Drugi raz w swojej historii w 2023 roku reprezentacja Polski siatkarzy sięgnęła po mistrzostwo Europy. Wcześniej polska drużyna była najlepsza w edycji 2009, więc można śmiało napisać, że oba sukcesy, to czasy jak najbardziej współczesne, w XXI wieku.
Bułgaria i Rumunia gospodarzami mistrzostw Europy siatkarzy
Jest to o tyle ważne, że polska drużyna z pewnością ponownie będzie znajdować się w gronie teamów, które w 2026 roku staną do gry, jako faworyci. Przypomnijmy, że przed rokiem zespół prowadzony przez trenera Nikolę Grbicia triumfował, nie mając sobie równych w finałowym graniu w Rzymie. Po drodze po tytuł Polacy pokonali m.in. zawsze niewygodną Słowenię, a w walce o złoto gospodarzy, mistrzów świata Włochów.
CEV poinformowało, jacy będą dwaj gospodarze ME w 2026 roku. Wybór padł na dosyć nieoczywiste kierunki, z perspektywy sukcesów tych nacji w ostatnich latach. Dwóch gospodarzy to Bułgaria i Rumunia. W obu przypadkach mowa o federacjach, które mają ciekawe, męskie drużyny, mogące sporo namieszać w turnieju. Choćby z tego względu, decyzja podjęta przez europejską federację, wydaje się mieć spory sens.
Warto dodać, że łącznie krajów-gospodarzy będzie czterech. CEV wkrótce ma poinformować, gdzie jeszcze organizowany będzie czempionat Starego Kontynentu.
Walka o kwalifikację olimpijską na igrzyska w 2028 roku
Ze względu na reformę sposobu zdobycia kwalifikacji olimpijskich, ME 2026 będą istotne nie tylko pod względem walki o miano tej najlepszej drużyny Europy. Zwycięzca turnieju za dwa zagwarantuje sobie udział na IO 2028, które odbędą się w Los Angeles.
To dobre wieści z perspektywy logiki, której niestety… brakowało w ostatnich latach przy pomysłach wspomnianego CEV czy światowej federacji FIVB. Z tego względu Polacy, choć wygrali złoto ME 2023, musieli jeszcze przebijać się przez kwalifikacje olimpijskie, wywalczając przepustkę do Paryża (2024) w turnieju w Chinach.
Teraz mistrzowie kontynentów będą docenieni tak, jak sobie na to zasługują. Będzie zatem można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.