To, co się stało w Örebro, na pewno nie zrobi nam dobrze, ludzie będą się jeszcze bardziej bać. W Szwecji nie jest jednak tak źle jak w powieściach Mankella czy serialach nordic noir — mówi wybitny szwedzki kryminolog Jerzy Sarnecki
Newsweek: W strzelaninie w na terenie kampusu szkolnego w Örebro zginęło co najmniej 11 osób. Zabójcą był biały Szwed, wśród ofiar są również osoby o pochodzeniu migracyjnym. Czy Szwecja ma swojego Breivika?
Jerzy Sarnecki: Nie sądzę, żeby tę tragedię można było porównać z zamachami Andersa Breivika z 2011 roku. I nie chodzi tylko o skalę. To jest oczywiście bardzo smutne i poważne wydarzenie – jak to ujął premier Ulf Kristersson „najgorsza masowa strzelanina w historii Szwecji”. Mieliśmy owszem wcześniej strzelaniny w których ginęło kilka osób. Dotknęły nas też nas też inne tragedie jak choćby tsunami z 2004 roku, w wyniku którego zginęło ponad 500 Szwedów, ale w najnowszej historii naszego kraju nie doszło do zamachu z taką dużą liczbą ofiar. Z drugiej strony strzelaniny w szkołach nie są czymś wyjątkowym…
To fenomen światowy, nieprawdaż?
— Zgadza się, strzelaniny szkolne miały miejsce również w Finlandii, Niemczech, Kanadzie a nawet w Pakistanie, choć jako zjawisko wywodzą się ze Stanów Zjednoczonych. Szwecja jest krajem europejskim, otwartym na informacje i wpływy z zewnątrz, więc nie dziwi mnie specjalnie, że nas również dotknął ten problem. Inna sprawa, że strzelanina w Örebro zdarzyła się w czasie kiedy z powodu porachunków między organizacjami przestępczymi o przestępczości w Szwecji mówi się bardzo dużo, co wywołuje niedobrą atmosferę. Powiedzmy sobie, że przemoc jest bardziej akceptowalna w Szwecji niż kiedyś. Do tego dochodzi problem nielegalnej broni, której jest u nas coraz więcej. Nie wiadomo jednak, czy w tym konkretnym przypadku sprawca użył nielegalnej broni, czy też nie. Podobno miał licencję na broń myśliwską. Musimy poczekać więc na więcej szczegółów, na ustalenia policji. Niewątpliwie można powiedzieć, że mamy do czynienia z niebezpiecznym fenomen — w obrocie jest sporo broni, co w połączeniu z coraz bardziej powszechnym w Szwecji zjawiskiem ataków w szkole stwarza poważny problem społeczny. Chciałbym jednak przypomnieć, że mieliśmy parę tragicznych ataków szkolnych również w naszym kraju. Jeden z napastników zabił nauczycielkę nożem, inny zabrał do szkoły białą broń i zabił parę osób, itd. Napady na szkoły miały więc w Szwecji miejsce, broń jest dostępna, więc prawdopodobieństwo, że prędzej czy później dojdzie do takiej strzelaniny jak w Örebro było duże.
Problem w tym, że do tego najpewniej dochodzi jeszcze być może podłoże rasowe.
— Na razie nie ma żadnych dowodów na to, aby ta strzelanina miała cokolwiek wspólnego z niechęcią do migrantów oprócz tego, że strzelano w miejscu, gdzie uczyli się również migranci. Policja napisała w komunikacie, że „na podstawie informacji śledczych i wywiadowczych nie ma obecnie żadnych informacji wskazujących na to, iż sprawca działał z pobudek ideologicznych”.
Ale napastnik wybrał sobie taką, a nie inną szkołę, co może o tym świadczyć.
— Tego nie wiemy, ale powtarzam – szwedzka policja, która na ogół nie opowiada głupot, choć czasami jej się to zdarza jak to policji na całym świecie — tym razem twierdzi stanowczo, że nie widzi żadnego politycznego motywu.
Jak patrzy pan na to wydarzenia z perspektywy długoletnich badań nad przestępczością?
