Na początku maja br. rząd przyjął projekt ustawy wprowadzającej bon energetyczny i maksymalną cenę energii elektrycznej na drugie półrocze tego roku. O sens mrożenia energii „Gazeta Wyborcza” zapytała ministrę klimatu i środowiska, wskazując, że „milioner z apartamentowca Złota 44 płaci tyle samo za prąd co uboga rodzina mieszkająca na prowincji”. Paulina Henning-Kloska przypominała, że „interwencje cenowe stosowane były w okresie kryzysu energetycznego”, a obecnie „w sytuacji stabilizującego się rynku energii, mrożenie cen musi być stopniowo wygaszane”.
– W tym procesie trzeba uwzględnić różne sytuacje życiowe obywateli i obywatelek, żeby dostrzec to, czy będą oni w stanie opłacić rachunki. Dlatego też w odróżnieniu od poprzedników, różnicujemy zasady wsparcia dla odbiorców energii elektrycznej i wprowadziliśmy bon energetyczny, wsparcie z progiem dochodowym, z którego skorzystało ponad 2,4 mln gospodarstw domowych – powiedziała szefowa resortu klimatu i środowiska.
Co z mrożeniem cen energii w 2025 r?
W dalszej części wywiadu Hennig-Kloska zwraca uwagę, że koszty wprowadzenia osłon początkowo wyniosły 33 mld zł. W przyszłym roku – jak szacuje ministra – „w maksymalnym pakiecie byłoby to 5 mld zł”.
– To pokazuje, jaką drogę przeszliśmy. Wolnorynkowe oferty dla małych firm i samorządów są już dużo poniżej zamrożonych stawek. To jest właściwy kierunek – podkreśla ministra klimatu i środowiska. – Oczywiście powinniśmy robić wszystko, co możliwe, żeby aktywizować odbiorców na rynku, w tym także w zakresie wyboru sprzedawcy. Pamiętajmy jednak, że część odbiorców z różnych powodów społecznych czy socjalnych nie będzie odbiorcami aktywnymi i właśnie dla nich przeznaczona jest taryfa zatwierdzana przez prezesa URE– dodaje.
Pytany czy w przyszłym roku ceny dla gospodarstw domowych będą mrożone, Henning-Kloska podkreśla, że „pieniądze na ten cel zostały częściowo zabezpieczone w budżecie, czyli w pewnym zakresie tak”. – Obserwujemy sytuację na rynku, który jest bardzo dynamiczny. Od tego zależą skala i forma pomocy. Myślę, że trzeba iść dwutorowo: edukować obywateli, jeśli chodzi o zasady kształtowania się cen energii, tłumacząc, że to nie państwo o nich całkowicie i ostatecznie decyduje, ale też zachować zdrowy rozsądek i stabilizować ceny na rynku w czasach pokryzysowych – podsumowuje ministra klimatu i środowiska.