W oświadczeniu rzecznika rządzącej junty przekazano, że sześć dni po płytkim trzęsieniu ziemi w Mjanmie o sile 7,7 magnitudy potwierdzono 3 085 ofiar śmiertelnych, 341 wciąż zaginionych i 4 715 rannych.
Pracownicy służb ratowniczych i pomocowych przybyli do Mjanmy z 17 krajów – dodał wiceminister informacji Zaw Min Tun. Dostarczyli oni prawie tysiąc ton zaopatrzenia i materiałów pomocowych.
– Kontynuujemy prace poszukiwawcze i ratownicze, chcielibyśmy wyrazić szczególną wdzięczność za ciężką pracę społeczności międzynarodowej i zespołów medycznych – powiedział.
Trzęsienie ziemi w Mjanmie. Zagraniczne zespoły ruszyły z pomocą. ONZ apeluje o pokój w kraju
Jak zauważyła agencja Reutera, znaczną część zagranicznych ratowników przybyłych do Mjanmy stanowią zespoły z Chin, których niebieskie i pomarańczowe mundury pojawiają się na filmach krążących w mediach społecznościowych. Pekin zaoferował też pomoc finansową, przekraczającą 13 milinów dolarów.
Stany Zjednoczone, które do niedawna były największym darczyńcą pomocy humanitarnej na świecie, zaoferowały stosunkowo skromne 2 miliony dolarów. Waszyngton zapowiedział również wysłanie trzyosobowego zespołu oceniającego, choć ich przybycie zostało opóźnione przez problemy z uzyskaniem wiz.
Agencje ONZ i inne organy działające na rzecz praw człowieka wezwały wszystkie strony wojny domowej w Mjanmie do zawieszenia broni i skupienia się na pomocy poszkodowanym. Szacuje się, że odnotowane tam wstrząsy były najpotężniejsze od dziesięcioleci.
Mjanma. Ratownikom kończy się czas. Akcję utrudnia upał
Trzęsienie ziemi o magnitudzie 7,7 nawiedziło Mjanmę w piątek. Ratownikom kończy się czas, w którym jest jeszcze szansa na wydobycie spod gruzów żywych osób. Nadzieja powoli gaśnie, a akcję utrudniają dodatkowo wysokie temperatury.
Mimo to zdarzają się spektakularne sukcesy zespołów ratunkowych. Agencja AFP przekazała w środę, że 26-letni pracownik hotelu został wydobyty spod gruzów przez wspólny mjanmarsko-turecki zespół po pięciu dniach oczekiwania na pomoc.
Wkrótce więcej informacji.
