Karol Nawrocki zdążył się już oswoić z mianem kandydata na prezydenta. Od ogłoszenia jego startu wyborczego minęły ponad dwa miesiące. W tym czasie szef IPN odbył kilkadziesiąt spotkań z wyborcami i niezliczoną liczbę spotkań z mediami.

To wszystko dało dużą ilość materiału do analizy ekspertom od marketingu politycznego i mowy ciała. A Ci są bezwzględni. O to, jak oceniają obywatelskiego kandydata na prezydenta popieranego przez Prawo i Sprawiedliwość, zostali zapytani przez portal naTemat.

– Jest uśmiechnięty, a potem pada jedno pytanie i on tężeje. Widać, że w oczach narasta zniecierpliwienie, a nawet złość. Wielu z nas mówi: „Coś mu nie wierzę”. Bo brak mu spójności – komentuje dr Mirosław Oczkoś, specjalista od marketingu politycznego.

Te rzeczy zdradzają Nawrockiego

Zdaniem specjalisty szef IPN powinien zadać sobie pytanie: „Kim pan jest panie Nawrocki?”. – Bo na obywatelskim kandydacie nie da się już dalej jechać. Już w sześciolatkach się śmieją, że to nie jest obywatelski kandydat – mówi ekspert.

Wśród rzeczy zdradzających prawdziwe emocje Nawrockiego dr Oczkoś wskazuje oczy. – To jedyny element mowy ciała, na który do końca nie mamy wpływu – tłumaczy. Jego zdaniem szef IPN jest trenowany i jest to widać, ale nie jest jeszcze wyszkolonym politykiem i emocja bierze tam górę.

– Gdy Karol Nawrocki spotyka się z jakąś trudnością, a spotyka się z nią coraz częściej, to zaczyna być widać jego zdenerwowanie i niepewność. Często kończy się to agresją, przede wszystkim w mimice twarzy – tłumaczy ekspert.

W jego opinii Nawrocki ma poczucie, że „robią mu krzywdę”, że „świat się sprzysiągł”, i że „media mainstreamowe chcą go tylko dopaść”. – Wtedy jako sportowiec-bokser staje do walki. Pojawia się ostry język podwórkowy, który przenosi na forum publiczne. I wtedy jest lekki szok – tłumaczy.

„Typowa pisowska bezczelność i chamstwo”

Zarówno dr Oczkoś, jak i kolejny rozmówca portalu Wiesław Gałązka, ekspert ds. wizerunku, zwracają uwagę na nagranie Nawrockiego, kiedy odjeżdżał spod siedziby PiS mówiąc, że nie spotkał tam nikogo z partii. – Zdecydowana większość odbiorców widziała po oczach, że kłamie – stwierdza dr Oczkoś. – To typowa pisowska bezczelność i chamstwo – komentuje Gałązka.

Jako największą słabość Nawrockiego Gałązka wskazuje brak przygotowania na niespodziewane pytania. – Plątanie się w swoich wypowiedziach. Widać, że momentami jest przestraszony, kiedy padają pytania i jest zaskakiwany – mówi ekspert.

Z pozostałą dwójką zgadza się także dr Patryk Wawrzyński, politolog i badacz komunikacji emocjonalnej i wpływu społecznego z Uniwersytetu Szczecińskiego. – Widać w nim było więcej ekspresji agresywnej – mówi naTemat.

– Czyli więcej zaciskania szczęki, marszczenia brwi, napięcia dolnych powiek oczu niż sygnałów otwartości i przyjazności. Do tego szeroka, otwarta gestykulacja i gniewne spoglądanie na dziennikarzy czy rozmówców. Tego wszystkiego jest dużo. Za dużo – ocenia.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version