W Prawie i Sprawiedliwości, po decyzji prezydenta w sprawie procedury zmierzającej do ponownego ułaskawienia Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, panują dokładnie wszystkie nastroje jednocześnie. Od euforii, aż po wątpliwości co do jego intencji.
Andrzej Duda, zapowiadając tuż przed Marszem Wolnych Polaków wszczęcie procedury ułaskawieniowej w sprawie byłych ministrów PiS, zaskoczył także partię. Co prawda pojawiały się w PiS-ie głosy, że powinien zrobić to po raz drugi, ale prezydent tak długo powtarzał, że on raz ich już ułaskawił „w sposób książkowy”, że wielu polityków PiS uznało, że nie wycofa się ze swoich słów, bo po prostu straciłby twarz.
Tym bardziej nasi rozmówcy są zaskoczeni, że zdecydował się na to akurat teraz. — Przecież mógł to zrobić od razu. Zanim trafili do więzienia — słyszymy.
Rząd ma problem
Dominującą jednak w PiS-ie emocją w sprawie ułaskawienia jest euforia. Nasi rozmówcy powtarzają, że teraz to rząd — w osobie Adama Bodnara — ma zgryz, a całe odium odsiadki Kamińskiego i Wąsika spadnie pośrednio na Donalda Tuska. Jednak tu pojawia się problem, kiedy dopytujemy rozmówców z PiS, czy są pewni, że to zaszkodzi największej partii z obecnej koalicji rządzącej.
— Widziała pani marsz, będziemy takie marsze robić tak długo, jak będą w więzieniu — mówi nam polityk PiS. Rzeczywiście partia organizuje spotkania także przed zakładami karnymi, w których politycy PiS przebywają. Ale już na nasze stwierdzenie, że przecież w ogóle nie chodzi o wyborców PiS, politycy partii zaczynają wzruszać ramionami: — No, wie pani, ale nasi będą cały czas zmobilizowani, będą pamiętać.
Tylko że wyborcy Koalicji Obywatelskiej, a nawet całej opozycji, w dużej mierze opowiadali się za rozliczeniem polityków PiS. Skazanie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika — przez sąd, a nie przez władzę polityczną — wpisuje się w te oczekiwania. W poparciu dla opozycji prawdopodobnie nic to nie zmieni, a może nawet trochę je podnieść.
Jednak są także inne emocje. Część polityków PiS ma bardzo wyraźne pretensje do Andrzeja Dudy, że zwlekał z ułaskawieniem (a raczej procedurą ułaskawieniową) tak długo, że obaj politycy trafili do więzienia.
— Mógł to zrobić natychmiast, mógł następnego dnia, mógł przed Sylwestrem, była masa czasu. Wtedy to ich zatrzymanie, gdyby nawet trwała procedura, byłoby mniej oczywiste. Może — dodają niepewnie.
Wątpliwości w PiS
Politycy PiS mówią, że „upór Andrzeja kosztował chłopaków wolność”. Ale tu także pojawiają się nagle wątpliwości, trochę podsycane przez krążące po scenie politycznej plotki. Politycy PiS, z którymi rozmawiamy, nie do końca rozumieją, dlaczego Andrzej Duda nie wykorzystał artykułu 139. Konstytucji i nie wyszedł z komunikatem: „ułaskawiam”.
— Przecież teraz może się okazać, że to będzie trwało miesiącami, że znowu będzie jakaś przepychanka. Może nam to oczywiście przynieść korzyść, ale także może sprawić, że nasz wyborca nie zrozumie, dlaczego my ich po prostu nie wyciągniemy z tego więzienia — zastanawiają się nasi rozmówcy.
Te wątpliwości potęgują jeszcze informacje pojawiające się wśród polityków, że Andrzej Duda mógł wiedzieć o tym, że policja ma zatrzymać polityków PiS w Pałacu Prezydenckim. Niektórzy zastanawiają się, dlaczego nie zmienił miejsca spotkaniach z białoruską opozycją z Belwederu na Pałac. Dlaczego w ogóle wyjechał z Pałacu? Czy być może dostał informacje, że dojdzie do zatrzymania i postanowił opuścić Krakowskie Przedmieście?
Te wszystkie pytania budzą niepokój u polityków PiS, którzy zaczynają zastanawiać się, czy Andrzej Duda na pewno chce jak najszybszego uwolnienia swoich dawnych partyjnych kolegów. Dodatkową konsternację budzą wypowiedzi szefa prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacka Siewiery, który mówi, że zatrzymanie polityków w Pałacu było legalne.
Niektórzy także zadają pytanie, czy nie mógł poczekać parę godzin i ogłosić swojej decyzji w piątek rano, bo ogłoszenie jej tuż przed Marszem Wolnych Polaków, który wziął Wąsika i Kamińskiego na sztandary, mogło osłabić rewolucyjny zapał. I o ile większość naszych rozmówców autentycznie martwi się o los byłych ministrów i o to, jak poradzą sobie w zakładach karnych, to do serii niepokojów dochodzą nowe, już typowo polityczne: „w co gra Duda i czy na pewno gra z nami”.