— Testosteron i estrogeny napędzają apetyt na seks, ale ten układ działa także w drugą stronę — regularne współżycie pobudza wydzielanie hormonów — mówi prof. Zbigniew Lew-Starowicz, seksuolog.
„Newsweek”: Ochota na seks w starszym wieku kojarzy się z wigorem i dobrą kondycją ogólną, czy słusznie?
Prof. Zbigniew Lew-Starowicz*: — Jak najbardziej! Kiedyś uważano, że seks skraca życie, ale na szczęście tę tezę dawno obalono. Samo to, że senior ma na niego ochotę, świadczy o jego dobrej formie zdrowotnej. Choć od tej reguły są wyjątki. Zazwyczaj ludzie poważnie chorzy, szczególnie na choroby zagrażające życiu, zwykle nie myślą o seksie. Zwłaszcza tuż po diagnozie, kiedy jeszcze nie zdołali oswoić się z myślą o swojej chorobie. Ale od tej reguły też są wyjątki. Kiedy konsultowałem pacjentów po zawale serca w Narodowym Instytucie Kardiologii w Aninie, spotykałem się ze skrajnie różnymi postawami pacjentów wobec seksu. Jedni nawet nie chcieli o nim słyszeć, bo byli śmiertelnie przestraszeni tym, co ich spotkało, a inni dopytywali: czy już można?
O seksie nie myślą też ludzie pogrążeni w depresji, czy przemęczeni.
— Rzeczywiście, depresja wiąże się ze spadkiem popędu płciowego i to na kilka sposobów. Obniżenie zainteresowania seksem bywa często objawem zwiastunowym depresji. Często depresję poprzedza anhedonia, czyli utrata zdolności do odczuwania przyjemności. Dlatego dotknięte nią osoby przestają czerpać przyjemność z seksu. On im po prostu obojętnieje tak jak inne dotychczasowe przyjemności, takie jak dobre jedzenie czy hobby. W depresji utrata zainteresowania seksem może być także skutkiem ubocznym działania leków. Na szczęście są leki przeciwdepresyjne, które oszczędzają libido, a nawet działają proseksualnie. Jeśli więc ktoś podejrzewa, że stracił zainteresowanie seksem pod wpływem leków, to powinien wrócić do lekarza i poprosić o inny preparat.
Foto: Newsweek
Dlaczego warto walczyć o powrót libido?
— Nie ma takiego obowiązku. Warto walczyć wtedy, kiedy czujemy, że seks jest ważny dla nas i dla naszego związku. Kiedy nam go po prostu brakuje. Gdy ktoś woli leżeć na kanapie i czytać książki, to nie ma sensu na siłę namawiać go do seksu.
Może jednak warto się kochać dla zdrowia? Obliczono, że dwa stosunki płciowe w tygodniu zmniejszają ryzyko wystąpienia zawału serca nawet o 45 proc.
— Seks działa na organizm podobnie jak trening ruchowy: przyspiesza akcję serca i oddech, chwilowo podnosi ciśnienie, ale potem nie dłuższy czas je obniża. Regularne współżycie sprzyja więc zdrowiu serca. Nie do przecenienia jest też wpływ seksu na poprawę nastroju. Wspólny seks zbliża partnerów, między innymi poprzez wydzielanie oksytocyny. To hormon więzi, który stymuluje wydzielanie endorfin, potocznie nazywanych hormonami szczęścia. Podnosi też poziom dopaminy, neuroprzekaźnika, którego niedobór jest związany z depresją. Oczywiście, nie oznacza to, że ktoś, kto nie uprawia seksu, na pewno zachoruje na depresję, ale statystycznie jest na nią bardziej narażony.
Ponadto seks poprawia ukrwienie nie tylko narządów rodnych, ale całego organizmu, w tym mózgu. Niedawno czytałem, że regularny seks seniorów sprzyja lepszej kondycji ich pamięci między innymi poprzez pobudzenie komórek hipokampa, struktury mózgowej odpowiedzialnej za przenoszenie danych z pamięci krótkoterminowej do długoterminowej.
Są także badania potwierdzające, że regularne współżycie dobrze wpływa na stan skóry. Specjalnie mnie to nie dziwi, bo chodzi zapewne o ukrwienie.
A co z wydzielaniem hormonów płciowych?
— Testosteron i estrogeny napędzają apetyt na seks, ale ten układ działa także w drugą stronę — regularne współżycie pobudza wydzielanie hormonów. Abstynencja seksualna u mężczyzn powoduje obniżenie stężenia testosteronu we krwi.
