ całe ciało może sygnalizować nam nasze emocje. Jeśli mamy szczęśliwy dzień, ciało i jego wyprostowana postawa same to sygnalizują. Kiedy czuję smutek, powinnam się przyjrzeć, na ile i gdzie go czuję. Pierwszy stopień to rozpoznanie tej emocji, a potem przyglądanie się jej „objawom”. Musimy narysować sobie mapę własnych emocji na ciele.

Warto również zwrócić uwagę na fakt, że granice nie tylko chronią nas przed negatywnymi doświadczeniami, ale również otwierają drzwi do samorozwoju. Przekraczanie swoich ograniczeń w bezpiecznych warunkach może prowadzić do głębszego poznania siebie oraz do budowania odporności psychicznej. Na przykład w relacjach międzyludzkich wypracowanie granic pozwala na autentyczne, szczere rozmowy, które umacniają więzi i dają przestrzeń na wspólne wzrastanie.

Grażyna Mikusek — coach i doradca biznesowy. Przeprowadziła parę tysięcy indywidualnych sesji coachingowych wspierających solo przedsiębiorców oraz ponad 700 indywidualnych sesji doradztwa zawodowego. Z pasji pracuje z rodzinami sprawującymi różne formy pieczy zastępczej. Przeprowadziła z nimi ponad 600 sesji terapeutycznych oraz 400 godzin autorskich warsztatów dla rodziców

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version