Sezon na krokusy już się rozpoczął. Wszyscy kochają je podziwiać, bo zwiastują nadejście wiosny i wyglądają pięknie pośród dopiero co zieleniejącego podłoża.
Mimo że w mediach każdego roku pojawiają się setki zdjęć z Doliny Chochołowskiej i kwitnących tam krokusów, to przecież kwiaty pojawiają się niemal w całych Karpatach, ale i na nizinach.
Np. w Szczecinie dywan z krokusów na Jasnych Błoniach przyciąga uwagę przechodniów. Niestety jest także stale przez nich niszczony. Ludzie w celu zrobienia „lepszego” zdjęcia depczą kwiaty i nie zwracają uwagi na naturę. Grzywna za zniszczenie krokusów może wynieść nawet tysiąc złotych.
Grzywna za zniszczenie krokusów
Co roku w Szczecinie problem się powtarza: kwitną krokusy, ludzie robią zdjęcia i przy okazji rozdeptują to, czym się zachwycają. Straż miejska przypomina, że roślin deptać nie wolno. Grzywna za ich zniszczenie może wynieść nawet tysiąc złotych.
Strażniczka miejska Joanna Wojtach mówi, że krokusy są ikoną miasta, a za ich niszczenie będzie kara. „Szanujemy te kwiatki i zachęcamy mieszkańców, żeby też potrafili to uszanować, stąd patrole na Jasnych Błoniach, bo tu te kobierce są najokazalsze. Są takie przypadki, że dochodzi do klasycznego wykroczenia niszczenia zieleni” – mówiła strażniczka w programie Czysta Polska.
Za takie wykroczenie grozi mandat w wysokości 500 zł.

Piękno natury kontra ludzie
Piękno krokusów każdej wiosny uwiecznia na swoich zdjęciach m.in. Łukasz Ruszczak – o deptaniu kwiatów mówi krótko: „Krokusy to wizytówka miasta, powinno się je szanować”.
Szczecińska straż miejska łapie depczących na gorącym uczynku. Tłumaczenie jest zazwyczaj podobne: „nic się nie stało”. Ludzie chodzą między kwiatami, ale deptanie cebulek może wpłynąć na to, że kolejnego roku w tym samym miejscu kwiatów będzie znacznie mniej.
Straż miejska będzie prowadzić kontrole do końca kwietnia i jeśli sprawa trafi do sądu za deptanie kwiatów może grozić grzywna w wysokości nawet 1000 złotych. Jedno nieprzemyślane selfie z krokusami może więc nas sporo kosztować.