Czytałam wyniki badań naukowców z Pensylwanii, którzy we krwi osób uprawiających seks minimum dwa razy w tygodniu stwierdzili o 30 proc. więcej przeciwciał IgA niż u ich rówieśników, którzy nie byli aktywni seksualnie. Czy rzeczywiście kochając się często, mamy szansę rzadziej się przeziębiać?
— Stosunek seksualny wiąże się jednak z pewnym ryzykiem zakażenia wirusami, bakteriami i grzybami przenoszonymi drogą płciową. Zwiększona produkcja przeciwciał po stosunku jest prawdopodobnie jedną z form ochrony ludzkiego gatunku przed wyginięciem. Ale krążące we krwi przeciwciała IgA nie chronią wyłącznie przed grzybicą czy rzeżączką, również przed innymi drobnoustrojami wnikającymi do organizmu choćby przez drogi oddechowe. Dlatego osoby regularnie uprawiające seks mają szansę chorować rzadziej. Ponadto aktywność seksualna obniża poziom stresu i poprawia samopoczucie, a to ma bardzo korzystny wpływ na kondycję organizmu, w tym na odporność.
A jaki jest związek pomiędzy ryzykiem raka prostaty a seksem?
— Są badania potwierdzające, że mężczyźni regularnie uprawiający seks rzadziej chorują na nowotwory prostaty. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak jest. Być może regularne współżycie zwiększa odporność na zakażenia przenoszone drogą płciową, które mogą wywołać zapalenie prostaty, a zapalenie prostaty jest jednym z czynników ryzyka raka prostaty. Ponadto regularny wytrysk może pomóc w usuwaniu z prostaty substancji o charakterze karcinogennym.
Powiedzmy, że ktoś zdecydował się udać na seksualną emeryturę, ale po kilku latach zmienia zdanie i chce zawrócić z tej drogi. Czy to jest proste?
— Nie zawsze. To tak jak z ręką umieszczoną w gipsie na wiele tygodni. Po zdjęciu gipsu przez jakiś czas wydaje się jakaś taka nie nasza, osłabiona i drętwa. Wraca do formy, niekoniecznie pełnej, dopiero po rehabilitacji. To kwestia zaniku mięśni i gorszego ukrwienia spowodowanego unieruchomieniem. Tak samo rzecz się ma z narządami intymnymi. Długotrwała wstrzemięźliwość seksualna u mężczyzn powoduje włóknienie beleczek mięśniowych w ciałach jamistych prącia, a u kobiet skutkuje między innymi przyspieszeniem zmian zanikowych w błonie śluzowej narządów płciowych. To przekłada się na skłonność do podrażnień, słabsze napięcie mięśni pochwy i gorsze nawilżenie. Te zmiany powodują, że powrót do współżycia po długiej przerwie może być trudny.
Mężczyźni mają niebieską tabletkę, po którą mogą sięgnąć w takiej sytuacji.
— Popularne leki na erekcję owszem mogą pomóc, ale nie dają gwarancji, że współżycie będzie tak samo satysfakcjonujące, jak było kiedyś. Te preparaty sprawiają, że ciała jamiste prącia napełniają się krwią i dochodzi do wzwodu, ale nie są w stanie poprawić kondycji zwłókniałych mięśni. Dlatego decyzję o udaniu się na seksualną emeryturę warto dobrze przemyśleć.
W Stanach Zjednoczonych od jakiegoś czasu jest dostępna różowa tabletka dla kobiet. Czy jest tak samo skuteczna, jak niebieska u mężczyzn?
— Niestety nie, ponieważ mechanizm jej działania jest zupełnie inny. Sildenafil, czyli niebieska tabletka poprawia krążenie obwodowe, powodując efekt hydrauliczny. U kobiet mechanizm osiągania satysfakcji seksualnej jest znacznie bardziej skomplikowany i samo pobudzenie ukrwienia nie pomaga. Aby uzyskać efekt poprawy libido, trzeba stymulować odpowiednie ośrodki w mózgu. Flibanseryna, bo tak nazywa się substancja czynna zawarta w różowej tabletce, podnosi poziom serotoniny w mózgu, podobnie jak niektóre leki antydepresyjne. W przeciwieństwie do sildenafilu flibanseryna nie działa natychmiast. Pierwszych efektów można spodziewać się po kilku tygodniach. Nie są też one tak spektakularne, jak w przypadku sildenafilu u mężczyzn. Poprawę libido uzyskuje około 40 proc. pacjentek.
