W środę 21 lutego kibice siatkówki nie mogli narzekać na brak ważnych spotkań. Najpierw Projekt Warszawa rozegrał pierwszy mecz finałowy Challenge Cup, w którym mierzył się z Vero Volley Monzą. Podopieczni Piotra Grabana wykonali duży krok w kierunku zdobycia tego trofeum, gdyż wygrali 3:1. Następnie Asseco Resovia pokonała 3:1 Fenerbahce Stambuł w półfinale Pucharu CEV, a na sam koniec Jastrzębski Węgiel podjął Gas Sales Daiko Piacenzę w ćwierćfinale siatkarskiej Ligi Mistrzów.
Niesamowite zagranie Szymury w drugim secie
Początek rywalizacji w Piacenzie należał do Jastrzębskiego Węgla. Goście od razu wyszli na prowadzenie 4:0 po indywidualnych błędach Leala, Romano i Lucarelliego. Wypracowaną przewagę Pomarańczowi utrzymali do końca, nie pozwalając Włochom ich dogonić, ani złapać kontaktu. W ostatniej akcji seta Tomasz Fornal inteligentnie obił ręce blokujących rywali, dzięki czemu Jastrzębianie mogli cieszyć się ze zwycięstwa 25:19.
W tym spotkaniu nie brakowało niczego, nawet zaskakujących zagrań. W drugim secie przy wyniku 11:10 dla Jastrzębskiego Węgla na zagrywkę wszedł Yoandy Leal Hidalgo. Brazylijczyk znany jest z silnej zagrywki i w tej sytuacji nie było inaczej. Jednak po drodze zaserwowana przez niego piłka odbiła się od taśmy i trochę wyhamowała, ale obrała wysoką parabolę lotu. Zaskoczony Rafał Szymura nie miał zbyt wiele czasu na reakcję i… przyjął to podanie głową, przebijając od razu na drugą stronę. Niestety ta akcja skończyła się bez Happy Endu, bo Ricardo Lucarelli pewnie skończył kontratak z lewego skrzydła.
Ta partia była bardzo wyrównana i musiała zostać rozegrana na przewagi. Od wyniku 24:24 Piacenza była jeden punkcik do przodu. Jastrzębianie łącznie obronili cztery piłki setowe, ale ostatecznie to rywale byli górą w drugiej partii 30:28.
Liga Mistrzów. Triumfatora musiał wyłonić tie-break
Piacenza prowadzona przez Andreę Anastasiego bardzo dobrze rozpoczęła trzeciego seta i wyszła na prowadzenie 6:2. Niestety wcześniej wspomniany Szymura miał problemy z wykończeniem akcji i po bloku na nim, który pozwolił Włochom odskoczyć na pięć punktów (9:4), Marcelo Mendez postanowił wpuścić Marko Sedlacka. Włosi jednak nie zwolnili tempa i odskoczyli na osiem „oczek” (18:10). Mistrzom Polski udało się odrobić cztery punkty straty (18:14), ale to było za mało i gospodarze znów triumfowali, tym razem 25:16.
Czwarty set był niemal do końca bardzo wyrównany. Dopiero w końcówce Jastrzębski Węgiel, po błędach Fabrizio Gironiego był w stanie odskoczyć na 21:17. Piacenza naciskała i odrobiła parę punktów, ale nie dała rady odwrócić losów tej parii, która zakończyła się wynikiem 25:22. Triumf Jastrzębskiego Węgla oznaczał, że potrzebny będzie tie-break. Rozpoczął się on po myśli Włochów, którzy odskoczyli na trzy „oczka” (2:5). Przy serwisie Gladyra Pomarańczowi zaczęli zmniejszać dystans do rywali (5:6), ale to było za mało i ostatecznie zwycięsko z tego starcia wyszli gospodarze (15:11), a w całym meczu 3:2 (19:25, 30:28, 25:16, 22:25, 15:11). MVP tego starcia został Ricardo Lucarelli.
Jastrzębski Węgiel wciąż ma szansę na awans do najlepszej czwórki Ligi Mistrzów. By tego dokonać, Pomarańczowi muszą wygrać u siebie za trzy punkty (3:0 lub 3:1), albo po tie-breaku, a następnie w złotym secie.