Jak pojawi się presja przesłuchań przed komisją i wzrosną obawy o utratę poparcia jego środowiska politycznego, to prezes Adam Glapiński może sam odejść. To nie jest fantasmagoria – mówi „Newsweekowi” pracownik NBP.
– Prezes stał się butny i jeszcze bardziej arogancki – relacjonuje osoba z Rady Polityki Pieniężnej.
— Nie widzę oznak, by miał zrezygnować, ale nie widziałem też żadnych oznak, by chciał obniżać stopy procentowe przed ostatnimi wyborami, a to zrobił — dodaje osoba z RPP
Glapiński mówi: przepraszam
Nasi rozmówcy z NBP i Rady Polityki Pieniężnej zgodnie dostrzegają w postępowaniu i wypowiedziach prof. Glapińskiego większą nerwowość po tym, jak w marcu wszczęto procedurę postawienia go przed Trybunałem Stanu za łamanie Konstytucji.
Na ostatnim posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej miał obrazić jej członka Przemysława Litwiniuka, używając niewybrednych słów o jego motywacji do działania. Ten zapytał prezesa, czy zna treść artykułu 212 kodeksu karnego (przestępstwo polegające na zniesławieniu), jeśli nie, to dał mu szansę, by się zapoznał z tym przepisem do następnego dnia. Następnego dnia prezes Glapiński przeprosił Litwiniuka.
— Żarty się skończyły, bo Litwiniuk już raz złożył zawiadomienie do prokuratury, gdy na oficjalnym koncie NBP w serwisie społecznościowym X oskarżono, go w październiku 2023 r. o kłamstwo i brutalne wmieszanie się w kampanię wyborczą. Tymczasem Litwiniuk cytował w mediach raport NBP o prognozach wysokiego wzrostu cen paliw po wyborach. Bo wcześniej przecież działy się cuda na stacjach Orlenu i ceny nie rosły, za to była plaga awarii dystrybutorów. Glapiński wtedy nie skorzystał z danej mu szansy i nie przeprosił Litwiniuka za oskarżenia.
Tym razem przeprosił, bo wie, że takie pozwy niosą ze sobą wysokie ryzyko. W razie skazania go prawomocnym wyrokiem sądu może stracić stanowisko tak samo, jak po skazaniu go przez Trybunał Stanu — mówi „Newsweekowi” osoba z RPP.
Glapiński: zarzuty są idiotyczne
— Ale w kwestii Trybunału Stanu prezes jest twardy i butny — mówi osoba z NBP. — Zarzuty, które mu postawiono we wstępnym wniosku, nazywa idiotycznymi, a w innych momentach rozpływa się nad niegodziwością swojego losu. Czasem zastanawia się, jak pani wiceprezes Marta Kightley będzie miała ciężko, gdyby musiała go zastępować, bo ona takich ataków może nie wytrzymać, bo przecież ma rodzinę. Z ust prezesa płyną też komentarze, jak to sobie świetnie radzi i idealnie postępuje w każdej sprawie. A innym razem sygnalizuje, że on nie wie, ile jeszcze spotkań będzie prowadził w banku. I z kontekstu wynika, że chodzi o narastającą presję, z którą sobie chyba niezbyt dobrze radzi, bo można dostrzec dużą labilność w jego zachowaniu. Tak jakby oswajał się z myślą o wzięciu pod uwagę rezygnacji ze stanowiska.
Jego zdaniem byłoby to z perspektywy państwowej najlepsze rozwiązanie – bez negatywnych konsekwencji wizerunkowych. I nie chodzi nawet o obawy o reakcje opinii publicznej, analityków i rynków, ale pokazalibyśmy, że bez wyciągania brudów potrafimy profesjonalnie i merytorycznie rozwiązać trudny problem w tak ważnej instytucji jak bank centralny.
Ale to zdaniem pracownika NBP może się wydarzyć jedynie przy zdecydowanym i szybkim tempie postępowania Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, która ma badać zasadność zarzucanych prezesowi Glapińskiemu nadużyć – wstępny wniosek liczy blisko 70 stron.
Wojna trybunałów
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia skierował już wniosek z zarzutami do konsultacji Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej. Komisja zebrała się raz, w czwartek 25 kwietnia. Najpewniej po uzupełnieniu wniosku zdecyduje, czy wszcząć postępowanie, czy jeszcze miałoby w tej sprawie wypowiedzieć się prezydium Sejmu.
Hołownia zignorował tym samym postanowienie zabezpieczające wydane przez Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej, by zatrzymać procedurę postawienia Glapińskiego przed Trybunałem Stanu.
Z kolei posłowie PiS przygotowali już ustawę, która uwzględnia styczniowy wyrok Trybunału Julii Przyłębskiej, żeby o postawieniu prezesa NBP przed Trybunałem Stanu decydował Sejm nie — jak dotąd — bezwzględną większością głosów, ale większością 3/5 posłów.