Flibanseryna jest do dostępna tylko w Stanach Zjednoczonych, dlaczego nie można kupić jej w polskich aptekach?
— Ponieważ nie została zarejestrowana w Europie. Prawdopodobnie Europejska Agencja Leków miała wątpliwości w kwestii jej bezpieczeństwa. Lek ten może wywoływać wiele działań niepożądanych, m.in. nudności, wymioty, zaburzenia świadomości, zaburzenia rytmu serca, ryzyko znacznego spadku ciśnienia tętniczego. Zdarzało mi się zapisywać ten lek polskim pacjentkom. Wiem, że niektóre apteki sprowadzają go na zamówienie.
Skoro nie mamy leku, to czy można podnieś libido w inny sposób, na przykład dietą?
— Jest sporo badań, które mówią, że spożywanie konkretnych substancji poprawia apetyt na seks. Przykładem jest aminokwas arginina zawarty m.in. mięsie, nasionach dyni i słonecznika, owocach morza, orzechach, soczewicy oraz szpinaku. Arginina zwiększa zawartość tlenku azotu we krwi, a ten rozszerza naczynia krwionośne, poprawia natlenienie całego organizmu. Niektórzy mówią, że działa jak naturalny energetyk. Dla podniesienia poziomu tlenku azotu we krwi warto jeść także warzywa bogate w azotany np. buraki i rukolę.
Jeśli mówimy o diecie, to w trosce o libido i sprawność seksualną warto pilnować wagi. Coraz częściej do mojego gabinetu przychodzą 30-, 40-letni otyli mężczyźni, którzy skarżą się na problemy z potencją. Przyczyną jest nadmiar tkanki tłuszczowej zgromadzonej wokół brzucha. Produkuje ona substancje prozapalne i hormony, które mają negatywny wpływ na stężenie testosteronu. Konsekwencją wyhodowania „piwnego brzucha” są także zaburzenia metaboliczne, takie jak cukrzyca typu 2, wysoki cholesterol i nadciśnienie, które nie tylko skracają życie, ale także zaburzają funkcje seksualne, szczególnie u mężczyzn.
Może wtedy pomóc suplementacja testosteronem?
— Jeśli badania krwi potwierdzają jego zbyt niski poziom, to jak najbardziej, i to zarówno w przypadku mężczyzn, jak i kobiet. Ale taką terapię powinien prowadzić doświadczony lekarz. Nie można podawać testosteronu młodym mężczyznom, którzy chcą mieć dzieci, bo to może trwale zaburzyć funkcję jąder. U dojrzałych panów też trzeba stosować testosteron ostrożnie, bo zbyt duże dawki mogą przyspieszyć rozwój raka prostaty, który jest nowotworem hormonozależnym.
Co jeszcze możemy zrobić, żeby bardziej chciało się nam chcieć?
— Radziłbym przede wszystkim postawić na regularną aktywność fizyczną i wysypianie się. Gdy jesteśmy zmęczeni i niewyspani, organizm w naturalny sposób wyłącza aktywności, które nie są konieczne do tego, aby przeżyć. Aktywność fizyczna pobudza wydzielanie endorfin, czyli hormonów szczęścia odpowiedzialnych za dobre samopoczucie, oraz testosteronu, który zwiększa motywacje do działania zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet.
Warto też zadbać o sympatyczne, relaksujące okoliczności, które podsycą apetyt na seks. Wyjście we dwoje na przykład do teatru lub na tańce dobrze jest potraktować jako element gry wstępnej. Jeszcze lepiej wyjechać na weekend bez dzieci, komputera i psa. Odciąć się od codziennych obowiązków, stresu, pośpiechu. Porządnie się wyspać, pójść razem na spacer, potem na dobrą kolację. Taka pozytywna ekscytacja na pewno zwiększa ochotę na seks. Ale namawiam, aby nie ograniczać się do takich wyjątkowych okoliczności i wykorzystać każdą okazję, gdy pojawia się ochota na zbliżenie. Dla podtrzymania więzi, dobrego nastroju i dla zdrowia.
*Prof. dr hab. n. med. Zbigniew Lew-Starowicz — psychiatra, seksuolog, psychoterapeuta. Jest kierownikiem Zakładu Seksuologii Medycznej i Psychoterapii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie i krajowym konsultantem w dziedzinie seksuologii. Jest również kierownikiem Pracowni Psychoterapii i Rehabilitacji Seksualnej Wydziału Rehabilitacji AWF w Warszawie.