Kamil Majchrzak w tym roku odbudowuje swoją pozycję w światowym tenisie. Przypomnijmy, że cały poprzedni sezon stracił, ponieważ został zawieszony za stosowanie dopingu. Kara była jednak niska, ponieważ Polak udowodnił, iż niedozwolone substancje pojawiły się w jego organizmie nieumyślnie. Tak czy inaczej, rozbrat z poważnym tenisem i tak trwał długo. Na szczęście Majchrzak wrócił do gry naładowany dobrą energią i przede wszystkim w świetnej dyspozycji.
Zasłużony awans Majchrzaka
Na początku sezonu Majchrzak wygrał dwie małe imprezy, ale prawdziwy przełom nastąpił w miniony weekend. Polak triumfował bowiem w imprezei rangi ATP Challenger 50 w Kigali. Oczywiście grał tam z dziką kartą, ponieważ w jego sytuacji rankingowej tylko w taki sposób może liczyć na występy w imprezach tej rangi.
W stolicy Rwandy Polak pokazał wielką klasę. Pewnie przechodził przez kolejne rundy, aż w końcu w wielkim finale pokonał Argentyńczyka Trungelittiego 6:4, 6:4.
To oznacza, że zgarnął do rankingu ATP 50 punktów. To tyle samo, ile uzbierał łącznie po powrocie z zawieszenia. To wszystko sprawiło, że awansował w rankingu ATP z 652. miejsca na 440. miejsce. Awansu o 212 pozycji w światowym zestawieniu nie widuje się oczywiście zbyt często.
Szansa na kolejne punkty
Obecnie Majchrzak bierze udział w kolejnym turnieju w Kigali, gdzie może zgarnąć łącznie 53 punkty (za zwycięstwo w imprezie oraz eliminacje). Jeśli Polak ponownie zanotuje bardzo dobry wynik, to znów przesunie się w zestawieniu, a to oznacza, że będzie miał łatwiej w doborze terminarza startowego.
W przeszłości Majchrzak należał do zawodników z czołowej setki rankingu i z pewnością jest realne, że ponownie się tam znajdzie. Na razie cierpliwie i w odpowiedni sposób odbudowuje swoją pozycję w światowym tenisie, za co należy bić brawa.