— Najgorzej, jeśli po szumnych zapowiedziach nic nie będzie się dziać, a sprawa ewentualnych rozliczeń działalności Glapińskiego będzie gdzieś tylko majaczyć na horyzoncie. To będzie działać degenerująco na całą organizację. Już widzę, jak prezes będzie próbował skupić wokół siebie krąg obrońców, korzystając z narzędzi, które ma – wynagrodzeń, wyjazdów zagranicznych, premii lub nagród — mówi osoba z NBP.
A drugiej strony, osoby, które próbowały zgłaszać jakiekolwiek nieprawidłowości, zaczną się bać to robić. Wtedy powstać może pokusa: hulaj dusza, piekła nie ma, użyjmy żywota, bo nie wiadomo jak to długo potrwa. To z perspektywy banku centralnego byłaby najgorsza perspektywa.
W NBP bez zmian
Moi rozmówcy nie dostrzegają, by wizja Trybunału wpłynęła na styl pracy w NBP.
— Wciąż dzieje się tak, jak opisano we wniosku z zarzutami, więc można uznać, że mamy do czynienia z recydywą określonych zachowań. Niektóre osoby nie mają dostępu do informacji i dokumentów, które byłyby pomocne przy podejmowaniu kolegialnych decyzji i ponoszeniu kolegialnej odpowiedzialności – mówi osoba z NBP. — Coś takiego nie byłoby z pewnością tolerowane w amerykańskim FED ani europejskim EBC, ani w żadnym banku centralnym.
Przykład z ostatniej chwili podaje członek RPP: „Złożyliśmy wniosek o zwołanie posiedzenia Rady na temat sprawozdania z działalności NBP w 2023 r. Prezes, wbrew ciążącemu na nim ustawowemu obowiązkowi nie zwołał tego posiedzenia. Nie było więc dyskusji na temat finansów banku centralnego, co jest kuriozalne. Ale jeszcze bardziej kuriozalne jest to, że członkowie Rady nie mogli uzyskać też żadnych informacji od zarządu NBP i pracowników banku, bo prezes zabronił odpowiedzi. Powód odmowy był już najbardziej kuriozalny: ze względu na ochronę interesu prezesa Glapińskiego w postępowaniu przed Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej Trybunału Stanu. Najgorsze, że nie wiem, czy to był jednorazowy wybryk, czy nowy standard pracy w banku centralnym”.
Ze sprawozdania NBP za 2023 r. wynika, że bank poniósł 20,8 mld zł straty. A jeszcze w sierpniu minionego roku prezes Glapiński wysłał do minister finansów Magdaleny Rzeczkowskiej jednozdaniowe pismo, w którym zobowiązał się, że NBP przekaże 6 mld zł do budżetu. „W imieniu RPP, choć nie było takiej uchwały RPP (decyzja o przekazaniu zysku należy do RPP, a nie do Zarządu, ani do prezesa)” – napisała na LinkedIn Prof. Joanna Tyrowicz z RPP.
Sprawa obiecanych 6 mld zł jest jednym z postawionych Glapińskiemu zarzutów we wniosku o Trybunał Stanu.
Dochodzenie albo porozumienie
— Prezes Glapiński coś tam chyba próbował negocjować… Była taka pogłoska, że on czynił jakieś próby porozumienia, ale nie było zainteresowania z drugiej strony – mówi osoba z NBP. — Publicznie za to znana jest zupełnie zaskakująca — zważywszy na wcześniejsze wypowiedzi prezesa – sprawa jego listu do premiera Tuska. Na zasadzie: dogadajmy się. Przecież prezes banku centralnego nie powinien składać premierowi żadnych ofert, nawet kurtuazyjnych.
Moi rozmówcy polecają, by zwrócić uwagę na zmianę tonu wystąpień prezesa NBP: od pewnego czasu na każdej konferencji zapewnia, że będzie współpracował z każdym rządem. Bardzo często mówi, że wszystkie decyzje to były decyzje organów kolegialnych, czy to zarządu NBP, czy Rady Polityki Pieniężnej albo dyrektorów departamentów. Bo prezes sam ma jakieś inne ważne sprawy ogólne, a poza tym, to zawsze działał zgodnie z prawem, a ci, co mówią inaczej, nie mają racji. Nigdy w wystąpieniach Glapińskiego nie pojawia się wątek odpowiedzialności osobistej.
— Gdybym miał powiedzieć młodzieżowym językiem, to Glapiński nie jest „fajterem”. On przybiera taką pozę na zewnątrz, jak czuje, że ma poparcie całej instytucji i układu politycznego, w którym funkcjonuje – mówi osoba z NBP. — On to poparcie może stracić, gdy zaczną wypływać różne sprawy, kiedy Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej rozpocznie działalność operacyjną, bo ma wszelkie uprawnienia do wzywania i przesłuchania świadków, dostępu do dokumentów — ona działa jak prokuratura w postępowaniu karnym.