— W życiu, a żyję już dość długo, nauczyłem się, że przede wszystkim nie należy wyciągać zbyt pochopnych wniosków z sytuacji, które są niejasne, bo potem trzeba zjadać własny język, a to nie jest to ani miłe, ani przyjemne. Oczywiście istnieje prawdopodobieństwo, że ta strzelania mogła mieć jakieś podłoże rasistowskie. Istnieje też prawdopodobieństwo, że sprawca był po jakiejś traumie związanej z imigrantami. Być może jedno wiąże się z drugim, ale na razie zbyt wiele jest niewiadomych, więc nie będę więcej spekulować. Są jednak w tej historii pewne elementy, które odróżniają tę strzelaninę od klasycznej „school shooting” . Po pierwsze sprawca ma 35 lat, a ze statystyk wynika, że masakr w szkołach dopuszczają się zwykle osoby dużo młodsze – w wieku od osiemnastu do dwudziestu paru lat. Po drugie z tego, co na razie wiadomo, wśród ofiar nie ma dzieci. Ofiarami byli więc dorośli. To była bowiem szkoła dla ludzi dorosłych.
Owszem strzelaniny zdarzają się również w barach, miejscach pracy czy na uniwersytetach, więc może mamy do czynienia z podobnym fenomenem również w tym przypadku. Z pierwszych doniesień szwedzkich mediów wynika, że w Örebro strzelał Ricard Andersson. Wygląd, nazwisko i imię są bardzo szwedzkie. Portale piszą, że miał problemy psychiczne, cierpiał na ekstremalną fobia społeczną, że by totalnie izolowany. Tyle tylko, że to wciąż nie są jeszcze do końca oficjalne informacje, ale na tyle prawdziwe, że doszło do przecieku medialnego. Oczywiście ludzie z takimi problemami bardzo łatwo się radykalizują, najczęściej w sieci, ale nie wiemy czy było tak w tym przypadku i czy kierowała nim jakaś ideologiczna motywacja albo chęć zemsty. Wiadomo natomiast, że nie zostawił żadnego przesłania czy manifestu w sieci, co odróżnia go od większości sprawców strzelanin w szkołach. Może być jednak tak, że na razie nic takiego nie odnaleziono.
Jakie mogą być prawne i społeczne konsekwencje tego wydarzenia? W Szwecji od kilku lat mamy do czynienia z wojną gangów. Rząd stara się z tym zjawiskiem walczyć i podjął już nawet pewne kroki.
— Zgadza się, władze podjęły konkretne kroki, ale nie wiadomo jeszcze na ile to będzie skuteczne. Zaostrzono prawodawstwo, które było w Szwecji bardzo liberalne. Trudno powiedzieć, czy te konkretne wydarzenie będzie miało jakiś wpływ na jeszcze większe zaostrzenie prawa. To zależy przede wszystkim od tego jakie będą wyniki śledztwa. Odpowiedzieć na zadane przez pana pytanie będę mógł dopiero wtedy, kiedy będziemy wiedzieli dlaczego doszło do strzelaniny, co było jej motywem i podłożem. Na pewno pojawią się postulaty, żeby zaostrzyć kontrole w szkołach i zwiększyć bezpieczeństwo w miejscach publicznych, bo już wcześniej też mieliśmy do czynienia z takimi apelami. To jest bardzo jednak trudna sprawa, bo szkoły jako instytucji nie da się „zamknąć” przed społeczeństwem — „zamknięta” szkoła nie będzie po prostu dobrze działać, prawda? Poza tym różnego rodzaju szkół jest w Szwecji całe mnóstwo, więc trudno byłoby je objąć wszystkie jakąś szczególną kontrolą. Chodzi więc o to, aby znaleźć równowagę pomiędzy sprawami bezpieczeństwa a możliwościami i funkcją społeczną szkół. Wydaje mi się więc, że jeśli sprawdzą się informacje szwedzkich mediów, będzie to tragiczne wydarzenie bez politycznych konsekwencji, ale powtarzam jest za wcześnie, żeby o tym już teraz przesądzić.
Szwecja jest krajem o wysokim kapitale społecznym, gdzie ludzie są dość otwarci, a poczucie bezpieczeństwa dość wysokie mimo tych wszystkich porachunków gangów o których rozmawialiśmy. Czy to się teraz zmieni na niekorzyść?
