Sławomir Mentzen ma cechę, którą można by uznać za genialną. Jednocześnie to cecha zdradzająca brak profesjonalizmu. A jeśli chce grać o najwyższe stawki, to jest wręcz dyskwalifikująca.
Jaka to cecha? Mentzen mówi to, co naprawdę myśli. Nie ukrywa swoich prawdziwych poglądów. Nie kluczy jak typowy polityk. Nie ucieka od odpowiedzi, jeśli już przychodzi do mediów. Nie mówi okrągłymi zdaniami, które każdy może rozumieć, jak chce. To budzi to czasem irytację w Konfederacji i trudno się dziwić. Bo wyborczo to cecha bardzo szkodliwa.
Sprawa aborcji jest tu doskonałym przykładem. Czy aborcja powinna być legalna w przypadku, gdy ciąża jest skutkiem przestępstwa, gwałtu? – Uważam to za bestialskie. Nie powinno się zabijać niewinnych dzieci. Nawet jeżeli to niewinne dziecko sprawia komuś wielką traumę. Nie mamy prawa zabić innego człowieka, tylko dlatego, że ten człowiek sprawia nam przykrość, że jest dla nas nieprzyjemny, że może bardzo zaszkodzić naszemu życiu. Nie zabijamy niewinnych ludzi, uważam, że to jest bardzo ważne – stwierdził Mentzen.
Mówi o swoich poglądach otwarcie. A mógłby się ukryć za stwierdzeniem, które brzmiałoby słusznie w uszach wielu wyborców i powiedzieć, że „jest za życiem”.
Porównajmy słowa Mentzena ze stanowiskiem Karola Nawrockiego, kandydata popieranego przez Prawo i Sprawiedliwość, odwołującego się do podobnych wyborców.
– Jestem za życiem od początku do naturalnej śmierci. Jestem chrześcijaninem, katolikiem. Uwzględniam też oczywiście w tym swoim stanowisku fakt, że Polska składa się z ludzi o różnej wrażliwości, taka jest rola prezydenta, aby reprezentować wszystkich Polaków, natomiast te fundamenty, te wartości, z których wychodzę, są fundamentami prolife – stwierdził Nawrocki.
Nad tym, jak Nawrocki ma mówić o aborcji, głowił się sztab PiS i to długo, bo każde słowo ma znaczenie w tak delikatnej materii. A Mentzen mówi, co myśli: aborcja to morderstwo.
Elektorat Konfederacji podzielony
Problem w tym, że elektorat Konfederacji jest jednak dość liberalny w sprawach obyczajowych – inaczej niż Mentzen. Bardzo wielu wyborców Mentzena jest w sprawie aborcji na przeciwnym biegunie niż ich kandydat. Zakaz aborcji jest antywolnościowy, a Konfederacja i sam Mentzen – lider Nowej Nadziei, ugrupowania mieniącego się partią wolności – chcą przyciągnąć wolnościowy elektorat. Taka sytuacja to poważny kłopot dla każdego polityka.
Sondaż CBOS pokazał, że 88 proc. wyborców Konfederacji jest za legalnością aborcji w przypadku gwałtu bądź kazirodztwa. W tym badaniu tylko – a może aż – 21 proc. wyborców Konfederacji jest za legalizacją aborcji, gdy „kobieta po prostu nie chce mieć dziecka”, czyli na żądanie. W innym badaniu (Ipsos dla OKO.press z 2024 r.) 48 proc. wyborców Konfederacji jest za legalizacją aborcji do 12. tygodnia ciąży, choć tutaj pytanie zadano w sposób sprzyjający takiej odpowiedzi. Takie badania są doskonale znane sztabowcom Konfederacji.
Ale Mentzenowi zdaje się to nie przeszkadzać. Od lat nie kryje się ze swoimi poglądami. W „stu ustawach Mentzena” były już takie propozycje jak bicie dzieci, rozwód tylko za zgodą biskupa i wspomniany już zakaz aborcji nawet w przypadku gwałtu. Nie chodzi zresztą tylko o aborcję. W marzeniach Mentzena studia powinny być płatne, choć to uderza w interesy jego młodego elektoratu. W świecie idealnym nie powinno być 800 plus, choć to również uderza w jego wyborców. Owszem, może i część wyborców Mentzen uwiedzie takim radykalizmem, do tego głoszonym otwarcie i bezkompromisowo. Ale jednak więcej osób pewnie odstraszy, niż przyciągnie.
Emocje wokół drażliwych spraw wracają co wybory
Sprawy dotykające aborcji, in vitro, związków partnerskich i małżeństw osób tej samej płci budzą duże emocje. Andrzej Duda i Bronisław Komorowski miotali się lata temu, gdy przychodziło im odpowiadać na pytanie o finansowanie zapłodnienia in vitro z budżetu państwa. Nie bez przyczyny. W wyborach prezydenckich trzeba zdobyć miliony głosów bardzo różnych ludzi.
Czy jest człowiekiem formatu prezydenckiego? – takie pytanie też padło w kanale Zero. – Nie – odpowiedział wprost Mentzen. I trudno mu odmówić racji.