„Polityk ma tylko jednego prawdziwego wroga. Jest nim kolega na tej samej liście partyjnej” – napisał w książce „Mgła, emocje, paradoksy. Szkice o (polskiej) polityce” dr Marek Migalski. Być może to spostrzeżenie politologa i byłego europosła z listy PiS należałoby uzupełnić o dodatkowe zastrzeżenie: jeśli jesteś w PiS, to jeszcze groźniejszy jest dla ciebie Donald Tusk. Groźniejszy nawet niż Putin.
W zeszłym tygodniu Parlament Europejski głosował nad rezolucją w sprawie wzmocnienia obronności Unii Europejskiej. PiS i Konfederacja były przeciw, co trudno sensownie wytłumaczyć, zwłaszcza że dokument zawierał poprawkę wzywającą do sfinansowania z unijnych pieniędzy programu Tarcza Wschód, czyli umocnienia naszej wschodniej granicy.
Parlament Europejski wzywa Komisję i rządy, by wspólnie wydawać więcej na zbrojenia, bo zagrożenie ze strony Rosji nie maleje, a Ameryka daje do zrozumienia, że Europa musi się usamodzielnić. Na dodatek eurodeputowani chcą, by za unijne pieniądze wzmocnić wschodnią granicę Polski. Gdzie wady? PiS najwyraźniej je znalazł, bo zagłosował przeciw rezolucji. I to mimo że wcześniej poparł poprawkę o dofinansowaniu Tarczy Wschód. Brak tu logiki, chyba że przyjmiemy logikę niechęci do premiera Tuska, który od miesięcy zapowiadał, że skłoni UE do sfinansowania umocnień wschodniej granicy.
