W piątek o 18:00 rozpoczął się marsz: „Miała na imię Liza”. Zebrani przeszli ulicami, by oddać hołd zmarłej niedawno Lizie, która została zaatakowała przez 23-latka w centrum Warszawy.
– Mam nadzieję, że ta tragedia, jeśli na coś się przyda, to na to, żeby nie tylko były zmiany w legislacji, ale żebyśmy atakowali ten temat zewsząd – w szkołach, liceach, mediach, żeby to robili influencerzy, media, żebyśmy o tym słyszeli, wiedzieli jak reagować – powiedziała Karolina Sulej z fundacji Kraina, która współorganizowała marsz. Wydarzenie zorganizowały także białoruskie feministki, Fundacja Martynka, Feminoteka, Ogólnopolski Strajk Kobiet, SEMA Ukraine, Rezistanta Ukraine.
Ambasador Białorusi na marszu „Miała na imię Liza”
Cichy marsz rozpoczął się na ulicy Żurawiej 47. Na nagraniach udostępnionych w mediach widać, że tłum składał kwiaty i zapalał świeczki pod tamtejszą bramą.
– Przemoc jest niedopuszczalna. Niestety, w ostatnim czasie widzimy sporo przemocy w stosunku do innych ludzi, sporo przemocy w stosunku do kobiet, ale jesteśmy silniejsi, jesteśmy mocni po to, żeby ta przemoc nie była stosowana w stosunku do kobiet – powiedział w rozmowie z Polsat News uczestniczący w marszu Paweł Łatuszka, ambasador Białorusi w Polsce.
Przedstawiciel zaznaczył, że milczenie to nie tylko wyraz tradycji, ale także rzecz, która jednoczy zebranych w bólu, po śmierci bardzo młodej osoby. Ambasador wskazał, że w marszu nie chodzi o politykę, narodowość, wygląd, wiek, ale o to, żeby mężczyźni zakończyli stosowanie przemocy wobec kobiet.
– To jest nasz gest, jako ludzi, żeby zaapelować, że nie powinniśmy być obojętni, nie powinniśmy przejść obok – apelował.
Warszawa. Zmarła 25-letnia Liza
Liza została wykorzystana przez 23-latniego Polaka w centrum Warszawy przy bramie na ulicy Żurawiej 47. Kamery monitoringu uchwyciły, jak mężczyzna zmusił Białorusinkę by z nim poszła. Zarejestrowano, że ulicą przechodziły wówczas inne osoby, nikt jednak nie zareagował.
25-latkę odnalazł dozorca, który zawiadomił służby. Młoda kobieta w ciężkim stanie trafiła na oddział intensywnej terapii, gdzie zmarła.
Jej sprawcę zatrzymano, a ten przyznał się do winy. Mieszkaniec stolicy Dorian S. usłyszał zarzuty związane z usiłowaniem zabójstwa, teraz prawdopodobnie stanie przed sądem.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!