— To na pewno nie zrobi nam dobrze, ludzie będą się jeszcze bardziej bać. Zresztą kiedy czyta się szwedzkie media, można odnieść wrażenie, że przestępczość za którą stoją gangi jest w Szwecji wręcz olbrzymia, co nie jest wcale prawdą. Jeżeli chodzi o statystyki, to przez ostatnie dwa lata — nie licząc oczywiście tego ostatniego wydarzenia – liczba zastrzelonych osób zmniejszyła się i to poważnie.
Ale dochodziło do spektakularnych zbrodni, przypadkowe ofiary ginęły w zamachach bombowych, strzelano do ludzi wychodzących z centrów handlowych…
— Powtarzam, liczba mafijnych strzelanin spadła w ciągu ostatnich dwóch lat, choć wciąż się zdarzają i rzeczywiście bywają bardzo brutalne. Bomby faktycznie wybuchają w ostatnich miesiącach coraz częściej, ale zamachy bombowe służą głównie zastraszeniu konkurentów, więc na ogół nie giną w nich ludzie. Co ciekawe, liczba zabójstw liczona na milion mieszkańców jest dziś w Szwecji w dalszym ciągu mniejsza niż np. pod koniec lat 80. Problem w tym, że są spektakularne, wiążą się z porachunkami gangów i media poświęcają im bardzo dużo uwagi.
Ewenementem jest też chyba to, że w Szwecji coraz płatnymi zabójcami są osoby poniżej 18. roku życia.
— Rzeczywiście, gangsterzy z premedytacją werbują nastolatków, najczęściej z imigranckich rodzin z zapuszczonych przedmieść Sztokholmu, Malmö czy Göteborga. Młodzi chłopcy bardzo łatwo dają się zmanipulować, zawiódł system opieki społecznej. Konsekwencją tego jest to, że ludzie się boją i będą jeszcze bardziej zastraszeni.
Jak mówił mi kilka miesięcy temu szwedzki publicysta Maciej Zaremba-Bielawski, bossowie gangów wmawiają nieletnim, że jeśli kogoś zamordują, nic im się nie stanie, bo nie wpadną, a jeśli nawet, to w najgorszym razie odsiedzą kilka lat poprawczaka i wyjdą jako gangsterzy pełną gębą. Rolex i ferrari…
— To wszystko prawda, ale mówienie o tym, że w Szwecji mamy epidemię przemocy jest sporą przesadą. Jeśli patrzy się na wszystkie indykatory przemocy, to wiele z nich idzie w dół. Pisałem o tym parę lat temu w książce, nad której nowym wydanie właśnie pracuję. Formułuję w niej taką tezę, że w Szwecji przestępców jest mniej, ale popełniane przez nich przestępstwa są dużo bardziej gwałtowne niż kiedyś. Krótko mówiąc, zmniejsza się liczba rabunków, mniej jest poszkodowanych z powodu różnego rodzaju przemocy, ale jednocześnie rośnie ilość ludzi zabitych czy zranionych z broni palnej. Mamy więc do czynienia z dość skomplikowaną sytuację, gdzie wskaźniki się rozjeżdżają.
Czyli w Szwecji nie jest tak źle jak w powieściach Mankella czy filmach nordic noir o seryjnych mordercach?
– (śmiech) Nie jest tak źle, a zabójców seryjnych w Szwecji w zasadzie nie mieliśmy. To, co się właśnie potwierdza, że mamy jednak masowych zabójców. Do wczoraj największym masowym zabójstwem było morderstwo, do którego doszło w Falun w regionie Dalrana. W czerwcu 1994 roku pewien pijany oficer zastrzelił tam siedmioro osób – pięć kobiet i dwóch mężczyzn.
Jerzy Sarnecki (ur. 7 lipca 1947 r.), socjolog i kryminolog, profesor na Uniwersytecie w Sztokholmie, urodził się w Warszawie, w rodzinie polskich Żydów, po marcu 1968 r. wyjechał do Szwecji, w latach 1986-93 pracował w Szwedzkiej Radzie Narodowej ds. Zapobiegania Przestępczości. Autor świetnych podręczników kryminologii i inicjator międzynarodowej nagrody kryminologicznej, zwanej „Noblem kryminologów”.