Na początku lutego nad Warszawę napłynęły morskie masy powietrza. Atmosfera spłatała nam figla i czyste, bogate w jod i sól morską powietrze choć przez chwilę zagościło w często zanieczyszczonej stolicy. Choć to zjawisko nie jest obserwowane pierwszy raz w tej części kraju, eksperci mówią, że jest nieco wyjątkowe.
Grzegorz Walijewski z IMGW mówi, że wyjątkowe dla tego zjawiska było wysokie stężenie soli, jaka uniosła się z Bałtyku. Było to wywołane silnym porywem wiatru osiągającego przy powierzchni ziemi 100 km na godzinę. Wicher najpierw wywołał sztorm, który uwolnił do atmosfery sól morską, a później przemieścił ją w głąb kraju.
– Stężenie tych aerozoli było bardzo wysokie, jedno z najwyższych od pięciu lat – dodaje specjalista z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Stężenie dużych cząsteczek soli w powietrzu w centrum kraju – czyli około 300 kilometrów od linii brzegowej – było porównywalne do tego występującego na morskich plażach.
Dla prozdrowotnego powietrza z jodem Polacy są w stanie przebyć szmat drogi z drugiego końca Polski. Wszystko po to, aby nasze płuca skosztowały morskiego powietrza. Bogate w jod, magnez i chlorki sodu morskie powietrze nawilża i oczyszcza drogi oddechowe, łagodzi alergie, astmę i wzmacnia odporność. Plusów jest cała lista.
Jak mówią naukowcy z Zakładu Fizyki Atmosfery na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, aż tak wysokich wartości morskich aerozoli nie obserwowano w środkowej Polsce od nawet 4 lat.
Zobacz też: zatopiony las nad Bałtykiem
Choć zjawisko napływu morskiego aerozolu do Warszawy może zaskakiwać, naukowcy nie łączą go ze zmieniającym się klimatem. Sztormy nie są niczym nowym, a miernikami zmieniającego się klimatu są inne zjawiska.
– Jak widać w amtosferze nic nie ginie. Stąd płynie morał, że należy o nią dbać. Bo coś co zdarzy się na drugim końcu Europy lub świata dotrze z wiatrem także do nas – podsumowuje reporter Marcin Szumowski.